Niezależnie od antyżydowskiego osadu, który zapewne pozostawiła wspomniana afera wokół rzekomej odezwy pmyskiej organizacji, na podejrzliwość pisarza względem niej wpłynąć mógł także ogólnie nieprzychylny stosunek Prusa do wyemancypowanego, często zaś i bogatego, zachodnioeuropejskiego ży-dostwa. Ujawnił się on wyraziście właśnie w artykule Z powodu 12,000,000 guldenów. Można tu chyba mówić o pewnej fobii, a na pewno o obawie wobec nadmiernego, zdaniem pisarza, wpływu nowych żydowskich elit na życie publiczne państw europejskich. Znalazła ona wyraz w następującej wypowiedzi: „mamy sprawę już nie z »wyznam’em«. nie z »narodem«, ale z »państwem«, które w postaci Alliancc Israćlitc posiada nic tylko energiczne ministerium spraw zagranicznych, ale i obfity skarbiec'*" .
Po drugie, dotychczasowe przedsięwzięcia w zakresie krzewienia wśród Żydów edukacji rzemieślniczej by ły dziełem wyemancypowanych Żydów miejscowych. dzięki czemu Prus skłonny był widzieć w nich przejaw uczciwej, choć niepokojącej go konkurencji żydowsko-polskiej czy żydowsko-chrześcijańskiej, w której strona chrześcijańska przegrywała wskutek własnych wad. a żydowska wygrywała dzięki własnym zaletom. Tymczasem w inicjatywie Hirscha Prus dostrzega obliczoną na wielka, skalę interwencję z zewnątrz, która w dalszej perspektywie musi zachw iać i tak nadw erężoną już równowagę, tym samym zaś odnajduje w niej element nieuczciwej konkurencji - co wyraźnie ujawnia się w opisanej przez niego metaforycznej partii szachów rozgrywanej, zgodnie z określeniem pisarza, przez „arię” i „semitę”. Stawką w grze jest mieszczaństwo, które w zależności od wyniku partii będzie bądź „aryjskie”, bądź „semickie”. Gra jest długa i wyczerpująca, obu stronom pozostaje ledwie po kilka pionów. gdy nagle pośród pionów „semity” pojawia się na szachownicy „wieża za 12 milionów' guldenów", stanowiąca oczywistą aluzję do daru Hirscha. Posunięcie to rozgniewany „aria” kwituje skierowanymi do Hirscha słowami: „to, co pan robisz, nazywa się grą nielojalną i jeżeli w taki sposób zechcecie robić nadal, to ja przestanę bawić się z pańskim bratem”1 2. Wypowiedź tę należy ponad wszelką wątpliwość uznać za wyraz emocji nie tylko samego Prusa, ale i szerszych kręgów opinii polskiej.
Po trzecie wreszcie - niejako niezależnie od zastrzeżeń wskazanych powyżej, a wypływających przynajmniej po części z trudnych do opanowania emocji - pisarz wysuwa podstawowe zastrzeżenia merytoryczne. O ile wcześniej wyrażał niepokój o to, że Żydzi, wypierając chrześcijan z dziedziny rzemiosła, przyczynią się do pogorszenia losu ludności polskiej i rusińskiej, o tyle teraz wskazuje także na zagrożenia, jakie ekspansja Żydów w tym kierunku niesie dla nich samych. Twierdzi mianowicie, że dar Hirscha - przypomnijmy: rozumiany przez Prusa jako wspieranie żydowskiego parcia ku rzemiosłu — służy utrwalaniu fał-
szywego przeświadczenia, jakoby Żydzi mogli wśród zamieszkiwanych przez siebie społeczeństw stanowić jedynie klasę mieszczańską. W przekonaniu Prusa pogląd ten jest zaś „nie tylko źródłem klęsk dla świata chrześcijańskiego, ale [...] nieszczęściem, chorobą i przekleństwem dla samych Żydów”277, jego konsekwencją będzie bowiem „całkiem wadliwa organizacja społeczna Żydów”278. W niej zaś, a nie jak to czynili antysemici, w rasie czy wyznaniu, widzi Prus przyczynę napięć i konfliktów między światem chrześcijańskim a żydowskim279.
Pisarz wyraźnie opowiada się za taką strukturą społeczną, w której poszczególne dziedziny pracy rozdzielone są możliwie równomiernie. Ta ogólna zasada musi obowiązywać i Żydów, inaczej bowiem, zdaniem Prusa, kwestia żydowska nigdy nie zostanie rozwiązana280. Tymczasem, stwierdza publicysta, Żydzi nadmiernie skłaniają się ku jednym formom pracy, zaniedbując inne, przy czym chętnie gamą się do zajęć „łatwiejszych, zyskowniejszych i uprzywilejowanych", unikając tych, które są „najcięższe i najmniej dające możności do zajęcia stanowisk uprzywilejowanych”2 ’. Te pierwsze to zajęcia, które można nazwać mieszczańskimi — wśród nich widzi publicysta i rzemiosła, te drugie to przede wszystkim praca na roli. W tym miejscu dochodzimy, jak się zdaje, do sedna zagadnienia. Prus ujmuje je w kategoryczne słowa: „Polacy, których jest 75% w kraju, muszą tworzyć 75% w przemyśle, w handlu i pośród inteligencji, bo jest to ich prawo naturalne, jak wasze [Żydów] prawo naturalne jest być narodem i mieć swoich rolników [podkr. A.F.]”282. Konsekwencją tego poglądu jest wyrażony przez Prusa postulat, by wszelkimi sposobami skłaniać Żydów ku rolnictwu. Publicysta wyraźnie przy tym precyzuje, że nie chodzi mu o zajęcia, które Żydzi i dotąd podejmowali na wsi, takie jak pacht czy handel produktami rolnymi, tym bardziej zaś szynk, lichwa czy kradzież koni, ale o „rzeczywistą pracę rolną”, a więc „orkę, bronowanie, siejbę, młockę, hodowlę bydła [...] bo tylko to — mówi Prus - jest rolnictwem”283. Wychodząc z takiego założenia, stwierdza, że Hirsch lepiej by zrobił, kierując swą ofiarność nie na żydowskie szkoły rzemieślnicze, które tylko wzmogą antagonizmy i pogłębią wadliwość organizacji społecznej — wedle dosadnych słów Prusa „słowiańskiemu ciału przylepią semicką głowę”284, ale na szkoły rolnicze, które według obliczeń
277 Ibid., cz. 5.
278 Ibid., cz. 6.
279 Z wizją Prusa polemizował Elkan, Z życia, „Izraelita” 1889, nr 42.
280 Skłonność Prusa do „socjologii arytmetycznej”, w której proporcje zaludnienia znajdywać powinny proste odwzorowanie w proporcjach zatrudnienia bezwzględnie skrytykował A. Świętochowski, Liberum veio, „Prawda” 1889, nr 44, [w:] tegoż. Liberum veto, wybór i wstęp S. Sandler, Warszawa 1976, t. 2, s. 45-46.
281 B. Prus, Z powodu 12,000.000..., cz. 6.
282 Loc. cit.
283 Loc. cit.
! 75
773 B. Prus, Z powodu 12,000,000..., cz. 2.
Ibid., ez. 7.