188
Stanisław Mikołajczyk
W dniu 8 października członkowie naczelnych władz PSI. spotkali m«; /. ,nfM w tym, co pozostało Jeszcze z naszej głównej siedziby w Warszawie i formalna stwierdzili, że Jakakolwiek działalność partyjna w kraju jest odtąd ni<,mo/liv,,l t.\< cydowaliśmy jednak, że ci z nas, którzy są członkami sejmu, będą prowadzili fyf-, gram naszego stronnictwa na jego terenie, i że w ten sposób nasze protest), stys/a ne, czy widziane przez obcych korespondentów, dotrą do wolnego świata. Komuniści jednak udaremnili ten plan. W dniu 8 października dowiedziałem się z całkowi cie pewnego źródła, że trzech z nas tuż po otwarciu trzeciej sesji sejmu, który miał być zwołany pomiędzy 20 i 28 październikiem, będzie pozbawionych prawa nietykalności poselskiej. Tych trzech przeznaczonych na zagładę, to Stefan Korboński, jeden z niewielu przywódców starego podziemia, który był Jeszcze na wolności,
Wincenty Bryja, skarbnik PSL i ja.
Dowiedziałem się również, że sad wojskowy w Warszawie otrzymał już polecenie zorganizowania procesu i skazania nas na karę śmierci. Planowano również aresztować razem z nami Kazimierza Bagińskiego, który został niedawno zwolnio- t
ny z więzienia, tak aby mógł być ofiarą Jednego z bardziej sensacyjnych procesów.
Miał też być skazany na karę śmierci. c
Widziałem za dużo w życiu, aby dać jej pierwszeństwo w moich rozważaniach. Naj- i
większym ciężarem był dla mnie los ludności polskiej 1 sposób, w jaki zareaguje na c
Doszedłem do wniosku, że ani moja śmierć, ani tych trzech, którzy mieli być są- j
dzeni ze mną, nie przyniesie żadnej korzyści sprawie polskiej ani też nie poprawi \
położenia PSL. Proces i następujące po nim morderstwa spowodują napięcie w kra- i
ju i doprowadzą do protestów i demonstracji, a w konsekwencji do gwałtownego i
i zakrojonego na szeroką skalę rozlewu krwi. Służba bezpieczeństwa i inne elementy wojskowe czekały na prowokację. Wiedziałem również, że gdy znąjdę się w kraju demokratycznym, będę mógł powiedzieć wolnym ludziom świata po raz pierwszy jak sponiewierano ich alianta. Będę mógł być głosem tych, którzy musieli milczeć i tych, których przeznaczono na zagładę.
Czas uciekał szybko. Do rana 20 października, ci z nas, którzy mieli być przeznaczeni na stracenie, przygotowali plany ucieczki. Zdecydowano, że opuścimy krą) w oddzielnych grupach, złożonych z Korbońskiego 1 jego żony, Bagińskiego i jego żony, Bryl i mojej sekretarki Marii Hulewicz oraz Pawła Zaleskiego (mojego sekretarza) i mnie.
W dniu 20 października, kiedy sejm mógł już być zwołany w każdej chwili, przewodniczyłem w godzinach południowych na ostatnim zebraniu posłów PSL. Nie mogłem im powiedzieć o moich zamiarach ucieczki, bo gdybym to zrobił, naraziłbym ich na niebezpieczeństwo, podczas dochodzeń Urzędu Bezpieczeństwa po moim zniknięciu. Włączyłem do planów ucieczki Marię Hulewicz 1 Pawła Zaleskiego, bo nie miałem wątpliwości, że zostaliby aresztowani jako moi współpracownicy natychmiast po odkryciu mojej nieobecności. Ich lojalność przyniosłaby im karę śmierci.
W czasie tego ostatniego spotkania z posłami, zastanawiałem się nad naszym dwu i pół letnim wysiłkiem, który doprowadził mnie do tej krytycznej chwili. Znalazłem nieco pocieszenia, myśląc o osiągnięciach Polskiego Stronnictwa Ludowego, które nie byłyby możliwe, gdybyśmy odmówili udziału w Tymczasowym Rządzie.