3* a) W podanym fragmencie podkreśl przemówienie Bilba. Przeanalizuj re-akęję odbiorców opisaną przez narratora i zanotuj kilka wniosków dotyczących tego, jakie przemówienia podobąją się słuchaczom.
- Mili goście - zaczął Bilbo, wstając. „Słuchajcie! Słuchajcie! Słuchajcie!” -zakrzyknęli goście i powtarzali ten okrzyk chórem tak uporczywie, jakby nie zamierzali wcale zastosować się do własnego wezwania.
- Moi kochani Bagginsowie i Boffinowie - zaczął po raz wtóry. - Moi drodzy Tukowie i Brandybuckowie, Grubbowie i Czubbowie, Burrowsowie i Hornblo-werowie, Bolgerowie i Bracegirdle’owie, Goodbody’owie, Brockhouse’owie i Proudfootowie...
- Proudfuci - poprawił go starszy hobbit siedzący w głębi altany. Nazywał się Proudfoot [...]
- Proudfuci - powtórzył Bilbo - a także moi poczciwi Bagginsowie z Sackvil-le, których witam nareszcie znowu w Bag End. Dziś obchodzę sto jedenastą rocznicę urodzin. Skończyłem sto jedenaście lat!
- Wiwat! Wiwat! Dwieście lat! - wrzasnęli wszyscy, bębniąc radośnie pięściami po stole. Bilbo mówił doskonale. Takie właśnie przemówienia lubili: krótkie i jasne.
- Mam nadzieję, że wszyscy bawicie się równie dobrze jak ja. - Ogłuszające wiwaty. Okrzyki: „Tak!” (Albo „Nie!”). Hałas trąbek, rogów, piszczałek i fujarek oraz wszelkich innych instrumentów muzycznych. [...] Zaraz też w jednym kącie altany kilku młodych Tuków i Brandybucków, przekonanych, że wiyaszek Bilbo skończył mowę (skoro nąjoczywiśdej powiedział już wszystko, co należało) zorganizowało błyskawicznie orkiestrę i zagrało wesołą melodię taneczną. [...]
Bilbo wszakże nie skończył jeszcze. Wyrwawszy z rąk stojącego obok młodzieńca róg, zadął trzykrotnie i głośno. Zgiełk ucichł.
- Nie będę was długo nudził! - zawołał Bilbo. Całe zgromadzenie przyjęło te słowa wiwatami. - Wezwałem was wszystkich tutaj nie bez przyczyny! - Powiedział to z takim naciskiem, że nikt nie oparł się wrażeniu. Zaległa niemal doskonała cisza, a ten i ów spośród Tuków zastrzygł uszami.
- Są nawet trzy przyczyny! Po pierwsze, chcę wam oświadczyć, że bardzo was wszystkich lubię i że sto jedenaście lat wydąje mi się okresem zbyt krótkim, by nacieszyć się życiem w towarzystwie tak znakomitych i miłych hobbitów. -(Burzliwy entuzjazm). - Ani połowy spośród was nie znam nawet do połowy tak dobrze, jak bym pragnął; a mniej niż połowę z was lubię o połowę mniej, niż zasługujecie. - To zabrzmiało niespodziewanie i zawile. Tu i ówdzie ktoś klasnął, lecz większość słuchaczy głowiła się, co może znaczyć to powiedzenie i czy należy je rozumieć jako komplement.
- Po drugie, wezwałem was, żeby uczcić swoje urodziny! - Znów buchnęły oklaski. - Powinienem właściwie wyrazić się inaczej: nasze urodziny. Oczywiście, bo przecież obchodzi również urodziny mój spadkobierca i siostrzeniec Frodo. Dzisiaj osiąga pełnoletność i obejmuje spadek. - Starsi przy klasnęli dość chłodno, młodzi wrzasnęli głośno: „Frodo! Frodo! Brawo, stary!”. Bagginsowie z Sackville skrzywili się, rozważając, co miał na myśli Bilbo, mówiąc: „obejmuje spadek”.
- Obaj razem mamy sto czterdzieści cztery lata. Was także zgromadziłem w tej znamiennej liczbie - cały gros, jeśli wolno się tak wyrazić.
Nie było braw, Bilbo się ośmieszał! Niektórzy goście, a przede wszystkim Bagginsowie z Sackville, poczuli się dotknięci, podejrzewając, że zaproszono ich wyłącznie dla uzupełnienia liczby, jak dopakowuje się towar do paczki. „Gros! Coś podobnego! Ordynarny dowcip!”.
- Dzisiaj także, jeśli pozwolicie mi wspomnieć stare dzieje, przypada rocznica mojego wylądowania na beczce w Esgaroth, nad Długim Jeziorem. Prawdę mówiąc, nie pamiętałem wtedy nawet o swoich urodzinach. Kończyłem pięćdziesiąt jeden lat, a w tym wieku urodziny nie wydąją się jeszcze ważne. Mimo to odbyła się wspaniała uczta, chociaż miałem taki okropny katar, że na toasty ledwie zdołałem odpowiedzieć: „Dźkuje badzo!”. Dziś mogę powtórzyć tę odpowiedź poprawniej: Dziękuję wam bardzo serdecznie za tę skromną uroczystość.
Gości zdjął strach, że teraz nie unikną pieśni lub wiersza; zaczynało ich to przemówienie już nudzić. Czemu Bilbo wreszcie nie zakończy i nie da im wypić swego zdrowia? Ale Bilbo nie zaśpiewał ani nie zadeklamował. Zrobił natomiast małą pauzę.
- Po trzecie i ostatnie — rzekł - pragnę złożyć wam pewne oświadczenie. — Wygłosił te słowa tak donośnie i niespodzianie, że wszyscy, a przynajmniej ci, którzy jeszcze byli do tego zdolni, wyprostowali się i skupili - Z żalem oznąj* miam, że chociaż, jak już powiedziałem, sto jedenaście lat to za mało, by się waszym towarzystwem nacieszyć, dziś nadszedł kres. Odchodzę. Z tą chwilą porzucam was. Zegnam!
John R. k Tolkien, Drużyna Pierścienia
4* Ułóż przemówienie, które mógłbyś wygłosić do swoich kolegów i koleżanek z klasy na zakończenie nauki w gimnazjum.