„Realizm cofnął sztukę do jej wiekuistego źródła: do obserwowania i wyjaśniania natury; ale uciekając ze świątyni magów i kuglarzy tak się rozmachał, że — jedną nogą wpadł do chlewa. Z tego powodu potrzeba nowej reformy pchnięcia sztuki realnej ku idealizmowi i zatrzymania jej w jakimś punkcie pośrednim”.
I dalej o zadaniach sztuki literatury:
„Sztuka prawdziwa, wielka, jest karmicielką całego naszego ducha, a więc: musi nie tylko zadawalniać uczucie i wyobraźnię, a kłócić się z rozsądkiem, ale owszem: musi godzić się i nawet rozwijać rozsądek, wskazywać nowe przedmioty, nowe własności, nowe zjawiska. Musi budzić nie tylko ciekawość do rzeczy wielkich, ale i do małych; nie tylko życzliwość do pięknych i sławnych, ale także do nieładnych i pokornych. Musi nie tylko zadawalniać nałogi i pochlebiać modnym wstrętom, ale jeszcze budzić nowe pragnienia i łagodzić wstęty niesprawiedliwe (...]
Sztuka nie po to istnieje, aby dziełami jej ozdabiać mieszkania bogatych próżniaków, aby tylko jej dzieła uprzyjemniały nam życie. Ona robi więcej: nie odrywa nas od rzeczywistego świata, ale raczej w nim samym uczy nas wyszukiwać stron pięknych, «Spojrzyj — mówi ona — na ten las, na tę wodę, na tę grupę kamieni, na te dziurawe domy, ile w nich jest ciekawych i miłych szczegółów. Przypatrz się temu żebrakowi, chłopu, robotnikowi — oni nie są brzydacy, każdy z nich to kopalnia brylantów, byłeś je szukać umiał. Nie pogardzaj ich brudnym, połatanym ubiorem, bo i on ma strony malownicze. Rozmawiaj z dziećmi i prostaczkami, a w ich naiwnych poglądach znajdziesz nowe źródło zadowolenia i mądrości.
Słowem — badaj i kochaj wszystko, co cię otacza: naturę ludzi, nawet brzydotę i ubóstwo. Nie pogrążaj się w jałowych marzeniach, ale staraj się zbliżyć do świata, a znajdziesz w nim takie piękności, jakich nie wymyśli najgenialniejszy poeta.
Tak wygląda sztuka realna, rozumie się, że nie w rękach partaczy, ale mistrzów. Ona nie podstawia urojeń i złudzeń zamiast prawdy, ale z rzeczywistości wydobywa treść piękną i — uczy ją odnajdywać w życiu codziennym, które w języku idealistów nazywa się «szarym» i «płaskim»”. (Kroniki VIII, 18—19).
Tak pisał Prus w r. 1885, niemal w przededniu rozpoczęcia pracy nad Placówką.
i A więc — odkrywanie piękna w całej naturze, także w tych jej przejawach, które uchodzą uwagi obserwatorów czy też, traktowane powierzchownie, budzą niechęć, niesmak lub co najwyżej — obojętność. Odnosi się to do całego świata przyrody żywej i martwej a także do ludzi, j Odkrywanie wartości w rzeczach i ludziach małych i niepozornych, słabych i brzydkich — to czynił Prus już wcześniej w swojej nowelistyce. Teraz pragnie przybliżyć całe zbiorowiska, ukazać je w codziennym bytowaniu, w zmaganiach z przeciwnościami różnego stopnia i rodzaju. Przybliżenie to ma odkryć nowe zjawiska i ich cechy, nowe typy i charaktery, nowe rejony rzeczywistości. To odkrycie ma się dokonać na drodze beznamiętnej, obiektywnej obserwacji i analizy sytuacji, zachowań, konfliktów. Taki teren do odkrycia widział Prus — i inni jego współcześni — na wsi, w życiu prostych ludzi, chłopów uprawiających od świtu do nocy własny zagon: W., tej zwykłości i przeciętności wieśniaczego bytowania pragnie odkryć zjawiska nowe, rzucić światło na sprawy niedostrzegane, wykryć i ujawnić niezwykłość w zwykłości i pospolitości.
Jeszcze jedna wypowiedź pisarza, o ludzie jako tworzywie literackim, włożona niby w usta zagranicznego obserwatora w Kronice z lutego 1886 r., a więc równoczesnej z końcowym etapem pracy nad Placówką:
„Jest to warstwa żyjąca jeszcze w wiekach średnich, charaktery pełne i wyraźne, naiwny rozum, uczucia silne. Tam do dziś dnia są skąpcy, jakich opisywał Molier, tam w chacie słomą krytej medytuje niejeden Makbet, płacze niejeden Lear, pastwi się nad otoczeniem niejeden Ryszard. Tam są kopalnie sytuacji i typów, do których jednak nikt nie zagląda. Owszem, nawet istnieje opinia, że zaglądać do nich nie warto.
19