WACŁAW I KLARA
p gyigł w fisyojl ręcft i zmięrząż do celu wbrew rozsądkowi. : imię nadziei i miłości, gotów nawet na śmierć. I kiedy j w scenie 3 aktu II usłyszymy manifest Wacława, który ; wzywa ukochaną do porzucenia „zwykłej drogi rozsądku” po to, aby ze wzrokiem utkwionym w niebo zmierzać śmiałym krokiem do celu, wierząc w zwycięstwo i tą wiarą łamiąc przeszkody, to będzie się nam zdawać, że zabrzmiały wiersze Mickiewiczowskiej Ody do młodości.
Godną partnerką Wacława stała się Klara. Przypominała ona żywo swoją śmiałą i rezolutną. imienniczkę ze Ślubów panieńskich. KrinĘffia ^Wacława całym-sercem, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z istnienia granic, których nie wolno jęte wio tako kobiecie przekroczyćr-Przy^całej~ swojej niewinności,rbff|a ona w"~pełni "świadoma konse-wyniknąć z sytuacji, w której ^kobieta, łaskę i niełaskę męźry.yy.ryy — i nie pozwoliła się wykraść Wacławowi. Miłość jej nie zaślepiła i potrafiłaś przejrzeć taktykę swego ukochanego. Przecież to z jej ust poznaliśmy- historię ich miłości. Parafrazując uroczo treść miłosnych zaklęć kochanka, udowodniła Wacławowi, żę panuje całkowicie nad sytuacją, że o miłości myśli poważnie i że nie traktuje jej jak nieustającej sielanki pięknych słówek. Podpisując się z przekonaniem pod manifestem Wacława i podejmując się ryzyka, jakim był współudział w ukrywaniu kochanka, udowadniała Klara jednocześnie swą zdolność do czynnego współdziałania w budowie wspólnego szczęści a.
godsiglina. Stwierdziliśmy już na początku, że Fredro, ulłmorzpę postacie Zemslu-i prezentując je widzom,
odwoływał się niejako do ich świadomości teatralnej i czy-bowiem bohaterów o ustalonej prowe-p jęrmji-jgcen i n^nej^dobrze^inah^h^imŁ^Hkoni^^p^edfred- _ rawskiego teatru^-którzy wiedzieli, że cześnik musiał być,
jteptusiewiezemŁj|^rgj£nt rrr- ^łudnyis^nilczlągm”, Ale-jednocześnie owe tradycyjna stereotypy- sceniczne- Jiapgł-niałv się pod piórem pisarza zupełnie nową-ireścią.
I nasza Podstolina była to zatem typowa
||||| pociechy w Warszawie szukająca wdowa, y^tórej się Już zdarzyło trzech mężów pochować14. \
Na podstawie lektury oświeceniowych komedii można się było bowiem dokładniej zorientować, że prototypem „pięknej Hanny” była prawdopodobnie podstolina Zdaw-nialska z komedii Syn marnotrawny. Z ust tej bogatej i chętnej do amorów wdówki wyrwał się ów naiwno-uroczy okrzyk, który można było uznać za motto poczynań naszej bohaterki.
Ach, męża trzeba mi koniecznie 115
Ale nasza Podstolina nie tylko lubiła się kochać, lecz także umiała rachować.JByła bowiem nie tylko ładną, chociaż starzejącą się kobietą, której żal było w .samotności marnować resztę swego życia. W jej postaci przedstawił Fredro człowieka, który walczył o swój byt:
j Chciałam za mąż pójść czym prędzćj, r IjBy nie zostać całkiem w nędzy \
— oświadczyła nasza bohaterka przy końcu komedii i te jej słowa mówiły o epoce kontraktów małżeńskich więcej niż poruszające ten temat komedie oświeceniowe.
14 Wolter, Syn marnotrawny, przekł. S. Trembecki, BN, S. II, nr 63, Wrocław 1952, akt II, sc. 1, w. 30—31.
16 Tamże, akt II, sc. 4, w. 181. Na podobieństwo postaci pięknej Hanny do podstoliny Zdawnialskiej zwrócił uwagę M. "Piszczkowski (por. M. Piszczkowski, Fredro a literatura Oświecenia, Zeszyty Naukowe UJ, Filologia, z. 7, og. zb. nr 36, Kraków 1961, s.~43^~44).' ' -* • ****£* Ig |||^|
4*