54
Ecce Homo
stkie te drobne i zgodnie z tradycyjnym sądem obojętne rzeczy; szkodzę tym samemu sobie, zwłaszcza jeśli jestem przeznaczony do reprezentowania wielkich zadań. Odpowiedź: te drobne rzeczy - odżywianie się, miejsce, klimat, odpoczynek, cala kazuistyka sobkostwa - są nad wszelkie pojęcie ważniejsze niż wszystko, co dotąd uważano za ważne. Tu właśnie trzeba zacząć uczenie się na nowo. To. co dotąd ludzkość z całą powagą rozważała, to nawet nie są realności. [Iccz| same tylko wyobrażenia, ściślej mówiąc, kłamstwa zrodzone z lichych instynktów chorych, w najgłębszym sensie szkodliwych natur - wszystkie te pojęcia „Bóg”, „dusza", „cnota", „grzech", ..zaświat”, „prawda”, „życie wieczne"... Szukano w nich jednak wielkości ludzkiej natury, jej „boskości”... Wszystkie sprawy polityki, porządku społecznego, wychowania są do gruntu zafałszowane przez to, że ludzi najszkodliwszych brano za wielkich - że uczono pogardzać „drobnymi" rzeczami, to znaczy podstawowymi sprawami naszego życia... Nasza obecna kultura jest w najwyższym stopniu dwuznaczna... Cesarz niemiecki paktuje z papieżem, tak jakby papież nie reprezentował śmiertelnej wrogości do życia!... To, co się dziś buduje, nie przetrwa więcej niż trzy lata. Gdy odmierzam rzeczy, które potrafię, nie mówiąc już o tym, co idzie za mną, przełom, budowa bez równych sobie, to hardziej niż innym śmiertelnym zależy mi na słowie „wielkość". Gdy porównuję się z ludźmi, których dotąd czczono juko pierwszych, różnica jest namacalna. Tych rzekomo „pierwszych" w ogóle nie zaliczam nawet du ludzi - są dla mnie odpadami ludzkości, wyrodkami choroby i instynktów zemsty: są całkowicie niezdrowymi, w zasadzie nieuleczalnymi me-ludżmi, którzy mszczą się na życiu... Chcę być tego przeciwieństwem: mój przy-
wilej polega na tym. że jestem w najwyższym stopniu wrażliwy na wszelkie oznaki zdrowych instynktów. Brak we mnie jakiegokolwiek chorego rysu: nawet w okresie ciężkiej choroby ja sam nie stałem się chorobliwy: daremnie szukać w mej istocie jakiegoś rysu fanatyzmu. Nikt nic wykaże w żadnej chwili mego życia zachowania zarozumiałego albo patetycznego. Patos postawy n i e należy do wielkości: komu w ogóle potrzeba postaw, ten jest fałszywy... Ostrożnie z ludźmi malowniczymi! Życie stało mi się lekkie, najlżejsze, gdy zażądało ode mnie tego, co najcięższe. Kto w-idział mnie w ciągu siedemdziesięciu dni tej jesieni, gdy, bez żadnej przerwy, robiłem tylko rzeczy pierwszej rangi, jakich żaden człowiek po mnie nie zrobi — ani nie zrobił przede mną — z odpowiedzialnością za wszystkie tysiąclecia po mnie. ten nie dostrzegł u mnie ani śladu napięcia, za u> przeob-fitość świeżości i pogody ducha. Nigdy nic jadłem z równą przyjemnością, nigdy lepiej nie spałem. Nie znam innego sposobu podejścia do wielkich zadań niż zabawa: jest to. jako oznaka wielkości, istotna przesłanka. Najmniejszy przymus, ponura mina. jakiś twardy ton w gardle przemawiają przeciw człowiekowi, a o ileż bardziej przeciw jego dziełu!... Nie należy być nerwowym... Wadą jest też cierpienie podczas przebywania w samotności - ja zawsze cierpiałem tylko w „wielości’*... W absurdalnie wczesnych latach, jako siedmiolatek. wiedziałem już, że nigdy nic dotrze do mnie ludzkie słowo: czy kiedykolwiek widziano mnie tym zasmuconego? Dziś jeszcze jestem jednakowo uprzejmy dla każdego, a nawet pełen względów dla najpośledniejszych: we wszystkim tym nic ma odrobiny pychy, skrytej pogardy. Kim pogardzam, ten odgaduje, że nim pogardzam: samym swym istnieniem irytuję wszystko, co ma