y
IAIII
WSTĘP
słów. lak/o jednak i w tym zakresie ukazać trzeba niedostatek polskiej myśli politycznej tej epoki, tak ważnej dla podjętych prób modernizacji ustroju: oto ani wybitni szlacheccy ideolodzy, ani nawet Frycz nie potrafili dojrzeć u izbie poselskiej i senatorskiej decydującego czynnika ustawodawczego w państwie.
Zmierzająca do skupienia w swych rękach całej władzy szlachta stanow iła około 10 procent ogółu ludności, była więc tak liczna, jak w żadnym innym kraju europejskim, nie licząc Hiszpanii. Ograniczenie napływu osób z innych stanów do jej szeregów sprawiło, że stała się w tym czasie stanem dość ściśle zamkniętym: coraz rzadziej przedostawały się tu rodziny pochodzenia nieszlacheckiego, a legalnie udaw ało się to jedynie najbogatszym mieszczanom, jak Bonerowie, Firlejowie i inni. Nobilitacje bogatych mieszczan były zresztą w XVI w. jedną z przyczyn słabości stanu mieszczańskiego, skoro najaktywniejszy gospodarczo i politycznie element odpływał z miast do szeregów szlacheckich. W zasadzie jednak szlachta dążyła coraz konsekwentniej do odcięcia się od nieszlachty, tj. od ty ch w szy stkich, których sama określała mianem plebeju-szów. Wszystkie wy siłki sw ego pracowitego życia poświęcił Fry cz w łaśnie temu, aby zapobiec wyłączności „szlacheckiego narodu" w rządzeniu państwem.
Zbadanie zakresu władzy królewskiej oraz przegląd kompetencji najwyższych organów państwowych nie pozwala jednak jeszcze na rozstrzygnięcie zasadniczego pytania: co stanow i w tej koncepcji podstawę władzy państwowej? Odpowiedź znajdujemy w końcowych sformułowaniach tak bogatego w treść rozdziału XXI księgi O prawach, gdzie Frycz wypowiada się za suwerennością
praw a w państw ie:
Należałoby więc, by i królowie, i wszyscy urzędnicy uznawali nad sobą prawo, w którym by znajdowali obronę przeciw namiętnościom serca, i mieli normę, wedle której rządziliby sobą i ludem. (s. 152)
Korzeniami tkwiący w zapatrywaniach, jakie się wytworzyły na gruncie recepcji poglądów starożytnych (głównie Cycerona), pogląd ten zdobył sobie uznanie szczególnie w Anglii. W Polsce zasadę suwerenności prawa sformułował już w zalążkowej formie (jednak nie w odniesieniu do władzy królewskiej, lecz praktyki sądowej) Jan Ostroróg. W swym Memoriale (.Monumentum pro comitiis ge-neralibuś) podkreślał wagę prawa pisanego, któremu wszyscy powinni podlegać, co bynajmniej — jak sam zapewniał - nie jest równoznaczne z uległością wobec tych, którzy sprawują władzę. Podobny pogląd głosiło wielu ówczesnych polskich pisarzy, w ich liczbie Marycjusz i Orzechowski, który w swym Wiernym poddanym (Fidelis sub-ditus), układając hierarchiczną drabinę — prawo, królestwo i król — stwierdzał, że „prawa nasze są ważniejsze i większe niż król”. Jednak u Orzechowskiego owo suwerenne prawo miało być prawem szlacheckim, co oznaczało podporządkowanie króla władzy suwerennego szlacheckiego prawodawcy. Inaczej rzecz przedstawia się w dziele Frycza. W jego koncepcji suwerenne prawo nie miało być wyrazem woli szlachty, gdyż Frycz bynajmniej nie akceptował istniejącego wówczas w Polsce prawa i dążył do przekształcenia go w sposób zasadniczy. Nie izba poselska miała być twórcą prawa, lecz w zasadzie król. Tak więc suwerenność królewskiego ustawodawstwa była przesłanką suwerenności króla w państwie. Dążąc do powierzenia królowi poważnej roli w stanowieniu prawa, a równocześnie głosząc zasadę suwerenności tego prawa, Frycz zmierzał do