698 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA
dobrym humorze, aby dostrzegłszy Łukasza, nie przywitać! z nim natychmiast.
ZAREMBA Cześć, stary'. Cieszę się, że cię widzę, państw młodzi jeszcze nie przyjechali?
HALICKI (trochę podejrzliwie) To nic nie wiesz? ZAREMBA Że co? Słuchaj, stary, masz pojęcie? Mój To mek rodzi się już od przeszło trzydziestu godzin...
~~HALICKI To źle czy dobrze?
ZAREMBA Cholernie dobrze! Najpierw się martwiłem; Bóg wie co sobie myślałem, ale jedna z sióstr dyżiirnyefi uspokoiła mnie, wiesz, co powiedziałai Że z krótkiego porodu dzieci są przeważnie słabe, rozumiesz? Zobaczysz, mój Tomek będzie ważył przynajmniej z pięć'kilo, Herakles! Poczekaj, zrzucę tylko kożuch, strasznie tu gorąco.
Tymczasem członkowie Bractwa Żółwiowego poczynają wypełniać pałacową sień. Dostrzegłszy Andrzeja Wajsa (zna go bardzo dobrze), Halicki od razu orientuje się, że coś jest nie w porządku.
WAJS Cześć, Luka! Gdzie są państwo młodzi? HALICKI Kto są ci wszyscy?
WAJS Ci? Towarzysze delegaci, chcieliśmy w imieniu różnych instytucji złożyć życzenia prezesowi PIP-u.
HALICKI No, no!
WAJS Wyższe sfery jeszcze nie przybyły?
HALICKI Owszem, w komplecie. Masz je przed sobą. WAJS Luka, to wszystko jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe, zaczynam wierzyć w socjalizm. Moi koledzy, a zwłaszcza koleżanki, będą zachwyceni, że poznają cię osobiście. HALICKI Dziękuję w imieniu non consummatum.
WAJS No właśnie! Ciekawa historia, wiesz, o co poszło? HALICKI Andrzejku, ja jestem tylko Hermesem.
Niebawem tamte dwa auta. Facet, który omal nie wpadł pod ■ainocliód, otrzeźwiał na tyle, iż może się utrzymać na nogach (nieco później okazuje się, że jest to bawiący w Warszawie ga delegacji kierownik wydziału propagandy Komitetu Powiatowego w jednym z miasteczek na Pomorzu Szczecińskim, miał wracać do siebie nocnym pociągiem). Natomiast nieźle podpici są obaj młodzi milicjanci, zanim wyruszono do Jabłonny, roztropny Marek Kuran podskoczył do Delikatesów na placu Zamkowym, zaopatrzył się w butelkę pejsachówki74 (75%) i po drodze zdążył obu chłopców uodpornić na ich skontaktowanie się z rzeczywistością oczekującą w Jabłonnie.
Grupka podstarzałych aktorów coraz bardziej zdziwiona i przepłoszona, choć trochę ich uspokaja więcej niż grzeczne powitanie ze strony Łukasza Halickiego.
KRYSIA FORMIŃSKA Serwus, Jędrek! Popatrzcie, gdzie się rodziny nie spotyka?
ANDRZEJ WAJS Nie gdzie, a po co?
KRYSIA FORMIŃSKA Wiesz, co ty jesteś? Świnia, i do tego cholernie staromodna. Papy nikt ci nie każe lubić, ja też za nim nie przepadam, ale do mamy mógłbyś się czasem odezwać. ANDRZEJ WAJS Rodzinna scena?
KRYSIA FORMIŃSKA Głupi jesteś albo głupiego udajesz. ANDRZEJ WAJS To nie jest sprawa głupoty czy mądrości, miła siostrzyczko. Ja po prostu serca nie mam.
KRYSIA FORMIŃSKA Zgrywasz się!
ANDRZEJ WAJS Konstytucja nie zabrania.
KRYSIA FORMIŃSKA Ale po co?
ANDRZEJ WAJS A po co gówno śmierdzi, a róża pachnie? Ty się nigdy nie zgrywasz?
M pejsachówka - żydowska wódka ze śliwek.