ry UfL
iu wspomnionego k0>. \
cc zdążył z zbrojnym hufcem po przyl
żeby suto zastawiła stół na uczczenie gościa.J „Nie szczędi ^ łjn pieprzu, bobków, imbiru, cykaty, szafranu, boaen piękny rycer> *^1 kaliach chowany. O winie sam pomyślę.** — A tak kilka
, prju. j
nych wyrazów chytrości, jeden uśmiech na twarzy Marii, obecno^ cława —* rozżalonego utuliły starca, zwojowały burzliwość skrzyp *j nego ziemianina, natchnęły męstwem duszę rycerza, Polaka! tyj( || że było w istnej prawdzie? Nie szczeryź to obraz dawnych mie$*j| ców tej ziemi, kiedy przez tyle set lat na strażnicy Europy ustaZj harcami i łupieskim pogaństwem własną odpierali piersią spusty nie od chrześcijaństwa i cywilizacji? Oni zapalczywość jako charta i wsze mieli na smyczy, gdy wzywała spólna potrzeba, gniew i uniejj nie zemsty porażając z łatwością, myślą i ciałem wychodząc z pryy tnych niesnasek {Cała Polska, cała przeszłość nasza sztuką czarody ską wzięła życie z rąk wielkiego artysty, autora tego poematu. stko się tam zeszło: nieukrócona duma arystokracji, zdrożne możij władztwo z staroświecką cnotą i uczciwą godnością szlachcicaH skromną strzechą słomianą, toż rycerskie męstwo i charakter świato. wy, po wszystkie czasy daleko słynny dziejów polskich wedleH żeśmy stawili dzielny odpór najazdom dziczy, która spustoszeniea oświacie europejskiej zagrażała.^/
Nie jestem rozbieraczem płodów cudzego dowcipu; kreślę ogólnymi wyrazami obraz naszej dzisiejszej poetyckiej literatury, się znamienitym talentem, zaletnymi tworami i nadobnym misterstwen kilku pisarzy, ziomków naszych, jakby z wezwania wszystkich ii braci i spółziemian, jakby przez reprezentacją wyrażać zaczynają || dze i siły powszechnego narodowego umysłu, jako to: zwierciadłu i mag i nacja, żywa i mocna fantazja, duch, natchnienie. Niemały to postęp od czasu, kiedyśmy najpierwej rzymskich, a potem frat cuskich naśladowali rymotwórców! Charakter, dążność, prędkie wyvi>| janie się tego systematu z niemowlęctwa unoszą mnie chlubą ojczysto go zaszczytu, aczkolwiek piętno rodowitości na dzisiejszej poezji ot* szej nie jest jeszcze tak ustalone, iżby o tym godziło się mówić z prt cyzją właściwą krytykom roztrząsającym systemata poetyckie z* padłych wieków. Nie strzymywałbym nawet tak długo uwagi czytelnika nad Marię Malczewskiego, gdyby mi nie szło o zadanie nieprawdy tej krytyce, która przed kilką laty, swawolnie szerząc się i brojąc wpił
miast wszelka trwoga, wątpliwośćjperdecznic wita zięcia, któ
przy by cii
r < » « iwyTfl
żywo krząta się. bierze zbroję, rozdaje oręż Judziom, po|CCa-■
wje stołecznym, wspomnione dzieło w tak omylnym świetle lip! publiczności.1,1 Przywróćmy cześć rzetelnej zasłudze, żeby nie jl^jeli następcy nasi, że talent genialny jako cień przeszedł koło rolowa jego razem z dźwiękiem ulatując w powietrzu się rozpro-p łjyjalezcwski był prawdziwym artystą. Rzecz swoję umiejętnie, głęboko, mądrze prowadzi. Rzuca rys za rysem, kształci, llj porządek, pasmo wzdarzeń wiąże w całość, wszystko usuwając ’0czu naszych, wszystko tym powiewnym, lekkim zasłaniając 0{in, tą przeźroczystą astralną siatką, która się w poezji nigdy po-1^ nie przestanie.(Tą ponętą mocnego uroku podbija, ciągnie ku J czytelnika^ Powiedziałem już, w jakim świetle pojął i wykonał % swego poematu. Nie jest to brzask zaranny, ale zmierzch dnia pipącego się ku wieczorowi dzikiej, ponurej, melancholijnej fan-Jiji.(Stepowe pola, roztworzyste błonia Ukrainy godne były takiego li! Kończy też obiedwie pieśni wyrazami:
I pusto, smutno, tęskno, jak gdy szczęście minie.
I pusto, smutno, tęskno w bujnej Ukrainie. *
Czyn gwałtowny niewidoma odprawuje ręka.iGdy Wacław ruszył |gjecznikiem i zbrojną drużyną na harc tatarWci, sama śliczna Ma-1 bez straży została w opuszczonym domku./KtÓż utyskuje przed wrogiej, zagrody ? Kto płacze na świat? — Anioł czy zły duch, czy czło-lickfPoeta wprowadza tajemnicze jestestwo; daje mu ludzką postać, 1 boleść jego, ale trwożne przeczucie, rozpacz na jego myśli nie są tego świataiTo zjawienie zdaje się być na kształt światełka świętego lujiu j^ykig poprzedzającego rozerwanie nawalnej, gradowej bizy/Stary sługa rozmawiał z ową postacią; nic jednak nie rozumiał. Obróciwszy wzrok w inną stronę, postrzega maski, larwy zbliżające |w różnofarbnych strojach z wrzaskiem, krzykiem, śpiewem karnalitowej, zapustnej ochoty. ^Byli to wykonawcy krwawego zlecenia Wo-Ijewody. Pieśń ichjjzika, liryczna, trwożna i pusta, okropna i wesoła, leż same uczucia wzbudza w seTCO naszym. Jest to najgenialniejszy po-lysłpoematiu)
Czy znasz weneckie zapusty?
I w noc. i we dnie Wesołe, szalone, przednie;
Maska twarz kryje, a kto się pyta