Ul ZABIEGI SŁOWNIKOWE
ciężkości’' w wierszu do Tarłówny (37, w. 11). Odmianę drugą mają Rytmy, ale daleko częściej występuje ona w erotykach. Tak więc w Pieśni I. O bożej opatrzności na świecie spotykamy człowieka „lewego” i „prawego” (14, w. m i stosunek ich do Boga, oparty na paradoksalnych sytuacjach, przypominających średniowieczną opowieść o Dziwnych sądach bożych. O stosunku tym mówi dwuwiersz, w którym zaimek „ten” oznacza jednostkę prawą, a „tamten” lewą, tj. nieprawą czy grzeszną; pierwszej z nich niepowodzenie wychodzi na korzyść, drugiej powodzenie na szkodę:
Więc temu i to zdrowo, co sie zda, że szkodzi,
Tamtemu i to wadzi, co mu żywot słodzi.
(14, w. 7—8)
Brak zaś rozeznania ludzkiego w wyrokach bożych pieśń ujmuje w zdaniu: „chociaj nas oświecasz, żywiemy jak w nocy” (14, w. 19). Przyczyną tej dezorientacji jest „rdza grzechów płaczliwa” (14, w. 18), gdzie indziej nazwana W „smutnej nocy ciężkimi cieniami” (4, w. 12). f Przymiotnik zaś „płaczliwy” przewija się co chwila
w erotykach, przedstawiających niemal stale miłość nieszczęśliwą jęczącego amanta. Jego lamenty operują dużą, monotonną skalą kontrastów, wśród których miejsce naczelne przypada typowemu dla poezji barokowej przeciwstawieniu ognia miłości i łez rozpaczy, ale tu i ówdzie ukazują się w nich pomysły bardziej oryginalne, jak w wierszu Frasuńk. Do Kasie, gdzie beznadziejność zakochanego otrzymuje wyraz artystyczny co najmniej niezwykły:
Żywot mi i przez ciebie, i z tobą niemiły:
Godna twarz miłości, gniew sprawy zasłużyły.
Cóż rzec? Abo ja tobie nie będę hołdował,
Muszę li, tedy będę nieszczęście miłował.
(70, w. 13—16)
Cała ta „teskliwa” i „płaczliwa” tonacja liryków Do , Kasie, Do Zosie i Do Anusie pozbawiona jest — jak się dalej okaże — podłoża realnego, harmonizuje jednak dziw- \ nie z wyznaniem poety w sonecie otwierającym Rytmy, głoszącym: „I z płaczem ganię młodości mej skoki” (2, w. 8).
Wracając do sprawy środków wyrazu artystycznego, stosowanych przez Sępa, przyjrzeć się trzeba kolejno tym z nich, na które zwracano uwagę przy rozpatrywaniu autorstwa erotyków. Należy do nich inwersja, czyli przekładnia, o której twierdzono, iż — w przeciwieństwie do Rytmów — erotyki jej nie znają. Nie odpowiada to prawdzie, już bowiem w rozpoczynającej cykl miłosny Kolędzie do Zosie, gdzie zakochany amant głosi, iż nic swojego pannie dać nie może, bo wszystko jej ofiarował, tak, że nawet sam do siebie nie należy, dwuwiersz końcowy zawiera koncept, wyjaśniający, co mu pozostało:
Niezgaszone płomienie miłości — ty swymi,
Którycheś mi nie wzięła, mogę zwać własnymi.
(55, W. 15—18)
Kunsztowna ta przekładnia mogłaby z powodzeniem znaleźć się w Rytmach, choć rozwiązanie jej jest proste: niezgaszone płomienie miłości, którycheś mi nie wzięła, te swymi własnymi mogę zwać. Prostsze są wypadki inne, jak: „Na którym by przestało ludzi szczęściu siła” (59, w. 16) albo „Nie szkodzi wiernej dalekość miłości” (60, w. 2), albo „Która zawsze takową odmierza każdemu / Miarą” (66, w. 19—20) czy wreszcie „Z oczu smutnych żałośne nie płynęły zdroje” (74, w. 8). Pominąć tu można kończące Frasunk niezwykłe porównanie serca „rozrzuconego żalem” (w. 32) do działa „prochem przesadzonego” (w. 31), co ma odpowiednik w Pieśni o Fridruszu, który na Tatarów wypada, „jako z działa śmiertelnego / Kamień, płomienia gwałtem siarczystego / Z hukiem wyparty” (18, w. 25—27),