jnrtirysiy Bogoty «yteakać w dągo czterdziestu łat około dziewięćdziesię* 00 t>'a?c> żydowskich mMń« i pirofcfawr. co stanowiłoby liczbę w zasaiby lyMfiząica do tawnrwu wśród Żydów galicyjskich klasy rolniczej.
fts«z Mtidi, że pozwoliłoby to na zapewnienie godnego życia na wu dało cnayto dtadziesto tysaoon Żydów®, którzy* tym samym nie musiefi-h' sae fcczyr w ■iawarit Uczciwa praca na rob odciągnęłaby ponadto Żydów od znęć saJynjśe przez skfb na wsi wykonywanych. a społecznie szkodB-wych. takadk jak szynk, bchwa. paserstwo. Równocześnie, zdaniem Prusa. miq-sce raołakwf przez Żydów w mwrt zatmą setki tysięcy bezrolnych chłopów, kmery dzięki irm »e będą wsirłi emigrować * poszukiwaniu lepszego bym 2z oceasL W Ka cao sposób widział Pres zbawienne skoda stworzona z fundo-snów HEda szferii minirTyrh Xk odrzucał przy tym konieczności zakładania aks szisł ^riw lwi :ich i hniiw ui Uważał jedozk że powinny być pymzae zasadniczo da dnsśąss. dh Żydów zaś jedynie proporcjonalne ar kk fcży * svteaEJ«it a więc. icdk obbezeć Prusa, zaledwie w czser-■mpmoaftKiL
Ta; wygdnda w asadsaczycs gęfeack wie&r projekt społeczny Prasa, ma-«ąry na cdt isjrcwiaK sktsnhw najpierw w GilicfL polem zapewne i na rosaKsagydk ńaaa± podsksch. Czy iedsa: rył ao proiefa realny? Sądzę, że me. W swyd bfiaśaiad Przs ocierał sae na lilfca ófeowydi przesłankach, przede wsrysaiaB ces Mbsew^zy? rzeczywistości Prawdę rowiedziawrszy. pomysły za-gneasmewBKsc :coi« na famach .jemsz CcdzKanego" stanowią koocert po-ryczsŁ Zawory w mch faifrnyk iifafinna zadziwia u pisarza, który faaak««BrK ssasrf się rressccow-ic ;zko rzecznik ra/urno. a z niepoprawnego itictucmu. csifhfccw usciwicmie szy&sł. Juz pierwsze podstawowe założenie. w aswsł?. ‘iroeąa? Hksch Miałby przeznaczyć swą fortunę zgodnie z wnotą Prusa, a ime wfaessą nesr oczywiście naopgne. O de jednak w tym wypadku można «awc iar śa fa pnynmę etęsowo uprawniona. forma perswazji skiero-waw cc icmecc odoom. o tyłe naekfore z pozostałych założeń przyjętych ?rasr pasana fe&ewjżą damone retłn. nieraz wręcz kłócąc się z logiką -pezyyadesi wnican pesma st temat przdozana Żydom ziemi w Galicji.
