»«fir »(«*>»«* dopoiwby. wszystkie, po zamknięciu książki, dobrze znąjo-m», Mickioir nwMpomnuiM i »teicząc« pojedynczo za przedmiot powieści ■V- k/y u której powieści polskiej znajdzie się laka ilość nie chybio-
h. Ji»kttndł>th posiać*
Nw tu4>k>ni«i, kto tu „bohaterem": czy Maciej Moryna, czy syn jego Antek \z> zona tego ostatniego, Hanka.łczy macocha i „kochanica”, Jagna? A t tak Halna miarą na swych planach perspektywicznych i użytkowych peaiawKuie są postacie niby drugorzędne: Mateusz Gołąb, Kuba, proboszcz, kowal, Kucho, Szymek, Dominik owa, Jagustynka — i kto ich tam zliczy! Ani jeden mieszkaniec Lipiec me został potraktowany pobieżnie, dla przelotnego •Wis Jeżeli którego rzadziej spotykamy, to jednak pozostaje nam przyto-■ma w pamięci jego sylweta odrębna, snująca się zawsze konsekwentnie po •g drodze topolowej, lo nad stawem, to po wsi, tak swojsko nam znajomej.
IM lacatcrym zadowoleniem witamy w 3-im tomie powracającą do wsi że-hraczkę Agatę, którą zobaczyliśmy raz tylko na początku 1-go tomu, a już jdotaia nas zając; potem, gdy staruszka wita swą wieś i wiosnę, niosąc „śmiertelne wiano1*, wyżebrane na godny, gospodarski pochówek, gdy umiera z rzymską stałością i chrześcijańską rezygnacją — wraża nam się w pamięć n zawsze, niby symbol nędzy, opromienionej wiarą i spokojem sumienia, • Piecie tak realnie, jakbyśmy Agatę sami znali i zadumali się nad jej pogrzebem
Żadna postać, by najdrobniejsza, nie przepada w powieści; żadna nie jest obrysowana jednym frazesem hib ruchem; każda przemyślana i stworzona. Na przykład wójt rzuca się najprzód w oczy przez swe wyborne, stereotypowe zdanie
— Ja wójt, tama mówię*’.
Ale ten pomysł malowniczy bynajmniej go nie streszcza. Choć wójt nie należy do głównych dzałaczów powieści, dowiadujemy się o nim różnych szczegółów, które stopniowo podają go w podejrzenie, że źle skończy. 1 kończy źle, bo deficytem w kasie i ruiną.
Tak samo rysowanych jest parę innych, większych postaci, rzec można, z niespodzianką. Zmieniają nam się w oczach w ciągu opowiadania. Jeżeli wychodzi to na korzyść takiemu, jak Mateusz Gołąb, zrazu siłacz i pyskacz dosc antypatyczny, potem chłop „sielny”, mądry i serdeczny, to inny typ, proboszcz, rozsypuje się nam trochę z dobrego, wiejskiego kapłana w zbyt pospolitego klechę, popada, jako kreacja, w barok. Ale to już doprawdy przyc/epki krytyczne z mej strony; pilno mi do wielkich postaci z pierwszego planu.
l Ostatecznie jądrem powieści jest chata Borynów. Maciej Boryna, najbogatszy pono gospodarz we wsi, żeni się powtórnie, około 60-go roku życia, z zalotną i młodą Jagną. Ale w Jagnie kocha się na zabój syn Macieja, Antek Boryna, sam już żonaty z Hanką. Oto główny dramat. Dalej streszczać nie będę właściwej fabuły; piszę dla tych, którzy powieść znają lub poznają; radbym tylko z niej wydobył i uwydatnił niektóre piękności i nauki.
Maciej Boryna, pierwsza powaga w Lipcach, z instynktu tyran i sobek, ma jednak głębokie poczucie godności osobistej i godności gromady, której moralnie przewodzi. Jemu się należy poszanowanie, dowództwo i wszelkie dobro; jego rodzinie — to, co od jego potrzeb i po nim pozostanie; a co jeszcze zbędzie — niech ta ma gromada. Taki szkic portretu wydaje się surowym. Jest to jednak charakterystyka każdego nieomal bogacza i władcy.
Typy altruistyczne są pomiędzy nimi wyjątkami, i bardzo nietrafnie postąpiłby Reymont, gdyby innego człowieka postawił w tym miejscu w Lipcach.
W pierwotności życia włościańskiego te rysy uprzywilejowanego przez los występują jaskrawiej niż na przykład w tak zwanej arystokracji, są za to uszlachetnione, niejako nawet uzasadnione przez pracę i walkę. Borynowie pracowali lepiej niż cała wieś, Maciej nie przestaje też pracować w pocie czoła. A gdy potrzeba i gromada go powołuje, staje do walki za sprawę ogółu, nie na żarty, nie wymową, nie drobną ofiarą, ale życiem opłaca swe przodownictwo.
A człowiek to krewki, skąpy, mściwy i bezwzględny. Nie puści z garści własnym dzieciom ziemi ani dobytku; tym bardziej nie odda Jagny Antkowi. Wypędzi syna z chałupy, chce go żywcem spalić i widłami zakłuć w brogu, gdzie go zdybał w kazirodnym uścisku z Jagną. Taki już był Maciej Boryna, dynasta na trzydziestu morgach i z dziada pradziada.
Syn jego, Antek, będzie zapewne podobny na starość do ojca. Ale tymczasem jest młody, zawzięty, chciwy ziemi i chciwy Jagny. Nie ma jeszcze tego względnego statku ani dbałości o ludzkie gadanie, które wyrobił już w sobie stary Boryna. Łakomy i bezwzględny, jak burza, nie cofa się przed zbrodnią: nie porzuca dawnego stosunku z Jagną, choć stała się jego macochą, choć sam żonaty i zapamiętale kochany przez biedną, bohaterską Hankę. Niesiony przez zemstę przeciw ojcu, który mu przecie zabrał Jagnę, wypędził go z chałupy, chciał zamordować w brogu, dąży ze strzelbą do lasu, gdzie stary Boryna toczył walkę z dworskimi ludźmi na czele gromady. Już ma zostać ojcobójcą, gdy ojciec pada, śmiertelnie rażony przez borowego. J
247