stara się mi wmówić, że PKI jest o-gromną siłą, z którą Sukarno musi się liczyć. „Musi” dobre słowo, ale działa w odwrotnym kierunku. Kto zna, jak ja, obu nigdy nie uwierzy, że to Aidit manipuluje Sukarno, a nie Sukarno Aiditem i poprzez niego PKI.
Prasa: wczoraj pantja tunggal z południowej Sumatry wręczyli Sukarno 3 kg złota z kopalni Lebong Lundai.
O 17 spotkanie ambasadorów KDL u Węgra. Turi o czterech postawach Aidita wobec Malika i Saleha w ciągu ostatniego miesiąca. Zaraz po „zamrożeniu” Murby: ,,Tak naciśniemy, że obaj wylecą”. Tydzień później: „Tak naciśniemy, że Malik wyleci, a Saleh — jeśli nawet zostanie, to z nadwerężoną pozycją”. Jeszcze po tygodniu: „Saleha na razie nie będziemy ruszać, ale Malik musi odejść z rządu”. Przedwczoraj w kolejnej rozmowie z Turi: „Dla nas właściwie sprawa Malika i Saleha jest bez znaczenia — jeśli nawet uda się ich usunąć,, przyjdą inni wcale nie lepsi”. Na zwróconą przez Turi uwagę, że zmienia w tej materii swoje stanowisko Aidit odpowiada: „Nie stanowisko, tylko taktykę, a to dwie różne rzeczy”.
„Kto wie — śmieje się Michajłow — może kiedyś historyk PKI napisze: „Dzięki poparciu Aidita Saleh i Malik pozostali w rządzie Sukarno, mimo nacisku opozycji domagającej Się ich usunięcia”.
14 luty. Niedziela
Wczoraj zakończyła się Konferencja Islamu Krajów AA.
1) Potępiła imperializm za mieszanie się do spraw Azji Południowo-Wschodniej .
2) Poparła ruchy narodowowyzwoleńcze Malediwów, Angoli, Mozambiku, Omanu i południowej Arabii.
" 3) Udzieliła moralnego poparcia Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
Kilka innych uzgodnień, drobnych, bez znaczenia.
Ani słowa o Malezji! Porażka Indonezji.
! 15 luty
Wawrzyniak przynosi godną odnotowania wizytówkę: A. A. Ha-rahap Vice Editor in Chief „Bintang Timur Daily” (gazeta Par-tindo).
„Dear Mr. Andrey, I like to haye some drinks and whole milk and butter if you have it in your stock. Very please to have it soon. Thanks”.
Mimo fatalnej angielszczyzny wydałem Andrzejowi z magazynu reprezentacyjnego to i owo dla Harahapa.
Nie on jeden i nie tylko dziennikarze, ale i wysocy urzędnicy dopominają się od czasu do czasu takiego „wsparcia na znak przyjaźni”.
16 luty
U Martadinaty. Daje na moją prośbę depeszę na Sumatrę do „swoich”. Potem u Yani — ditto. Wprawdzie wyjazd jest oficjalny, z zielonym światłem i poleceniami danymi przez MSZ — ale co wojsko, to wojsko. Przy sposobności zapytałem Yani, po co Subandrio wybiera się do Tokio. Odpowiedź: zapewnić, -że z ChRL nie mamy aliansu ani wojskowego, ani nawet politycznego. Prowadzimy po prostu z nimi politykę dobrego sąsiedztwa. Wysondować, czy Japonia nie mogłaby przyczynić się do rozwiązania sporu ż Malezją.
Od Yani do Astrawinaty. Drogę przecina nam demonstracja pod transparentami „retool Malik”. Krzyczą: precz z Malikiem. Kilkanaście tysięcy ludzi. Samo południe, pod rozpalonym dachem samochodu jest jak w saunie. Dotknięcie karoserii grozi oparzeniem. Mimo otwartych okien można zdechnąć z wilgoci i żaru^ Ale nie ma rady, stoimy wraz z setkami innych samochodów, ponad pół godziny. Rezultat — spóźniam się na wizytę, jestem piekielnie zmęczony, także Astrawinata dokądś się śpieszy. Wizyta trwa 10 minut. Wracam do domu półżywy.
Do Cejlończyka na obiad jedzie tylko Rysia, z przeprosinami za moją nawalankę, ale „zasłabł”. A ja chłodzę się sokiem grapefruitowym, a głowę mam nabitą jediną myślą: ozy niczego w przygotowaniach do wizyty na Suma/trize nie zaniedbałem. Jutro o świcie lecę do Atjeh. Towarzyszy mi Wawrzyniak.
Rysia zostaje. Wraz z innymi, naszymi paniami przygotowuje na prośbę „Women’s International Club” — polski poranek.
Sumatra 17—25 luty 1965
Dżakarta 26 luty
Na Sumatrze w kalendarzyku kreśliłem krótką faktografię wizyty. Teraz mogę się zabrać do jej roz/szyfrio/wand®. Jest piątek,
141