506
Teofila Ortologa. Wróciwszy do Warszawy uczuł Skarga, iz siły coraz bardziej go opuszczają; prosił tedy o uwolnienie od obowiązków, a uzyskawszy to czego od lat dziesięciu sic dopraszał, wiekiem i pracą zwątlony w dniu 22 Kwietnia 1611 r. dwór królewski pożegnał kazaniem na Wielkanoc mianem, którern całą monarszą rodzinę i wszystkich zebranych słuchaczów do rzewnych łez pobudził. Udając się do Krakowa, miał w Sandomierzu, właśnie wtedy przez pożar zniszczonemu, trzy kazania o uczynkach miłosierdzia, któremi przyczynił się wiele dla uzyskania litości nad nieszczęśliwemi. W roku 1612 przybył do Krakowa, i tu jeszcze przeżył trzy miesiące, ale nie mogąc już pisać, jak powiada współczesny Fabian Birkowski, gdy mu czasu zbywało od modlitwy, robił kałamarze, albo świece woskowe, albo klauzury do ksiąg', szkatułki, chustki szył, a przedtem jeszcze i koszule na swą potrzebę sam sobie rabiał. Wreszcie d. 27 Września 1612 r. spokojnie życia dokonał. Nazajutrz wśród ogromnej ciżby ze wszystkich stanów, Birkowski godny następca jego w wymowie, żegnał zmarłego wybornem kazaniem, wielbiąc jego cnoty i dziwną jak się wyraził, a jemu tylko daną wymowę, przez którą serca ludzkie trzymał w rękach swych i obracał kędy chciał. Podobnież uroczyste nabożeństwa i mowy pogrzebowe były w Sandomierzu, Wilnie, Warszawie, Lublinie i Lwowie. Zwłoki jego spoczywają w kościele świętego Piotra w Krakowie w ołowianej trumience, sprawionej w r. 1695 przez Katarzynę Radziwiłłowa. By należycie ocenie Skargę pod względem jego wpływu na oświatę, politykę i re-ligiją w kraju, potrzeba przedewszystkiem zapatrywać się na działanie jego z owoczesnego stanowiska i położenia rzeczy, a bynajmniej nie mierzyć go według dzisiejszego o jezuitach sądu. Takim jakim był z cnotami i wadami swemi, nie mógł być innym będąc zwłaszcza kapłanem jezuitą. Znając dobrze powołanie swoje a razem czasy i okoliczności, w których do wspólnego dzieła wystąpił, mierzył się własnym uczuciem i roztropnością, niemniej jak obowiązującą modłą zakonu, którego missyją sprawował. Co jednakże nie przeszkadzało, jak z dzieł jego przekonać się można, że Skarga kochał swój kraj, i dla tego pragnął go widzieć rządnym wtedy najbardziej, kiedy Rzeczpospolita nachylała się swoim nieładem do upadku. Podpierał władzę królewską, gdy właśnie jej osłabienie rozprzęgało wszystkie spójnie politycznej budowy. Namawiał do jedności wiary wiedząc, że za rozerwaniem Kościoła, szło powszechne rozbratanie serc i jedności narodu. Politykę uważał z tej samej wysokości z jakiej zapatrywał się na wszystkie rzeczy ludzkie: zasady jej jako kapłan chrześcijański prowradził z nieba. Sprawiedliwość i pobożność ze strony panujących, wierność i uległość ze strony poddanych, „Kapłaństwo królujące, rząd duchowny z królem i przez króla,” to była jego polityka nakreślona przez potężny zakon, który wojował z reformacyją. Tron uważał za jedyną twierdzę i podporę wolności, wolność za nieoddzielną od mo-narchizmu. Dla tego obstawał za powagą i przywilejami władzy królewskiej, przeciw nadużyciom rodzącym się z bezrządu i swawoli. Pełen charakteru i odwagi cywilnej, roztropnie jednak kierował kroki, ulegał okolicznościom, cofał niekiedy pisma, które raz był na świat puścił, skoro dostrzegł, że zbyt na zgromadzenie obruszały ludzkie umysły, ale nigdy nie odstępował swego zdania, ani płoche przemieniał roli. Najsilniej przemawiał za nieszczęśliwemi, za stanem gminnym i ludem wiejskim, a śmiało w tym celu podnoszone przezeń głosy przeciw szlachcie i możniejszym panom, do najwymowniejszych należą i zaszczyt czynią jego sercu i głowie. Wszystka też wymowa jego płynęła z serca, i leżała w sercu, które na wza-