118
Stanisław Mikołajczyk
l zdradzieckiego pióra Osóbki-Morawskiego. Zacząłem gwałtownie protestować, />■ Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wbrew swoim nastrojom ustępstw, które pchnęły je do oddania Rosji 48 procent naszego terytorium, nie usankcjonowały nigdy tej nowej grabieży, a szczególnie na tle tych części tekstu umowy w Jałcie, które postanawiały co następuje:
„Trzej przywódcy rządów uważą]ą, że wschodnia granica Polski powinna biec wzdłuż Linii Curzona z odstępstwami od niej w niektórych rejonach od pięciu do ośmiu kilometrów na korzyść Polski".
Mołotow nie dał mi skończyć. „Widzę, że rząd polski nie uznaje zobowiązań zaciągniętych przez jego poprzednika", warknął.
Odpowiedziałem, że „nie jestem związany decyzjami, które powziął rząd nie uznawany w owym czasie. Nie miał autorytetu moralnego do spisania tych ziem na straty. Żądam, abyśmy mogli rozmawiać ze Stalinem w tej sprawie".
Nim jednak spotkaliśmy się ze Stalinem, Mołotow, nagle nastrojony ugodowo, pozwolił nam na kierowanie naszej żeglugi z ważnego polskiego portu Elbląga do kanału, który prowadzi do zatoki Gdańskiej. Kanał ten leży około 50 kilometrów od rosyjskiego Królewca i jest jedynym wyjściem dla tych portów, które utrzymywaliśmy w zakorkowanym rejonie.
Gdy wreszcie Stalin przyjął nas w swoim gabinecie, aby wysłuchać raportów z naszych rozmów z Mołotowem, był bardziej zły niż kiedykolwiek widziałem go przedtem. Skierował się do Osóbki-Morawskiego i Bieruta i ryknął, aby natychmiast odnowili swoją zgodę na granicę, którą ustalono bez porozumienia z polskim rządem w Londynie. Zgodzili się bez zwłoki. Stalin zaatakował wtedy Mołotowa i udzielił mu piorunującej nagany.
„Nie miał pan prawa pozwolić tym ludziom na używanie tych wód dla ich żeglugi”, burzył się. „Nie zgodzę się na to. Nie chcę, aby zagraniczni szpiedzy śledzili nas w Królewcu. Wie pan doskonale, że założyliśmy tam bazę marynarki wojennej".
Zostaliśmy zdymisjonowani jak wasale. Kazano nam wracać do Warszawy.
Stalin odwrócił się w złości od poddańczych mruczeń Osóbki-Morawskiego, Bieruta i innych, którzy próbowali go przepraszać.
W kilka godzin później ogłoszono światu, że Rosja okazała wspaniałomyślne wyrozumienie w dyskusjach dotyczących granic Polski.
„W umowie dotyczącej wyznaczenia granic", czytało się w oświadczeniu Moskwy, „oprócz kilku małych odchyleń od Linii Curzona na korzyść Polski, Rosja Sowiecka odstąpiła na rzecz Polski dwa większe dystrykty. Pierwszy około 80 km na północny zachód od Lwowa i drugi w rejonie Puszczy Białowieskiej, pomiędzy Brześciem Litewskim i granicą Litwy. Jeden rejon przysporzył Polsce pas ziemi szerokości trzydziestu km. Drugi stanowił odchylenie dwudziestu kilometrów na korzyść Polski" - stwierdzał komunikat.
Oświadczenie to zostało przyjęte jako rzeczywistość przez prasę wolnego świata.