idzie bezdomni
Stefan Żeromski
1 wróciła do domu, jednak, ku jego zdumieniu i radości, dziewczyna czekała na niego. W czasie drogi 1 powrotnej do Cisów Judym wyznaje Joannie miłość i prosi ją o rękę.
f Szewska pasja. Kuracjusze przyjeżdżają do uzdrowiska wcześniej niż zwykle, bo już w czerwcu, a Krzywosąd nie zdążył odszlamić stawów. Postanawia więc usunąć szlam do rzeki za pomocą specjalnego koryta. Z tejże rzeki ludzie czerpią wodę do picia i wkrótce chłopi zaczynają chorować na febrę. Zakochany Judym dopiero po jakimś czasie odkrywa źródło zanieczyszczeń. Gdy napotkani Węgli-chowski i Krzywosąd ignorują go, Judym postanawia, że powie im prawdę w żywe oczy [...] i basta!
1 Krytykuje ich zakłamanie oraz działanie na szkodę innych ludzi. Krzywosąd reaguje szyderczym śmiechem, jednak traci nad sobą panowanie, gdy Tomasz zwraca się do niego: stary ośle! Administrator podnosi pięść na doktora, a ten wrzuca go do zaszlamionego stawu i odchodzi, głośno klnąc.
! Gdzie oczy poniosą. Wieczorem Judym otrzymuje od dyrektora wymówienie, którego się zresztą spodziewał. Ma żal do siebie, że doszło do incydentu z Krzywosądem, ale najbardziej boli go to, że musi opuścić Joasię. Wyjaśnia jej, że nie mógł postąpić inaczej i kolejnego dnia opuszcza Cisy z zamiarem wy-■ jazdu do Warszawy. W czasie podróży na dworcu spotyka dawnego znajomego z Paryża, inżyniera Korzeckiego, który proponuje mu wyjazd do Zagłębia Dąbrowskiego i od razu kupuje mu bilet do Sosnowca. Po południu mężczyźni docierają na miejsce i jadą do kopalni „Sykstus”, a następnie do mieszkania inżyniera. Przygnębiony Judym zaczyna pisać list do Joasi, ale pojawienie się Korzeckiego i jego 1 uwagi irytują lekarza i niszczy on korespondencję. Inżynier informuje Tomasza, że mógłby objąć posadę lekarza przy kopalni, a po kolacji zwierza mu się ze swoich lęków związanych z obsesją śmierci.
( Glikauf! (z niem. życzenia szczęścia i powodzenia w pracy; odpowiednik popularnego w polskich kopalniach pozdrowienia „szczęść Boże”). Judym z Korzeckim zwiedzają kopalnię, gdzie lekarz obserwuje ciężką i niebezpieczną pracę górników, a także nieludzki sposób traktowania koni pociągowych.
Pielgrzym. Korzecki zabiera Judyma do zamożnego i wpływowego inżyniera Kalinowicza W domu , inżyniera toczą się dyskusje miedzy Korzeckim, Kalinowiczem i jego dziećmi na tematy związane z wolnością człowieka, swobodą wyborów życiowych oraz warunkami pracy w wielkich zakładach przemysłowych. Judym rozmyśla o Joasi i czeka na wiadomość od ukochanej. Po kolacji do Korzeckiego przy-; chodzi tajemniczy posłaniec z przesyłką. Wkrótce potem goście żegnają się z gospodarzem i wracają okrężną drogą do domu, bo Korzecki twierdzi, że musi zanieść paczkę z materiałem dla krawca W czasie podróży inżynier recytuje fragmenty wiersza Słowackiego „Smutno mi, Boże” i zwierza się Judymowi, że czuje w sobie coś boskiego> głos, który zwie Dajmonionem.
Asparges me... Do Judyma przychodzi młody chłopak z prośbą, aby lekarz odwiedził jego chorą matkę. Tomasz stwierdza u Daszkowskiej ostatnie stadium suchot (gruźlicy). Kobieta jest umierająca, lecz pragnie żyć, ponieważ ma dzieci. Judym jest bezradny wobec jej choroby, gdy Daszkowska modli się,
► ciszę przerywa przejmujący krzyk pawia.
Dajmonion (według Sokratesa głos wewnętrzny, boskie natchnienie, które można również interpre-\ tować jako sumienie). Judym pracuje jako lekarz fabryczny i wyprowadza się od Korzeckiego, aczkolwiek spotykają się czasami i toczą długie dyskusje. Pewnego sierpniowego popołudnia lekarz otrzymuje dziw-; ny list od przyjaciela z cytatem z „Apologii Sokratesa” Postanawia więc odwiedzić inżyniera. Przed jego domem dostrzega tłum ludzi Gdy wchodzi do środka, widzi leżące na sofie ciało przyjaciela z roztrzaskaną głową. Do pokoju wchodzi wysoki blondyn z niebieskimi oczami, w którym Judym rozpoznaje tajemniczego nocnego posłańca. Tomasz przygląda się w milczeniu, jak nieznajomy siada przy zwłokach
> i szepcze jakieś słowa.
i Rozdarta sosna. Na początku września Joasia wysyła Judymowi wiadomość, że zamierza do niego przyjechać. Judym czeka na ukochaną na stacji, lecz przy powitaniu ogarniają go mieszane uczucia, i Tomasz zabiera narzeczoną do huty, gdzie dziewczyna z przerażeniem, ale i fascynacją obserwuje pracę « maszyn, a następnie udają się na spacer na obrzeża miasta. Joasia zwierza się narzeczonemu ze swoich r marzeń o ich wspólnym domu i chęci pomocy ukochanemu w jego pracy. Tomasz wysłuchuje jej w mil-czeniu, a następnie wypowiada słynne słowa: Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty... Nie mogę
321