PRZEDMOWA WYDAWCY
Żył krótko. Zaledwie trzydzieści jedenJat. Spuścizna pisarska po nim jest zdumiewająca. Wielość jego dokonań, idąca w parze z nader czynnym życiem, budziła zawsze podziw, nawet osób mu nieżyczliwych.
W ciągu dziesięciu twórczych lat odrobił poważne zaległości polskiej krytyki literackiej, teatralnej i muzycznej. Parał się pracą redakcyjną, w należał do najaktywniejszych działaczy przedpowstaniowego podziemia politycznego, był żołnierzem w wojnie 1831 roku, publicystą, trybunem. Odnosił sukcesy jako wirtuoz fortepianu. Umysł rzutki i jednocześnie przenikliwy; sięgał do samego jądra ciemności Europy, którym była dlań Rosja; wskazywał — jak się po latach okazało, bezbłędnie — źródła^ drogi i metody emanacji zła. Można zaryzykować twierdzenie, że inaczej by dziś Oglądało oblicze Europy, gdyby myśl Mochnackiego dotarła do Zachodu. Widocznie wieszczom Polski pisany został los Kasandry, skoro inne narody nie dają wiary ich słowom.
Umarł na obczyźnie, dlatego że umiłowanie ojczyzny i wolności przenosił nad egzystencję być może nawet materialnie dostatnią — w której człowiek „zapomina, o co miał walczyć i po co“ (Cz. Miłosz). Ironia losu posunęła się jeszcze dalej, jako że dokonał ziemskiej^ wędrówki w kraju, którego rząd skrzętnie spełniał „życzenia" ambasady rosyjskiej, dotyczące polskich emigrantów. Zatem i we Francji dosięgały go macki zaborcy, gdy tymczasem on, trawiony podwójną gorączką — twórczą i gruźliczą, ani na moment nie tracił z oczu celu swego życia: odzyskania suwerennego bytu Polski.
Nie doczekał niepodległości. Każdego dnia jednak tworzył jej podstawy, poszerzając obszar najbardziej niezależnej ojczyzny, jaką jest sfera ducha. Ta z kolei miała przygotować ciemiężony naród do „wybi-
5