DSCN2344

DSCN2344



708 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA

23

W piwnicy zbiorowa orgia.

24

Maciej Zaremba kilkakrotnie wydzwania klinikę ginekologiczną. Jest już bardzo zmęczony i pijany. Gdzieś u schyłku nocy, gdy jeszcze raz dzwoni, dowiaduje się, że właśnie przed paroma godzinami poród odbył się szczęśliwie, Grażyna urodziła zdrowego chłopca. Zaremba postanawia natychmiast jechać do Warszawy. Biegnie do toalety i zimną wodą przemywa twarz, potem szuka Halickiego, żeby pożyczyć od niego auto. Ponieważ sprawia wrażenie zupełnie trzeźwego, Halicki zgadza się.

Na dworze już szarawo, popaduje drobny śnieg, szosa jest bardzo śliska. W półmroku chłopskie furmanki z warzywami, wolno ciągnące ku miastu. Zaremba nigdy nie był dobrym kierowcą i nie lubił prowadzić auta. Jedzie dość wolno, uważnie wymijając furmanki, kierownica ciąży mu w kurczowo zaciśniętych i spotniałych dłoniach. W pewnym momencie czuje, że dłużej nie da rady. Zjeżdża na bok szosy, zatrzymuje auto i wysiada. Chłodne powietrze trochę go otrzeźwia. Głęboko oddycha, zwilża skronie śniegiem. I wówczas z dość bliska, z półmroku zanikającej nocy, dociera do niego popularna melodia big-beatowa (może Beatlesów: Ob-la-di-ob-la-dal), wygrywana na zwykłej fujarce. Słucha. Po chwili słychać skrzypienie kół, wyłania się wiejska furmanka zaprzężo* na w jednego konia, powozi stary, półsennie drzemiący chłop, obok niego jasnowłosy chłopiec, nie więcej niż dwunastoletni, to on właśnie wygrywa na prostej fujarce tę big-beatową me-

lodię- Nie widać ich obu wyraźnie. Lecz gdy furman mija stojącego przy aucie Zarembę, wydaje mu się nagie, że tym chłopcem jest on sam z dawnych lat, jakieś mgliste wspomnienie go przenika, nieomal pewność, że kiedyś także jechał o wczesnym świcie na wiejskim wozie i przygrywa! na fujarce. Niebawem furmanka ginie w szarości, a melodyjka też powoli zanika.

Zaremba czuje, że wróciły mu siły. chce teraz jednego: jak najszybciej znaleźć się w Warszawie i zobaczyć syna. Gdy wraca do auta i rusza, ma absolutną pewność, iż bezbłędnie panuje nad oporną maszyną. Mijając ftirmankę, opuszcza szybę i macha ku jadącemu ręką. Ma przed sobą pustą szosę. Przyśpiesza. Czuje, jak go wypełnia i rozpiera młodzieńcza spraw ność fizyczna. Wtedy auto wpada w poślizg i roztrzaskuje się o przydrożne drzewo.

25

Świt, ale jeszcze szaro, śnieg popaduje ciągle, autobus i trzy osobowe auta. Goście już opuszczają pałac, wciąż rzęsiście oświetlony. Wychodzą pojedynczo i grupami, hałasując, chłodne wilgotne powietrze oszałamia ich, ale też i trochę otrzeźwia i przywraca siły po szalonej nocy. Koniec zabawy? Niemożliwe! Marek Kuran coś szepce do Michała Otockie-go, ten kiwa głową i przywołuje swoich kolegów.

MAREK KURAN Panie i panowie! Na powitanie dnia! Raz, dwa, tri, kozaczok!

Więc przed frontonem historycznego pałacyku i na rozległym trawniku przykrytym cieniutką warstewką śniegu wszyscy zaczynają pod zespół LA-DA-CO tańczyć kozaczoka, zra-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSCN2349 718 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA wtorek, 21 lipca Nic. piątek, 24 lipca Ostatnie lektury: Koresp
DSCN2347 714 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA nie uwzględniana w polskich planach eksportowych. W związ. ku z
DSCN2355 730 J. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA Armii Krajowej. W bitwie o Wilno uczestniczyłem na ochotnika, j
DSCN2358 734 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA Sama chronologia wypadków świadczy niezbicie, że moje uwięzieni
DSCN2364 746 J. ANDRZEJEWSKI, MIAZGAcznie się niebawem wymiana instalacji wodnej, aby nasz dom zosta
DSCN2348 716 i. ANDRZEJEWSKI. MIAZGA ko wzruszony i poruszony tragiczną wymową tej prozy, mowy oczyw

więcej podobnych podstron