686 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
wtorek, 7 lipca
Wczoraj wróciłem do domu, jednak cały tydzień straeon w hotełu praca mi nie szła, kitka stronic napisanych wyrżnąłem do kosza. Ciężki kłopot ze sceną śmierci starego Raszewskiego. Dialog Stefana Raszewskiego z umierającym ojcem wyszedł sztucznie, chybcTnateźy zrezygnować z dawnegojfr myslu, że stary Raszewski przed śmieręiąoddtzfe^syncriityar-tyjnpjęgisymację. Także notatki do projektowanego dialog na ulicy pomiędzy Zygmuntem Raszewskim i Julią Singer chy ba niepotrzebne.
Szpital (może Przemienienia Pańskiego na Pradze?), fta. wie panika wśród personelu, gdy się okazuje, że starzec w agonii (wylew krwi do mózgu), przywieziony karetką Pogotowia jest ojcem sekretarza Komitetu Centralnego. Telefony. Zaafar-mowany naczelny dyrektor szpitala. Z separatki pośpieszać zostaje usunięty dogorywający na uremię7\ słynny u schyłku lat czterdziestych przodownik pracy, murarz warszawski, odznaczony najwyższym orderem: Budowniczego Polski Ludowej. Stefan Raszewski jest w domu i natychmiast przy- I jeżdżą. Stary’ Raszewski jest częściowo sparaliżowany lecz przytomny.
OJCIEC Stefek...
SYN Jestem, tato. jOJCIEC Ciężko mi mówić...
SYN Nie męcz się, tato.
OJCIEC Powiedz... pomyliliśmy się?
SYN (po chwili) Tato. myślisz, że mi jest dobrze?
71 uremia - zespół objawów klinicznych występujących w ostrej łut przewlekłej niewydolności nerek.
OJCIEC Pomyliliśmy się.
SYN Ja się też męczę, tato.
OJCIEC Ludzie się przez nas męczą, synku. Wszyscy się pomyliliśmy-----
Poprawiałem Życiorysy przepisane na czysto. Zmęczenie, niezadowolenie, dużo troski w związku z myśleniem o przyszłości.
Zgodnie z informacją na zaproszeniach o wieczornym przyjęciu w Jabłonnie, o godzinie dwudziestej na placu Zamkowym oczekuje gości duży wycieczkowy autokar Orbisu. Sprawność organizacyjna Bractwa Żółwiowego zdała świetnie egzamin.: około sześćdziesięciorga członków i członkiń Bractwa stawiło się punktualnie na miejscu zbiórki. Przybywa również mała grupka owych ,jiie nadążających za życiem'*, jak się w rozmowie z Kellerem wyraził Łukasz Halicki: są to zasłużeni i leciwi weterani sceny, którzy na skutek nieprzyjaznych warunków atmosferycznych zrezygnowali z udania się na któryś z dwóch zapowiadanych obrządków zaślubin, nie mogli sobie przecież odmówić, żeby nie skorzystać z zaproszenia na przyjęcie w Jabłonnie. Znalazłszy się w autokarze są cokolwiek zdziwieni, nie odnajdując wśród zebranych ani jednej twarzy znajomej, a czują się także nieco stropieni, że weselni goście są tak bardzo młodzi, mniej niż trzydziestoletni. Chociaż, jak wszyscy przy zajmowaniu miejsc w autokarze pokazywali zaproszenia, jeden z aktorów, amant z lat trzydziestych, chcąc się upewnić, czy się znaleźli we w łaściwym autobusie, zw raca się z pytaniem do jednego z młodych ludzi. Ależ tak: - uspokaja go uprzejmie Andrzejek Wajs - autokar jedzie do Jabłonny, a w iek-