W SYCYLII. 189
wmieszanym do źadnćj sprawy, lecz spodziewał się wszystkiego po gruntownem nauczaniu i dawaniu rad dobrych. Ta nieodłączna od jego charakteru niepraktyczność w murach Akademii nie bardzo dawała sie uczuć, bo tam wszyscy byli z góry przekonani o potrzebie uczenia sie. a cała praktyka życia ograniczała się do małćj liczby jednostajnych, niezbyt trudnych obowiązków. Ale opuszczać spokojne zacisze umiejętnych badań i dysput szkolnych; rzucać sie w szalony wir kłopotliwych przygód i walk prawie zawsze namiętnych; stawać wobec potęg nieznanych, a najczęściej nie dających się obliczyć, których nie uczyć prawdy, lecz odrazu do czynów dobrych należało pobudzać; wszystko to przerażało i wstrętem przejmowało mędrca, którego zasadą było: najprzód poznaj prawdę, a potem do nićj stósuj czyny twoje. Jest oczywiste, że przestrzegać tej maximy w życiu politycznem nie można, bo rzadki który i to chyba w późnej starości dochodziłby do działania i niewątpliwie wpierwby osiwiał, za-nimby uczynił zadość wszystkim wymaganiom teoryi. Platon czuł doskonale niepraktyczność takiego postępowania na wielkiej arenie życia publicznego i czasem do czynu się zmuszał, zkad autor siódmego listu x), dobrze świadom jego psychologii, te ciekawe mu słowa podsunął: »Z takim więc zamiarem i na to bacząc, z domu odpłynąłem, nie dla pobudek, jakie przypisywali mi niektórzy, lecz ze wstydu przed sobą samym, gdybym wydawał się tylko rozprawia-czem doskonałym a niezdolnym zabrać się do żadnego czynu z własnej woli« 2). Na co liczył, powiedział poprzednio: »Przekonawszy jednego tylko człowieka należycie, będę mógł dokonać wszystkich owych dobrych rzeczy (t. j. odrodzenia Syrakuzy)* 3). Tym jednym człowiekiem był Dionizy młodszy; przez niego, taki był plan Diona, miało zostać dokonane wielkie dzieło.
Platon w stolicy Sycylii, został wspaniale przyjętym. Powóz dworski, zaprzężony w cztery białe konie, odwiózł go do mieszkania Diona, a król osobiście sprawił wielką dziękczynną ofiarę. Potem z oznakami najżywszćj radości, jak posłuszne dziecko, oddał się zupełnie pod jego dyrekcyę, a że radził mu zaczynać od matematyki, król i dworacy z takim zapałem rzucili się do tćj nauki, że wszyst-
') O wiarogodności tego listu zob. str. 122, przyp. 1
2) Epist. VII. p. 3280: [J.7] §óijxt|ju Ti o te £ij.xut(o 7tavTa7ta'Ti A(jyot; uóvov itc/yo: Ełvou Tg, epyou ók ou8evo; av tote §xwv aydT-Laa&at.
*) Ibid. 7t£t'aa; yxp 2vac p.8vov txavw' 77avT« ki;Etpya?pivo; i^alu.rp iyaSa.