ićsrr dla pisarza rzeerą jasną, że skierowanie kilkuset tysięcy Żydów z miast aa. wtei wymaga wyposażenia k& w grunty uprawne. Prus zakłada. że na ten cel osileżafcby przeznaczyć około dw óch tmhooow mórg ziemi, a w ięc jedną siódmą gruntów galicyjskich. Wydaje się to przedsięwzięciem na ogromną skałę, co
**' Prus. cq prawda, me dokonuje prostego pitkami liczby wykształconych ży-dowsidcii robaków przypadających aa liczbę Żydów żyjących z pracy na roli. ale w innym miejscu tego samego artykułu posługuje się wfaśnie przywołaną przeze mnie liczba czterystu dwudziestu tysięcy osób (cz. 7\ Pisarz ok wyjaśnia dokładnie, na jakiej podstawie dokonał takiego szacunku, ate prawdopodobnie wynika on z zastosowanego przez mego przelicznika zakładającego, że aa średnią rodzinę składa się od czterech do pięciu osób-
jednak Prusa nie przeraża. Zadając bowiem rozsądne pytamr ,c/> ♦< 2 m&fegy morgów dopiero kiedyś //stałyby się# własności? Żydów?9 - 'dprimidi — mi następująco: ..Bynajmniej: Żydzi są obecnie * Gahcp i Utńruiwś f# 2 galionów morgów. Wszakże długi ich obóążąp nirffdnlr kałiy ziemski. każdą chłopską zagrodę, każdy dom w mieście, ffe Żydzi bowiem co rok wykupują folwarki : sadyby; lecz ~ zacna* apnwmć je' sami- wyręczają się ludnością miejscową Prawie każdy szłachcac je* wetom idi ekooomem. każdy chłop jest ich parobkiem. A om zaańst caać, «ć i oować - pobierają lichwiarskie procenta, rozpaja^ą rod faozowasą * *:db. ficy 892 jego nędzną chudobę, namawiają go do enagragj L dnfagim ;> g# 4* wysyłają za ocean..."2*.
Powyższa pełna emocji wypowiedź nie stanowi jednak, zapewne mbaim m-ieacjom Prosa, realnej propozycji rozwiązania problemu, lekceważy bowiem zasadniczy fakt. że opisani przez Prusa tak surowo żydowscy właścadefe mik cyysłoch grantów to zupełnie inne osoby niż miejska biedota żydowska. pesarz pragnie na owych gruntach osadzać. Prus prawdopodobne zdawał sobee z lego sprawę, co potwierdzają słowa zapisane przez krcr.icarza kflamoe miesięcy później: „W Galicji własność wielka szybko przechodzi w ręce łzneS-ów. którzy wkrótce cfavba zapełnia nawet ławy sejmowe akc »wfeśdcieie więkst# . me wyciąga jednak z tego faktu praktycznych wniosków .rudne wszak przypuszczać, by więksi i mniejsi żydowscy kapitaliści, lokujący w ziemi swe zasoby* finansowe, skłonni byli odstąpić je komo innemu, wyłączne ze względu na wyznaniowa czy narodową solidarność - sławiona także przez Pnsa solidarność żydowska, tak daleko chyba jednak me sięgała. Propozycję pisarza dotyczącą przekazywania potencjalnym żydowskim rolnikom ziem: należy więc uznać albo za niezbyt dobrze przemyślaną albo za wyłącznie retoryczną
Następnym niedostrzeżooym przez publicystę problemem jest id. czym mianowicie mieliby* się zajmować przeniesieni gwałtownie dc miast wiejscy proletariusze. Sam Prus zaznaczał przecież niejednokrotnie, że olbrzyma część zajęć wykonywanych przez żydowski proletariat to zajęcia „sztuczne" i społecznie szkodliw e. Czyżby pisarz sądził, że zmiany wyznaniowe w łonie miejskiego proletariatu automatycznie rozwiążą i ten problem? Rozpatrzywszy rzecz całą realnie, Prus musiałby dostrzec to. co tak sugestywnie dekadę później opisał w Ziemi obiecanej Reymont - bezrolni chłopi stawali się w mieście siła roboczą zasilającą niepolskie z reguły fabryki. Tak więc co. co Prus uznaje za żydowski wyzysk wobec chłopa polskiego i rusińsldego na wsi. zamieniłoby się w ucisk sprołetaryzowanego chłopa w mieście.
m B. Prus. Z powodu 12.000.000~., cz. 7. Zaprezentowana ta wizja kłód się zresztą Iw znacznej mierze z poglądami zawartymi przez Prusa w artykule Szmk i społeczne zepsucie.
w JCurier Codzienny’*, nr 32 z l lutego 1891. [w:] Kromki, t 13, s 19-20. Pras uwagę tę opatruje przy tyra złośliwym dopiskiem: .jaim sana pobaokrafiapą~