społeczno-religijnymi- Wydaje się nawer, że kontekst dyskusji i polemiki był u nas znacznie bardziej istotny niż w przestrzeni myśli niemieckiej. Tam silne intelektualnie środowiska romantyków gromadziły się wokół uniwersyteckich katedr (Jena. Berlin. Wurzburg) i periodyków, swobodnie rozważając i propagując nowe idee zapładniającc szybko wyobraźnię artystów. U nas romantycy borykali się mimo wszystko z mniejszą swobodą wypowiedzi i większymi przeciwnościami administracyjnymi z racji specyficznej sytuacji politycznej. Na przeszkodzie stał też lojalizm i konserwatyzm — paradoksalnie—pokolenia oświeconych, wizja świata uporządkowanego i hierarchicznego oraz w dużym stopniu polityczny konformizm. Na emigracji, już bez autocenzury, Mochnacki ostro podsumował swoisty przewrót antyoświeceniowy i klerykaJny zachodzący w środowisku samych ludzi oświecenia. Przemiany polityczne pozwoliły na odsunięcie od władzy ludzi prawdziwie uczonych i tolerancyjnych - ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisława Kostkę Potockiego, kuratora oświaty Adama Czartoryskiego, pozbawiono też katedr uniwersyteckich w Wilnie Joachima Lelewela i Józefa Gołuchowskiego, a ster nad „rządem dusz” przejęli senator Nowosiicow j usłużni mu obskuranci — m.in. Stanisław C irabowdci, Józef Kalasanty Szaniawski i podlegli im urzędnicy, spolegliwi wobec carskiej władzy. Oświecenie zastąpione zostało bigoterią „starych Polaków, starych kobiet, dewotek i hipokrytów”'21.0 tych uwarunkowaniach przełomu romantycznego w Polsce także nic należy zapominać122, albowiem miały one znaczenie i w dalszych etapach rozwoju ruchu romantycznego. Wróćmy teraz do interesującego nas zagadnienia.
"ł M. Mochnacki. Powstanie narodu polskiego w roku jS)o i iSji, s. 172.
'** Zoh. A. Walicki. Problem religii w ideologiach „Pobici odradzającej się": oddeizmu do nomfantzmu, w; tenże. Proce wybrane, t. 2: Filozofia polskiego romantyzmu. Kultura i mylipolska. Koków 1009. *. 1—20.
Profesor astronomii w Liceum Warszawskim, a później na uniwersytecie krakowskim Józef Łęski (1760-1825) w odczycie Zarys klasyfikacji nauk{ 1808), wygłoszonym w Towarzystwie Przyjaciół Nauk, w bardzo prosty i oczywisty sposób określa związki nauki z teologią:
Ręka Twórcy wypełnia przestwór milionami światów. Geniusz ludzki liczy te światy, naznacza im bieg, mierzy z matematyczną dokładnością ich odległości, na pozór niedostępne dla słabych sił jego. Stosuje wypadki tych usiłowań do mierzenia czasu i uporządkowania prac swoich na ziemi; usiłuje szczególniej poznać te ciała, którymi jest otoczony, jako w ścisłym z jego bytem zostające związku”’.
Podobna wypowiedź - dość ogólnikowa i oczywista, których znaleźć można w tym czasie wiele - nie wzbudzała żadnych kontrowersji, nikogo nie dotykała i nic nowego nie przedstawiała. W podobnym kontekście można odczytać popularną Odę na cześć Kopernika (1806) pióra Ludwika Osińskiego. Klasy cys tyczny wiersz wysławia dokonania słynnego astronoma, opiewając jednocześnie harmonię kosmosu stworzonego mocą Boga i niczym niezmącony porządek ontyczny przezeń ustanowiony. Echa dyskusji teologicznych pobrzmiewają ewentualnie w kilku pytaniach retorycznych, bez żadnych jednak konsekwencji intelektualnych. Osiński bynajmniej nie próbuje dyskutować, a jego „wędrówka po doskonale uporządkowanym wszechświecie przypomina zwiedzanie planetarium lub bezpieczny spacer wytyczonymi ścieżkami ogrodu”214. Zakończenie utworu (ze schlebiającym porównaniem) skierowane jest do współczesnego astronoma Jana Śniadeckiego:
223 Jakiej filozofii Polacy potrzebują, wyb. dokonał i wstępem poprzedził W. Tatarkiewicz, Warszawa 1970, s. 108.
224 W. Gutowski, Otchłań i nieskończone koło. (O symbolice przestrzeni w poezji Adama Mickiewicza), w. tenże, Pasje wyobraźni. Szkice o literaturze romantyzmu i Młodej Polski, Toruń 1991, s. 10.
129