540
grzewał nuncyjusza do zabiegów, króla i biskupów łacińskich do stanowczego kroku (Relacyje nuncyjusztw tom II, str. 156). Nareszcie w r. 1618 25 Stycznia król w swoim przywileju sprawę o krzesło dla metropolity odłożył do sejmu; było przynajmniej zapewnienie na piśmie, że król popiera wniosek. Metropolita opierał się na dawnem prawie, a raczej zwyczaju, że należał od rady litewskiej. Nieprzyszło na sejmie do rozprawy o tern, później inne boleść; odwróciły uwagę Rzeczypospolitej, ale Władysław IV, który godził uniję i dyzu-nię, ujął się za metropolitą. Mamy list jego z dnia 21 Września 1634 r. pisany do metropolity Rutskiego, żeby przybywał na sejm jako senator i żeby na sejmikach starał się o wybieranie zgodnych posłów. Toć samo polecenie królewskie, żeby działał, na sejmikach już by świadczyło, że metropolita stawał się postacią polityczną, jak każdy inny biskup łaciński w Polsce; przedtem zajęty sprawami wyłącznie cerkwi z metropolitą nic nie miał do sejmików. Temci większe jego znaczenie, że był już senatorem. Sądzić potrzeba, że rychła śmierć Rutskiego, i następcy jego Korsaka, a potem długi wakans metropolji i wojny kozackie sprawiły, że metropolita uniji nie mógł korzystać z tego prawa. Kiedy Chmielnicki narzucał do senatu swego metropolitę, a nawet i biskupów, Gabryel Kolenda z dobrej woli się cofał, żeby nienarazić Rzeczypospolitej na nowe krwawe nieporozumienia; umiarkowaniem swojem odbierał głos zbuntowanemu kozactwu. Takież samu umiarkowanie pokazał i nieunicki metropolit Kossów, który przyjechawszy do Warszawy spostrzegł, że byłbym w senacie polskim narzutem i Chmielnickiego napróżno o tern przekonywał Rzeczpospolita sama wprowadzićby mogła do senatu, choćby i iiteunickiego metropolitę; ale na żądanie Chmielnickiego, prawie na jego rozkaz, zrobić tego niechciała, inaczej byłaby się uznawała pobitą, zniszczoną^ oddawałaby dyktaturę nad sobą Chmielnickiemu. Kolenda żeby zazdrości niebudzić, sam się szlachetnie usuwał, ale mimo to z praw senatorskich korzystał. Akta sejmu walnego elekcyi króla Michała, pakta konwenta wśród senatorów podpisał w roku 1669 zaraz po biskupach łacińskich, po prymasie Prażmowskim, po Wierzbowskim, Sapieże, Leżeńskim, Sarnowskim i Olszowskim, „Gabryjel Kolęda archiepiscopus metropolita kijowski, halicki i wszystkiej Rusi,” przed Michałem Kazimierzem Pacem kasztelanem wileńskim i hetmanem, który rozpoczynał szereg świeckich senatorów (Volumina Legum tom V, str. 29). To miejsce, na którern podpisał arcybiskup ąkta, świadczyło jego za senatorstwem. Gdyby podpisywał jako szlachcic, niejako biskup, byłby się znalazł na czele rycerskiego stanu, nie wpośród senatorów. Sześciu biskupów było łacińskich obecnych, Kolęda po nich podpisuje siódmy na mocy prawa zwyczajowego, że najmłodszy senator nie z wieku, ale z koleji wejścia do senatu podpisuje i najniższe także zajmuje krzesło. Zawsze jednak jako osoba duchowna wyższym jest od świeckich senatorów, których zanim następuje, wojewodów siedmiu, kasztelanów trzech, i ministrów szesciu. Uchwały Rzeczypospolitej za Jana Ka-mierza, że metropolita nie zasiada w senacie, poszły na korzyść metropolity unji, który wszelako ile możności senatu unikał. Gdyby chciał, korzystałby z prawa, lecz metropolici unji nie o siebie dbali, tylko o sprawę swego kościo--ła. W tychże paktach Michała Korybuta czytamy o „zacnej koronie polskiego, litewskiego i ruskiego narodu.” ( Volumma Legurn tom V, str. 19). To nam objaśnia, że Hadziacz nie umarł, że jeszcze żył w tradycyjach, w prawie Rzeczypospolitej. Nie ma wątpliwości tedy, że Kolenda metropolita był tu reprezentantem trzeciego w Rzeczypospolitej ruskiego narodu. Za panowania