50
zmarłego ale w chwilę potem odrzucił ją jako nierozsądną i niedorzeczną.
Spojrzenia jego błądź ły bezmyślnie po sprzętach znajdujących się w pokoju, jak spojrzenia człowieka, który nad czemś głęboko duma. Nareszcie zbliżył się do biurka i machinalnie wzrokiem przebiegł przedmioty, leżące na niern. Naraz spojrzał na arkusze bibuły, służące do osuszania atramentu, na których dawały się widzieć rozmaite ślady pisma, w rozmaitym kierunku odciśnięte i zupełnie nieczytelne. JFiIip jednak zdawał się gorliwie odczytywać hieroglify a szczególniejszą uwagę zwrócił na większych rozmiarów litery. Zdołał przeczytać cztery następujące wyrazy, wystawione w ten sposób:
tnematsbt jóm tsej ot.
Filip zatrząsł się i pobladł z przerażenia.
— Mój wuj widocznie użył tćj bibuły do odciśnięcia pisma... szepnął, wyrazy co prawda są odwrócone, ale czytając je z prawćj ręki do lewej znaczy : t o jest mój testament. A zatem wuj zmarły pozostawił jednak na piśmie swą ostatnią wolę! — dodał, podnosząc cokolwiek głos.
Baronowa przeraziła się również tem niespodzie-wanem odkryciem.
— Co ty mówisz — zawołała.
— Powiadam ci matko — że wuj napisał przed śmiercią testament.
— Jesteś tego pewny ?
— Patrz matko, czytaj. — A więc jest testament a ręczę ci matko, że zawiera wydziedziczenie nas na korzyść kuzynka, będącego ogólnym spadkobiercą. Wszystko zatem przepadło! I Filip z wściekłością rzucił bibułę na biurko!
_ Uspokój się — perswadowała pani de Ga-
rennes synowi — przecież obaj, Raul i Honoryusz utrzymują, że zmarły żadnego nie pozostawił testamentu?
_ Cóż to znaczy?
_ To znaczy, że obaj nic nie wiedzą, że testament istnieje.
_ A cóż z tego, czy to przeszkadza testamentowi istnieó?
— To nie, ale moźliwem jest, że testament nie znajduje się u notaryuśza, być może, że się nawet znajduje w jednój ze szuflad. Hrabia od dawna nie opuszczał pokoju, zatem byłby kazał Honoryuszowi zanieść ów testament do notaryusza, ale Honoryusz powiada, że hrabia testamentu wcale nie napisał a coby mu zależało na tem, żeby mówić nieprawdę.
— To prawda — zawołał Filip, którego oczy nabrały teraz blasku i w których obecnie wyczytać było można, że otucha weń powraca.
— A jeżeli znajdziemy ten testament — mówiła dalej wyrodna siostra zmarłego — możemy go... usunąć.
— I to prawda! — Pilnuj tych,drzwi moja matko.
— Szukaj bez obawy, nikt nas nie podejdzie.
Fdip szybko obejrzał wszystkie meble. Wszędzie tkwiły klucze. Najpierw zajrzał do biurka, na którym leżała owa fatalna bibuła. Kolejno przepatrzył wszystkie szuflady, lecz nic nie znalazł. Wtedy otworzył pulpit hebanowy i wydał okrzyk tryumfu.
— Nie trzeba było długo czekać — rzekł — oto testament... Zobaczymy zaraz, czy wuj nas potraktował jak obcych, jak wrogów...
4*