Ale oto fakt rozstrzygający, o którym opowiadał a® człowiek prawdomówny, inteligentny 1 dowcipny, ksiądz Galiani a potem potwierdził mi go człowiek rfrwntfjBj prawdomówny, inteligentny 1 dowcipny, markiz de Ca« raccioliM, ambasador neapolitański w Paryżu. . Oto w Neapolu, w ich wspólnej ojczyźnie, mieszka poeta dramatyczny, którego główną troską nie jest wcale/ ułożenie sztuki.
drugi rozmówca
Twoja sztuka Ojciec rodziny miała tam wyjątkową powodzenie.
PIERWSZY ROZMÓWCA
Odbyły się cztery kolejne przedstawienia w obecność?! króla, wbrew dworskiej etykiecie, wymagającej aby za każdym razem wystawiano inną sztukę; a lud byt nią zachwycony. Ale główną troską neapolitańsklegoga poety jest wyszukiwanie w towarzystwie osób, którymi wiek, wygląd, głos i charakter pozwoliłyby na odtwła* rżenie jego ról. Nikt nie odważy się mu odmówić, ponieważ dzieje się to dla zabawienia króla. Poeta pra*|j cuje ze swymi aktorami przez sześć miesięcy, ze :4 wszystkimi razem i z każdym oddzielnie. I jak sądriąjM kiedy trupa jego zaczyna grać, wzajemnie się rozu-ia mieć, zbliżać do doskonałości, której on żąda? Dopięli ro wtedy, kiedy aktorzy są wyczerpani wielokrotnym® próbami, kiedy są już nimi przesyceni. Od tej eh wili.J postępy są zadziwiające, każdy aktor utożsamia się te swoją postacią i w rezultacie tych uciążliwych ćwiczeni sztuka idzie przez Sześć miesięcy bez przerwy, a właćhja ca i jego poddani doświadczają największej rozkoazyal jaką tylko dać może teatralna ułuda. A złudzenie to, 1 równie silne i równie doskonałe na ostatnim przedsta- ^
wieniu tak samo jak na pierwszymi czyż może być, twoim zdaniem, wynikiem uczuciowości?
Zresztą sprawa ta, nad którą tyle myślałem, była kiedyś przedmiotem sporu między mizernym literatem Rajmundem de Sainte-Albine 51 a wielkim aktorem Riccobonim6*. Literat bronił uczuciowości, aktor bronił moich poglądów. Nie znałem tej anegdoty i dowiedziałem się o niej dopiero niedawno.
Powiedziałem już wszystko, wysłuchałeś mnie, a teraz proszę cię, abyś powiedział, co o tym myślisz?
DRUGI ROZMÓWCA
Myślę, że ten paniczyk arogancki, bezwzględny, nieużyty i suchy, który okazywałby dostatecznie dużo pogardy nawet wtedy, gdyby równała się ona tylko czwartej części zarozumiałości, jaką obdarzyła go hojna natura, myślę, że byłby on ostrożniejszy w swoich sądach, gdybyś miał ochotę wyłożyć mu swoje argu-menta, a on cierpliwość, aby ich wysłuchać. Niestety, wie on wszystko i jako człowiek uniwersalny uważa, że nie ma potrzeby słuchać nikogo.
. PIERWSZY ROZMÓWCA ' V '
Publiczność mu to odpłaca z nawiązką. Czy znasz panią Riccoboni M?
DRUGI ROZMÓWCA
Któż nie zna autorki tylu czarujących utworów, pełnych talentu, zacności, delikatności i wdzięku? v
PIERWSZY ROZMÓWCA
Czy sądzisz, że jest ona uczuciowa?
' DRUGI ROZMÓWCA ’ .
Mówią o tym nie tylko jej utwory, ale również po-
87