zycznego „dostosowania się" do partnera oraz udawanych orgazmów itp. Celibat uwalnia od obsesji dotyczącej własnej (i innych) atrakcyjności seksualnej - „ludzie. których znasz, wiedzą, iż nie interesujesz się nimi dla ich ciała”12*.
Zjawisko dobrowolnego (i n/euwarunkowanego religijnie) celibatu osób świeckich jest w każdym przypadku osobistym wyborem, wynikiem przekonań i osobistego doświadczenia oraz psychiki jednostki. Nie ulega jednak dla mnie żadnych wątpliwości, że można je umieścić również i w kontekście opisywanej w tym rozdziale zmiany relacji seksualnych między obu płciami i męskiej paniki wokół seksu (i własnych możliwości w tej dziedzinie).
-■* Wypowiedzi zamieszczone na stronach 68-70 pochodzą z; 77ie Ce/ibate FAQ, miejsce cyto-wme.
Nic ulega wątpliwości, że historia zachodniej cywilizacji to także i historia seksualności, a właściwie w dużej mierze historia represjonowania seksualności. Postrzegana ona była w kontekście „niebezpiecznej fizyczności”, „grzesznego ciała” i „niedozwolonej przyjemności”. Potrzeby seksualne są jednak nieodwołalnie „wpisane” w człowieka, w jego biologię i psychikę. Ich istnienie jest nieodłącznie związane z przedłużaniem gatunku; ponadto stosunki seksualne stanowią jedną z najistotniejszych płaszczyzn pogłębiania „uczuć wyższych” (miłości) między mężczyzną a kobietą. Można więc powiedzieć banalnie, że człowiek potrzebuje dotyku drugiego człowieka, potrzebuje seksualnego zespolenia i zaspokojenia. Potrzebom tym nie można ot tak sobie zaprzeczyć, tym bardziej iż w oczywisty sposób potwierdzane są one przez codzienne konfrontacje obu płci - nieuniknione (i często elektryzujące) konfrontacje „ciała z ciałami”.
W świetle powyższych uwag nie dziwi, iż „panowanie” nad seksualnością i jej swoiste „dyscyplinowanie” stanowiły bardzo efektywny instrument władzy nad tożsamością w kulturze Zachodu. Historia zachodnich społeczeństw to także historia wyznaczania granic dozwolonych form seksualności i seksu, definiowania tego, co jest „normalne” i „naturalne” (zgodnie z obowiązującymi aktualnie przekonaniami w tej kwestii), a także wykluczania tych, którzy uznawani byli za „dewiantów”, bowiem ich „poczucie płci” bądź sposoby realizacji własnej seksualności wykraczały poza powszechnie akceptowane formy. Zawsze przy tym społecznie skonstruowanym (partykularnym) normom w zakresie seksualności i seksu nadawano status absolutny i uniwersalny, zapominając, iż jeszcze niedawno społeczne wzory w tym zakresie były zupełnie inne.
Przyjemność seksualna ma u swoich źródeł, jak wspomniano, popędy biologiczne. Rzadko można spotkać społeczeństwa, w których seksualność i tak jak wyraża się ona w codziennym życiu i stanowi proste „przedłużenie” biologii. Rzadko zdarza się przyzwolenie na to, aby popęd płciowy mógł być dowolnie urzeczywistniany, bez jakichkolwiek restrykcji. Byłoby to bez wątpienia destrukcyjne dla społeczeństwa; jak ujmuje to, komentujący poglądy Z. Freuda, H. Mar-
71