JEAN-PAUL SARTRE
zmęczenia. zamiast pozostać czysto lokalną, przypadkową niodyfi-kacją mego zachowania, nie musiałby dokonać się jedynie kosztem radykalnego przekształcenia - przekształcenia możliwego zresztą -sposobu mego istnlenla-w-świecie? Innymi słowy: mógłbym zachować się inaczej, owszem, lecz za jaką cenę?
Na pytanie to odpowiemy najpierw przez teoretyczny opis. który pozwoli nam uchwycić zasadę naszej tezy. Zobaczymy następnie, czy rzeczywistość konkretna nie okazuje się bardziej złożona i czy. nie przecząc wynikom naszych teoretycznych badań, nie skłoni nas ona do tego. by wzbogacić je i uczynić bardziej giętkimi.
Zauważmy na wstępie, że mej decyzji nie mogło spowodować samo zmęczenie. Jak to wykazałem w odniesieniu do bólu fizycznego - jest ono tylko sposobem, w jaki istnieję jako własne ciało. Początkowo zmęczenie nie stanowi przedmiotu mej świadomości pozycjonalnej. lecz Jest samą przypadkowością mej świadomości. Jeśli więc maszeruję przez równinę, tym. co mi się Jawi, Jest otaczająca mnie okolica, ona stanowi przedmiot mej świadomości, jest tym. co przekraczam ku własnym swym możliwościom, jak na przykład dotarcie przed wieczorem do wyznaczonego sobie z góry miejsca. Tylko że krajobraz ten ujmuję za pomocą oczu. odsłaniających odległości, za pomocą wspinających się po zboczach nóg, które tym samym sprawiają pojawianie się i znikanie wciąż nowych widoków, nowych przeszkód, za pomocą ramion dźwigających plecak i w tej mierze posiadam pod postacią zmęczenia niepozycjonalną świadomość ciała, regulującego moje odniesienia do świata i oznaczającego moje zaangażowanie w świede. Obiektywnie i w korelacji z tą nie-pozycjonalną świadomością. drogi jawią ml się Jako niekończące się. zbocza jako bardziej strome, słońce - bardziej piekące itd. Ale nie ujmuję jeszcze myślą mojego zmęczenia, nie ujmuję go Jako quasi-przedmiotu mej refleksji. Przychodzi jednak chwila, w której zaczynam zauważać je i ogarniać - intencję tę trzeba będzie poddać interpretacji. Rozpatrzmy Ją Jednak na razie taką. jaką Jest. Nie jest to bynajmniej kontemplacyjne ujmowanie mego zmęczenia, lecz podobnie jak w wypadku bólu - Jego doświadczanie. Oznacza to. że świadomość refleksyjna skierowawszy się na moje zmęczenie przeżywa je i nadaje mu wartość oraz praktyczne odniesienie do mnie samego. Tylko na tej płaszczyźnie zmęczenie może ml się jawić Jako znośne lub nie do wytrzymania. Samo w sobie zmęczenie niczym takim nic Jest i być
nic może; lo refleksyjny byt-dla-slcble. zjawiając się. doświadcza zmęczenia Jako czegoś ponad siły. Tu nasuwa się istotne pytanie: dlaczego mol towarzysze drogi inaczej znoszą swoje cierpienie? Sa przecież równie zdrowi Jak ja. mniej więcej tak samo zahartowani, tak że - Jakkolwiek Jest niemożliwością porównywać zdarzenia psychiczne. przebiegające w różnych podmiotach - orzekam zazwyczaj
- a po obiektywnym zbadaniu sprawy godzą się ze mną świadkowie
- że mol przyjaciele są mniej więcej „tak samo jak Ja’ zmęczeni. Można powiedzieć, że różnica zachowań płynie stąd. że ja jestem dclikatnisiem. a oni nie. Lecz określenie to. jakkolwiek posiada niezaprzeczalną doniosłość praktyczną i choć będzie się można na nim oprzeć przy rozstrzyganiu o moim udziale w Innej wycieczce, tu nas zadowolić nie może. Istotnie, widzieliśmy, że ambicja polega na zamiarze zdobycia władzy lub zaszczytów; być ambitnym, to nie jakaś „dana", która popycha nas do podboju, ale sam ten podbój. Podobnie to. żc Jestem mięczakiem, nie Jest faktyczną daną. lecz tylko nazwą nadaną mojemu sposobowi przeżywania zmęczenia. Toteż pragnąc zrozumieć, w Jakich warunkach doświadczam zmęczenia jako przewyższającego me siły. nic należy odwoływać się do rzekomych danych faktycznych, będących. Jak się okazuje, tylko wyborem: należy natomiast zbadać sam ten wybór i zbadać, czy nie wyjaśnia się on w perspektywie wyboru szerszego, w który dalby' się wcielić jako struktura drugiego rzędu. Jeśli bowiem będę indagować towarzyszy, któryś wyjawi mi. że owszem. jest zmęczony, lecz kocha to zmęczenie
- zanurza się w nim jak w kąpieli, uważa Je za rodzaj szczególnie sprawnego narzędzia, które służy do odkrywania otaczającego go świata, pozwrala przystosować się do kamienistej twardości dróg. wykrywać walor „górzystości’ stoków' - podobnie zresztą jak właśnie niezbyt silne ^pieczenie karku i lekki szum w uszach pozwalają mu nawiązać pośredni kontakt ze słońcem. Na koniec, poczucie wysiłku Jest dla niego poczuciem zwycięstwa nad zmęczeniem. Zmęczenie nie jest dla niego niczym innym jak udręką znoszoną po to. by pyl dróg. spiekota słoneczna, twardość ścieżek istniały maksymalnie: podobnie wysiłek, a więc niejako przyjemna zażyłość ze zmęczeniem, które lubi. któremu daje dostęp do siebie, nad którym mimo wrszystko panuje, staje się dla niego sposobem oswojenia góry. stawiania jej czoła aż do końca i zwycięstwa nad nią. W następnym rozdziale ujrzymy' w rzeczy samej, co znaczy slowro „posiadać’ oraz w jakiej mierze działanie stanowi środek przywłaszczania Otóż zmęczenie