nej pochewce mógł się zmieścić. Średnia długość grzebieni z warstw XIV — VIII wynosi 11.2 cm, a średnia długość płytki 2,2 cm. Na jeden grzebień przypada więc 5,09 płytek. Dla łatwiejszego rachunku przyjmijmy równe 5 płytek. Tak więc dla warstw od XIV — VIII, opierając się na obliczonej wyżej ilości płytek przypadających na jeden grzebień, produkcja rogownika za cały wiek XI wynosiłaby 822,4 —1233,6 sztuk grzebieni. To, że pewna część płytek uległa zniszczeniu w procesie produkcji, może pomniejszyć otrzymany wynik. Sądząc jednak po zaledwie paru zniszczonych płytkach znalezionych między olbrzymią ilością odpadków, nie wpłyną one decydująco na otrzymane przez nas liczby.
Na podstawie klocków, z prostego dodania do siebie ich długości, otrzymamy w metrach bieżących ilość rogu, z jakiego wyprodukowano tę liczbę grzebieni. Po dokonaniu obliczeń otrzymujemy 64,86 m rogu. Jest to olbrzymia ilość, jeśli zważyć, że na płytki używano tylko grubszych części rogów. Z cieńszych wyrabiano okładziny, trzonki, oprawki.
Otrzymane liczby obejmują jednak cały wiek i stąd nie dają pełnego obrazu wielkości produkcji rogowniczej. Bardziej zorientuje nas w tym zagadnieniu obliczenie produkcji warsztatu, odkrytego w warstwie IX b. Na ogólną liczbę znalezionych tu odpadków, wynoszącą 3268 sztuk, klocków było 270. Zgodnie z naszymi założeniami daje to 540 — 810 płyte-czek, a to w przeliczeniu na grzebienie 108 —162 sztuk. Mając na uwadze to, że odkryto tylko mały skrawek izby, w której mieści się warsztat, należałoby otrzymane liczby pomnożyć dwu, albo nawet trzykrotnie, aby otrzymać chociaż w przybliżeniu rzeczywistą powierzchnię rozsypanych tu klocków. Po takiej, wydaje się słusznej poprawce, ilość grzebieni wzrosłaby z 108 na 216 i z 162 na 324 sztuk. Liczby te orientują . nas jednak w dalszym ciągu tylko bardzo ogólnie o wielkości produkcji rogownika, brak wiadomości o czasie trwania produkcji jednego grzebienia nie pozwala na jeszcze dokładniejsze uściślenie. Mimo wszystko, możemy jednak stwierdzić, że ilość 216 — 324 sztuk grzebieni to jednakowoż wysoki wskaźnik.
Powyższe liczby nie odpowiadają w pełni rzeczywistości dlatego, że mała powierzchnia badań uniemożliwiła całkowite odkrycie pracowni rzemieślniczej, a tym samym trudno jest stwierdzić czy właśnie w odsłoniętym miejscu było największe skupienie odpadków. Tego rodzaju obliczenia są zresztą w większości wypadków zawsze narażone na zakwestionowanie, ponieważ nigdy nie mamy pewności, czy odkryte pozostałości stanowią 1001/o materiał. Trudno jest także stwierdzić, czy i jaka jego część została spalona, lub usunięta poza obręb miasta. Mimo tych braków widzimy potrzebę prowadzenia w dalszym ciągu podobnych obliczeń, gdyż dają one możność bardziej konkretnego ujęcia wielkości produkcji i charakteru rogownictwa.
Wytwory rogownika, jak się zdaje, zaspokajały przede wszystkim potrzeby miejscowe, miejskie, oraz osad leżących w zasięgu jego oddziaływania. We wszystkich znaczniejszych miastach istniały targi. Mówi o tym Bulla Inocentego II dla Biskupstwa Pomorskiego z 1140 roku,57 wymieniając między innymi Wolin, Szczecin, Kołobrzeg, Kamień i Pyrzyce. Targi te istniały już niewątpliwie w czasach pogańskich.68
. Na targi, które na przykład w Szczecinie odbywały się dwa razy tygodniowo,59 przybywała ludność wiejska w celu zbycia własnych produktów rolniczych i hodowlanych, a być może także zbierackich, oraz w celu zakupu wyrobów rzemieślniczych. Dla Kołobrzegu wielkim magnesem ściągającym ludność nawet z dalekich okolic była sól, a obok niej niewątpliwie chęć zakupu wyrobów rzemieślniczych. Na targu sprzedawał z pewnością swoje wyroby także rogownik. O chęci utrzymania warsztatu w pobliżu miejsca targowego, ruchliwego, mówi położona obok głównej arterii komunikacyjnej pracownia rogownika w Wolinie. Ludność miejska, mogła jak się zdaje, dokonywać zakupów nie tylko w dni targowe, lecz także w dni, w których ich nie było.
Dzisiejszy stan wiedzy nie pozwala nam z całą pewnością twierdzić, że wyroby pomorskich rogowników były przedmiotem eksportu w handlu dalekosiężnym.80 Możemy tylko przypuszczać, że z tak wielkiego ośrodka tego handlu jakim był Wolin, gdzie przebywało wielu obcych kupców, przynajmniej niektóre, piękniejsze wyroby rogownika trafiały w dalekie strony. Zresztą było to z pewnością zjawisko obustronne. Pewrfym potwierdzeniem tego może być przywóz, w okresie największego rozkwitu rodzimego rogownictwa, wyrobów obcych, jakimi są na przykład rogowy skarbczyk i relikwiarz z kości słoniowej z Kamienia. Skarbczyk pochodzi ze Skandynawii, a relikwiarz z krajów południowo-słowiańskich z X — XI wieku.61 Trudno tylko stwierdzić, czy dostały się one na nasze ziemie drogą handlu, czy też jako zdobycz wojenna. 2 1
273
l Por. W. Łęga, op. cit., str. 279 i tabl. LXVII, a, b; Odnośnie skarbczyka podobny pogląd podziela W. Borchers, (Der Camminer Domschatz, Szczecin 1933 r., str. 26 i inne, tabl. 1—4): Według niego skarbczyk ten wykonany został około 1000 roku w Lund skąd do Kamienia dostał się w wyniku wyprawy księcia Ra-cibora na Konungahelę w 1136 roku, lub jako dar biskupa Askera z Lund dla biskupa Ottona w 1127 roku. Podobne pogląty spotykamy takie w Kamminer
iT Codex Pomeraniae Diplomaticus, nr 16, str. 36. (Za H. Łowmiańskim, op. cit., przyp. 1085 na str. 385).
*® H. Łowmiański, op. cit., str. 204.
*• J. w., str. 203.
60 Zbyt pochopnie o eksporcie przedmiotów z rogu i kości pisze K. Fieradzka, Walki Słowian na Bałtyku w X—XII wieku, Warszawa 1953 r„ str. 25.