fZ Ecce homo
Dlaczego insze fok dobre książki 73
zofii dionizyjskiej, przytakiwanie przeciwieństwu i woj. nie. stawanie się, z radykalnym odrzuceniem nawet pojęcia „byt" - oto co muszę uznać za pod każdym względem najbardziej pokrewne mi myślenie, jakie się kiedykolwiek pojawiło. Nauki o ..wiecznym powrocie”, to znaczy o niuwarunkowanym i nieskończenie powtarzanym kolistym obiegu wszelkich rzeczy - tej nauki Zaratustry mógłby ostatecznie nauczać także już He-raklit. Przynajmniej są tego ślady u stoików, którzy wszystkie swe zasadnicze wyobrażenia odziedziczyli po Heraklicie.
Z książki tej przemawia ogromna nadzieja. W końcu nie mam żadnych podstaw do tego. by powściągać nadzieję na dionizyjską przyszłość muzyki. Rzućmy spojrzenie stulecie w przód, załóżmy, że mój zamach na dwa milenia sprzeczności z naturą i hańby człowieka się powiedzie. Owa nowa partia życia, która weźmie w ręce największe z wszelkich zadań, wyższą hodowlę człowieka. włączywszy bezlitosne unicestwienie wszystkiego, co wyrodniejące i pasożytnicze, umożliwi znów na Ziemi ów nadmiar życia, z którego musi też ponownie wzióić.Mąii dkmizyjski. Zapowiadam epokę tragiczną: najwy/.szą sztuka przytakiwania życiu, tragediaT odrodzi się, gdy ludzkość będzie mieć~za sobą świadomość najokrutniejszych, ale najbardziej koniecznych wojen i nie będzie z tego powodu cierpieć... Psycholog mógłby jeszcze dodać, ze to, co w młodych latach słyszałem w muzyce Wagnera, z Wagnerem nie ma w ogóle nic wspólnego; że opisując muzykę dionizyjską, opisywałem tu, co j a słyszałem - że musiałem instynktownie przekładać i przemieniać wszystko w nowego ducha.
jakiego nosiłem w sobie. Dowodem na to, tak mocnym. jak tylko może być dowód, jest moja praca Wagner w Bayreuth: we wszystkich psychologicznie kluczowych fragmentach mowa jest tylko o mnie - można spokojnie wstawić moje nazwisko lub słowo „Zarntustru" wszędzie tam, gdzie tekst podaje słowo „Wagner” Cały obraz artysty dytyrambicznegojest obrazem preegzystentnego poety Zaratustry, zarysowanym z otchłanną głębią i bez dotykania choćby na mgnienie oka Wagneriańskiej rzeczywistości. Sam Wagner zduwał sobie z tego sprawę; nie rozpoznawał już. siebie w tej książce. Również „idea Bayreuth" przeobraziła się w coś, co dla znawców mego Zaratustry nie będzie pojęciem zagadkowym: w owo wielkie południe, podczas którego najbardziej wybrani wyświęcają się do największych ze wszystkich zadań - kio wie? wizja święta, jakie jeszcze przeżyję... Patos pierwszych stron jest historyczny, spojrzenie, o którym mowa na stronie siódmej, jest z istoty spojrzeniem Zaratustry; Wagner, Bayreuth, cała ta mała niemiecka marnota są chmurą, w której odbijają się nieskończone fata morgany przyszłości. Nawet psychologicznie wszystkie decydujące rysy mej własnej natury zostały wciągnięte do natury' Wagnera - sąsiedztwo sił najjaśniejszych i najfatalniejszych, wola mocy, jaka nie była nigdy udziałem żadnego człowieka, nieustraszona waleczność w sprawach ducha, nieograniczona zdolność uczenia się bez tłumienia przy tym woli czynu. Wszystko w tej książce jest zwiastowane: bliskość powrotu greckiego ducha, potrzeba Anty-Aleksandrów, którzy rozwiązany gordyjski węzeł greckiej kultury na powrót zawiążą... Wystarczy posłuchać historycznego akcentu, z jakim na stronie 30 wprowadzony zostaje „nastrój tragiczny”: w książce tej są