16
Mii^ir i6mV m ińiwipiiii
Gdaie ojnrt' Iwtij, Oivio? —
Ojciec Kenia miii Płoszę nie pm‘n »*^! -
/mim
Błogosławię cif. Orctu. hte^ysławię. dziecię moje. - Będż (Nirtf aby cię ojciec brhał, nie odrzucił ki«l)i —
Żon* - błogo, sławiertstwo $)«, na na poeą
Maiku Chrat^liM Ale fioitt<>lie, moja Msnsiii. —
Zona
7\ ojou zasłużysz się i przypodobasz — a wtedy on twojej matce przebaczy. -
Ojciec Beniamin Bój się. Hini Hrabina. Boga. -
Zona
fYteklinatn cię, jeśli nie będziesz poetę? -Mdleje — wynoszą Ją sługi.
Nastrój - niepokój, przeczucie nieszczęścia
Coś nadzwyczajnego zaszło w tym domu — wychodźmy, wychodźmy! —
Tymczasem obrzęd się konary — dziecię płaczące odnoszą do kolebią.
Ojciec Chrzestny przed kolebką
Jerzy Stanisławie, dopiero coś został chrześcijaninem i wszedł do towarzystwa ludzkiego, a później zostaniesz obywatelem, a za staraniem rodziców i łaskę Boię znakomitym urzędnikiem — pamiętaj, że ojczyzną kochać trzeba i że nawet za ojczy* znę zginąć jest pięknie...
Wychodzą wszyscy.
Miejsce akcji
Mąż - obojętność wobec
Piękna okolica - wzgórza i lasy - góry w oddali.
Męż
legom żędag^uk^rzez długie modliłem się lata i nareszciein już błiski mojego celu - świat ludzi zostawiłem z tyłu - niechaj sobie tam każda mrówka bieży i bawi się dibłem swoim, a kiedy ao opuści, niech alcnrzę ze złnśei lub umiera | -*-*_
(•los Dilcwlry
Tędy - tędy! -AMcAudri.
* *
OAty i pntpaicio poiml tiiorwm - ff*<« chmury - bum. - N«*W6|; H9H
y\ifż romantyczny
Udzie mi się podziała? - Nagle rozpłynęły się wonie poranku, pogoda się zaćmiła _ stoję nu tym szczycie. oluhłuń pode mnę i wiutry Inn-tę przeraźliwe. -
Glos Diicwiry n> oddaleniu Do mnie, inój luby!
Jakże już daloko, a ja pwiosudzió nie zdołam praepaioi. -
Glos io pobliżu
Gdzie skrzydła twoje? —
Zly duchu, co się nutrzęsnsz ze innie, gardzę lulkę, -Glos Drugi
U wiazuru góry twoja wielka dusza nieśmiertelna, co jednym rautem niebu prze-lecieć miała, ot kona! — i nieboga twoich stóp się prosi, by nie szły dalej - wielka dusza — serce wielkie. -
Pokażcie mi się, weźcie postać, klórę bym mógł zgięć i obalić. - Jedli się was ulęknę, bodajbym Jej nie otrzyma! nigdy. -
Dziewica
na drugiąj stronią pmipuM Uwięź się dłoni mojej i wzięć. -
Cóż się dzieje z tubę?! - Kwiaty odrywaję się od skroni twoich i padaję na ziemię, a jak tylko się jej dotknę, ślizguję jak jaszczurki, cznlgęję juk żmije. -
Dziewica Mój luby. -
Przez Bogu, suknię wiutr zdarł ci z ramion i rozdarł w szmaty. -