Przeszło czterdzieści lat temu, 12 kwietnia 1936 roku, na stacji „Wiadomości Literackie” stanęła pod pełną parą Lokomotywa Tuwima, która, jak to się okazało później, była prototypem wszystkich lokomotyw w literaturze dla dzieci.
Wcześniej, 3 lutego 1935 roku, te same „Wiadomości” wydrukowały na pierwszej stronie sześć innych Wierszy dla dzieci Tuwima. Fakt pierwodruku utworów „dla dzieci” w czołowym tygodniku literackim w Polsce był niewątpliwym aktem nobilitacji literatury dziecięcej. To, że głośny poeta pisał również wiersze dla dzieci, nie było już wówczas zdarzeniem wyjątkowym, ale publikowanie ich na łamach elitarnego czasopisma było bez precedensu.
Dopiero w dwa łata po inicjacji w „Wiadomościach” Lokomotywa została przedrukowana w książce dla dzieci i od tej chwili (a właściwie już po wojnie) rozpoczął się jej triumfalny bieg przez literaturę dziecięcą, i to nie tylko polską. „Wiersze dla dzieci” jako pojęcie genologiczne w sytuacji jak w pierwodruku z 1935 roku w „Wiadomościach” nie były mistyfikacją, parodią bądź pastiszem, ale rzeczywistym spełnieniem artystycznym, adresowanym do odbiorcy dorosłego, o określonym smaku i wymaganiach literackich, a jednocześnie były prawdziwy-m i wierszami dla dzieci.
Przyjrzyjmy się Lokomotywie Tuwima w kilku aspektach; najpierw semantycznym, szukając dla niego mitotwórczego kontekstu. Nie tylko dla pokolenia Tuwima, urodzonego w ostatnim 10-leciu XIX wieku, ale dla dwóch starszych i przynajmniej jednego młodszego lokomotywa była przedmiotem baśniowo-mitologicznych fascynacji, najszybszym wehikułem człowieka, najefektowniejszym i zarazem najbardziej uniwersalną maszyną. Polska literatura pozytywistyczna postulując współczesnego bo-
122