EMMA3JUEL L£VJXAS
To oo w każdym śł&ńzSr empirycznego garzt^węgą, ©lezalearaSc od rao2S*wśc! sŁanfca sic awaMfaaa. zachowuje owo szczególne znaczenie Jot możliwe tylko przez sapą sytuację kroczenia śladem ibęjl trar>«mlen<jL To kroczenie śladem - nazwane przez nas anaścSą -nie zaczyna sSę pośród rzeczy, te bowiem jako takie nie zostawiają śłaću. lecz wywołują skutki, to znaczy pozostają w śwtaSc. Kamień zarysowa! inny kamień. Oczywiście rysy *iy<fcrta uznać za ślad, jednak bez człowieka, który’ kamień ŁrzymaŁ są one w rzeczywistości tylko skutkiem. Równie mato są śladem, jak płonące drzewo jest śladem pioruna. Przyczyna 3 skutek, nawet oddzścflorae w czasie, należą do tego samego świata. W rzeczach wszystko jest ujawnione, nawet to. oo w nich nie znane: śłady. które je znaczą, stanowią cześć tej pełni obecności. Ich dzieje nie mają przeszłości. Ślad jako ślad nie tylko prowadzi w przeszłość, ale jest samym przejściem w przeszłość d alszą ntż jakakolwiek przeszłość i jakakolwiek przyszłość, należące jeszcze do mojego czasu - przejściem w przeszłość Irmcgo. w której rysuje się wieczność. przejściem w przeszłość absolutną, jednoczącą wszelkie czasy.
Absolut obecności innego, pozwalający na zinterpretowanie epifanii Innego poprzez wyjątkową prostotę Ty. nie jest tu prostą obecnością. która ostatecznie cechuje także rzeczy. Ich obecność należy do teraźniejszości mego życia. Wszystko, co konstytuuje moje tycie, wraz z Jego przeszłością 1 przyszłością, gromadzi się w teraźniejszości. skąd rzeczy do mnie przybywają. Ale twarz prześwituje w śladzie innego: to co się tam prezentuje, odrywa się od mego tycia I nawiedza mnie jako już ab-sołutne. Ktoś Już przeszedł. Jego ślad nie znaczy jego przeszłości i tak jak nic oznacza jego pracy lub używania świata, lecz zbija z tropu zaznaczając (moglibyśmy rzec: odciskając} się z nieodpartą powagą.
Oność tego On nie Jest owym stojącym do naszej dyspozycji To rzeczy; Martin Buber 1 Gabriel Marcel dla opisu spotkania między ludźmi słusznie preferowali Ty. Ruch spotkania nie kieruje się ku nieruchomej twarzy, lecz Już w niej samej Jest. Twarz jest sama z siebie nawiedzeniem i transcendencją. Będąc otwartą, twarz może jednak być zarazem w sobie, idzie bowiem śladem oności. Oność to źródło odmienności bycia w której .w sobie" obiektywności ma udział i która je zdradza.
Bóg. który prutsaafl. nie Jest worem, na kańregp otorax łstnitataitay twarz. Bycie obrazem Boga saiie omarza bycia Staną Boga. lecz kroczenie Jegp śladcan. Bóg objawiony naszej łydowskę^hrześcijamkaci duchowości zachcaruje całą nfestanczMEBOSĆ swej nieobecności. zawarta * porządku osobowym jako jakim Ukazuje sic przez swój ślad. jak w razdz. 33 Księgi Wyjścia. Iść ku Mteama. nSe oznacza tropić len. nie będący znakiem. ślad len rty iżać sic ku inepc. którzy tez kroczą siadem.
Ewmanuai Leuinas. &aS rrggg.. łur-. 6 Baran, «r. BteoSlia dotioju,
Wye. 2.i%a*. ♦l-anCw "9£i'„ $& ZZS-ZZSś.
Twarz Drugiego
Ph&ippe Sento: W TataliŁś ei Infini mówi pan wiele o twarzy. Jest to Jeden z częściej występujących u pana tematów. Na czym polega i czemu siuiy ta fenomenologia twarzy, tzn. analiza lego co zachodzi, kiedy patrzę bliźniemu w twarz?
EmmamuńLevinas: Nie wiem. czy można mowie c .fenomenem Djgfi" twarzy, skoro fenomenologia opisuje to. co się przejawia. Podobnie, stawiam sobie pytanie, czy można mówić o spojrzeniu skierowanym na twarz, albowiem spojrzenie jest poznaniem, percepcją. Myślę raczej, że dostęp do twarzy jest od razu etyczny. Kiedy widzi pan nos. oczy. czoło, podbródek, i może je pan opisać, zwraca się pan ku bliźniemu jak ku przedmiotowi. Najlepszym sposobem spotkania bliźniego Jest niezauważenie nawet koloru jego oczu! Kiedy obserwuje się kolor oczu. nie pozostaje się w relacji wspólnotowej z bliźnim. Zapewne, relacja z twarzą może być zdominowana przez percepcję, lecz to co specyficznie jest twarzą, nie redukuje się do percepcji.
Istnieje przede wszystkim sama szczerość twarzy, jej szczera ekspozycja. bez ochrony. Skóra twarzy pozostaje w najwyższym stopniu naga. w najwyższym stopniu obnażona. Najbardziej naga. jakkolwiek nagością dostojną. Także najbardziej obnażona: w twarzy zawarte jest istotowe ubóstwo. Dowodem na to jest fakt. że usiłuje się zamaskować to ubóstwo, przyjmując pozy. postawę pewności siebie. Ttoarz jest wystawiona, zagrożona, jakby zapraszała do aktu przemocy. Jednocześnie Jest tym. co zabrania nam zabijać.
Ph. N.: Istotnie, opowiadania z wojny mówią, że trudno jest zabić kogoś, kto patrzy ci w oblicze.