czester, bobrowe futra na zajęcze skórki, srebrne zbroje na pobielaną blachę. Muzykantom opadły ręce, tncerzom zesztywniały nogi L..1
Wreszcie muzyka umilkła, a ponieważ nikt nie rozmawiał, więc salon zapełniało grobowe milczenie”.
Charakterystyczne jest to połączenie wesołej zabawy z „żałosną melodią” i — jej zakończenia z „grobowym milczeniem”. Pod zewnętrzną powłoką beztroskiej wesołości kryje się tragizm tych ludzi. Kostiumy tylko w blasku świec i pochodni wyglądają barwnie i okazale, przy naturalnym świetle dnia ujawnia się ich tandetna sztuczność. Ludzie w nie poprzebierani okazują się mali i nędzni.
I choć życie świata dworu nie zostało poddane tak szczegółowej analizie, jak losy chłopskiej zagrody i walka
0 utrzymanie własnej ziemi, cały tragizm „pańskiej” ziemi został ukazany w znakomitym syntetycznym skrócie, ujawniającym głębię kontrastu dzielącego te dwa światy — ludzi i wartości.
Do tego drugiego świata przynależy również, choć po-. średnio, miejscowy proboszcz. Człowiek elegancki i towarzyski „ś wiato wiec” i bywalec przyjęć w okolicznych majątkach. Przy tym człowiek dobry i przez wszystkich szanowany: nie pozwalał krzywdzić Żydów, „a ubogich nie tylko darmo chrzcił i grzebał, lecz nawet wspomagał”. Ale, prawdę mówiąc, swoich parafian dobrze nie znał. W przekonaniu chłopów znajdował się na wyższym szczeblu hierarchii społecznej, w pobliżu dziedzica, więc — „nie mieli śmiałości”. On sam odczuwał niewłaściwość sytuacji
1 szukał (w_ myślach najczęściej) sposobów zbliżenia_ do ludu, ale..- „gdy budził się w nim duch pokory i zaparcia, szatan zsyłał na probostwo gości”. Gdy Jojna Niedoperz przyszedł do niego z'wiadomością o losie Ślimaka, decyzją pójścia nieszczęśliwemu z pomocą podejmował wśród rozterek i walk wewnętrznych. I choć swój obowiązek spełnił i Ślimakowi przyszedł z pomocą, nie zrezygnował z zapowiedzianego udziału w przyjęciu, mając ciągle przed oczyma „ziełonawe oczy pani Teofilowej”. To człowiek w gruncie rzeczy daleki od swych wiejskich parafian, nie posiadający na nich żadnego bezpośredniego wpływu.
Tak wyglądają te dwa światy, żyjące obok siebie, a jednocześnie oddalone i nie znające się nawzajem, wzajemnie obce. Stworzenie tak wyraźnego przedziału między nimi stanowi przekreślenie wcześniejszych złudzeń pozytywistów. Lud jest w istocie osamotniony.
Ale są jeszcze dwie grupy; narodowościowo obce, wkraczające w życie chłopskiej zagrody. Jedna to osiadli tu Żydzi, ludzie obcy, a jednocześnie tutejsi, oraz" przybysze, niemieccy koloniści. Żyd jest stałym składnikiem życia wsi, podobnie jak inni jej mieszkańcy. Góruje jednak” nad nimi inteligencją i sprytem^ rsarczmarz Josel ma faktyczny wpływ na życie chłopów, jego szynk jest miejscem, gdzie gromadzą się i idą stąd dalej wiadomości, dokonują się transakcje, udzielane są rady, zawiążtjgą się intrygi. Jego rola w życiu wsi jest w istocie negatywna. Mądrzejszy i bardziej przebiegły od swych chłopskich sąsiadów, okazuje się nieraz dla nich szkodliwy. Zgodnie jednak ze stałym dążeniem do równowagi i obiektywizmu, wprowadzony tujsostał jego kontrast, drugi biegun tego świata — Jojna Niedoperz. "Człowiek biedny, mały i niepozorny, któ-ry „z liczną”rędziną mieszkał''w usffł^erchacie,Jttórej jeden róg zapadł w ziemię, brakło czwartej części dachu, a w oknach, zabitych deszczułkami i pozaklejanych_-papierem, tylko gdzieniegdzie błyszczała rozbita szyba”. Ten biedak okazuje się wybawicielem Ślimaka w nieszczęściu i on, o czym jeszcze będzie mowa, jest sprawcą pomyślnego zakończenia walki zagrody z kolonistami. Jest to obok Maćka Owczarza durga najpiękniejsza moralnie postać litworu. Podobnie jak tamten prosty i biedny, ale noszący w swej niepozornej postaci ukryte pokłady dobra. Obaj oni to — mówiąc słowami Prusa z cytowanej wcześniej Kroniki — „kopalnie brylantów”, w duszach tych biednych prostaków znajdują się „takie piękności, jakich nie wymyśli najgenialniejszy poeta”. Jojna ukazany został w aurze niezwykłości i wzniosłości: jego „czarny, zgarbiony
29