K.4
Stanisław Mikołaj* /yk
ponad naszymi głowami, powiedziałbym, /<* nic si<; tu nu- je»t lopr/Mir
ta sama izba i ta sama szczelnie zamknięta w sobie więk»/ov ijpi>y., /A cięstwem, te same idee, propagowane teraz przez blok demokraty < zny rtrnmnaj do których polskie siły demokratyczne wzięły na siebie cała odpowiedziakwi# przed narodem - te same codzienne slogany, że wszystko co twórcze I /.drów* w narodzie dołączyło do bloku demokratycznego i te same przechwałki z osiągnięr rządu w działach konstrukcji i rekonstrukcji.
Byłem zdumiony, gdy dowiedziałem się o oświadczeniu, jakie złożył na Uniwer sytecie w Krakowie premier Osóbka-Morawskl, a mianowicie, że rząd musi wygrał, bo nie było nigdy takiego wypadku, aby przegrał ten, kto Jest przy władzy. Ja przy pominam sobie bardzo dobrze dużo wypadków, kiedy rządy przegrywały w wyborach; premier Moraczewski przegrał Je w 1919, a Piłsudski w roku 1928; republikanie przegrali w Ameryce wbrew temu, że byli przy władzy; narodowy rząd Francji przegrał na korzyść Frontu Ludowego; kanclerz von Papen przegrał na rzecz Hitlera, a i ostatnio Churchill przegrał na rzecz Partii Pracy. Tylko totalitarne rządy nigdy nie przegrywąją wyborów, bo umieją terroryzować wyborców. Tak się stało we Włoszech i to samo miało miejsce w Niemczech. Wasz na przykład sposób organizowania związków zawodowych, nie różni się niczym od tego jak Ley organizował je za czasów Hitlera”.
Po rządowej stronie sali zerwał się olbrzymi rosyjski generał, Popławski. Wybrano go do Sejmu jako przedstawiciela rządowej partii ludowej. „Wstydź się!”, żary-czał. „Jak śmiesz porównywać nas Polaków do Hitlera! ”
Miałem tego Już za dużo i też się zerwałem na nogi. „Niech pan siada, panie generale. Pan nie ma nawet prawa być na tej sali. A nim przemówi pan następnym razem, niech się pan nauczy mówić po polsku”.
Żuławski kontynuował swoją część o Niemczech i Włoszech.
„W parlamentach tych krajów rządy miały zawsze olbrzymią większość bez względu na to, jaka była opinia i wola narodów.
Nie chcę powoływać się na żadne zobowiązana dane w Jałcie, Moskwie, czy Poczdamie, bo uważam, że każde wybory muszą być wolne, uczciwe i czyste - w przeciwnym razie nie należałoby ich przeprowadzać i stwarzać pozorów kierowanej, czy też ludowej demokracji”.
Mówiąc dalej, zaczął dawać przykłady przemocy i oszustw w czasie wyborów.
„Nie dostałem pozwolenia na opublikowanie choćby jednego apelu do wyborców. A co się stało z moim przyjacielem Zdanowskim? Chciał, podobnie jak ja, ubiegać się o wybór jako niezależny kandydat. Udało mu się cudem uciec w czasie okupacji. Wymknął się ze swego biura w ostatniej chwili. Gestapo aresztowało za to jego żonę. A Jednak ten człowiek został oskarżony w komisji wyborczej o współpracę z Niemcami, nie przez kogo innego, a byłego członka WRN (inicjały partii socjalistycznej w czasie jej walki podziemnej z Niemcami). I komisja ta orzekła, że skoro WRN sprzeciwiało się walce zbrojnej z okupantem, Zdanowski musi być pozbawiony prawa ubiegania się o miejsce w sejmie.
Wy wygraliście.
Ja odmówiłem udziału w tym zwycięstwie, jakkolwiek zaproszono mnie, abym wziął w nim udział. Wolałem przedstawić swoją własną niezależną listę, choć wiedziałem że czeka nas przegrana. Przecież nie mogłem dołączyć do czegoś, co całe życie zwalczałem”.
Przewodniczący sejmu uderzył młotkiem w stół. „Pana czas jest wyczerpany", krzyknął.