UCKYffl CL fk EKTNA UKYKA
wtóruje przedmowa Do Czytelnika, wykładająca stanowisko poety wobec „kryzysu” literatury i sztuki polskiej. Tej idei —-oddziałania na literatów — towarzyszy również „wstępny” wiersz, zatytułowany jakże charakterystycznie: Za wstęp. (Ogól-lii i kilka wierszy programowych cyklu, np. VIII. Liryka i druk, XXXVI. Powieść, LXIX. Początek broszury politycznej, LXXVIU. Styl nijaki, LXXXI. Kolćbka-pieśni, XCll. Cacka, Epilog. Do Walentego Pomiana Z Szczególnie interesującą stroną tych wierszy programowych jest ironia, z jaką poeta przedstawia „kwitnącą” literaturę polską; ironia lub wręcz potępienie! Adres ten ma charakter wyraźnie polemiczny, prowokacyjny, ironiczny i deprecjacyjny.
Drugi adres daje się odczytać ze sformułowań wstępu i epilogowego wprowadzenia listu poetyckiego do Zakrzewskiego, a także z niektórych utworów i przypisków; jego formułę można zmoknąć w słowie: DZIENNIKARSTWO. Norwidowi chodzi zaś szczególnie o publicystykę literacką (krytykę literacką) jako siłę „ukształcającą współczesne sądy” o literaturze i pisarzach. Stan dziennikarstwa w ujęciu Norwida, analogicznie do sytuacji literatury (recte — poezji), jest opłakany; ta najbardziej wpływowa sfera piśmiennictwa reprezentuje poziom ducha przeraźliwie niski:
dziennikarstwo nasze nie zatrzymuje i nie obejmuje nigdy bieżących wrażeń, a przeto znane są nam tylko apoteozy pośmiertne i monumentalne owacje. (Epilog)
W liście do Jadwigi Łuszczewskiej (Deotymy) z 18 łipca 1856 czytamy: „Tylko społeczeństwa trzeźwe umieją oceniać — inne adorować łub beż-cześcić” (FWsz VII! 271). Temu brakowi „trzeźwości” (naturalnie — umysłowej i uczuciowej; przynajmniej wtedy) w społeczeństwie polskim zawdzięcza się nie tylko brak prawdziwej krytyki literackiej, lecz cały ciąg nietrafnych działań (m.in. politycznych); literatura — jako dziedzina życia szczególnie wrażliwa na „niedoj-
rzałość” duchową społeczeństwa — jest „nietrzeźwości” symp-tnłwm i ofiarą... Łatwo zauważyć, iż znaczna część wierszy zarodkowanych wokół tematu literatura” pokrywa się z tymi, które wiążemy z ,Jkrytyką”. I tak bywało za czasów Norwida, i tak bywa dziś: to samo pióro obsługuje często oba poła:
Noszą pióra na głowach dzicy —
Takie też jest i twoje pióro.
Skoro nie wiósz nawet różnicy Między krytyką a cenzurą.
Autorów sądzą ich dzieła.
Nie — autorzy autorów!
(JOL Cemior^krytyk)
I tu — analogicznie do „literatury” — obcujemy z programem „negatywnym”. I mamy do czynienia z Ezechielową taktyką „oznajmiania Jeruzalemowi obrzydliwości jego”.
Trzeci adres VM jest najbardziej niezwykły; sygnalizuje go przede wszystkim dedykacja dzieła:
Tym, z którymi błogo, poufnie i często rozmawiałem, poświęcam i posełam. C.N.
Kto kryje się za tą — również prowokacyjną (o czym za chwilę) — formułą? Większość tekstów VM ma charakter agresywny — coś lub kogoś atakuje albo przynajmniej poddaje preparacji ironicznej; natężenie agresywności tych wierszy jest tak wielkie, jak różnorodne są odcienie ich ironii: od „zobiektywizowanego”, nieomal łagodnego „wadzenia się” w wierszu XXX. Fatum, gdzie dochodzi do racjonalizacji i przezwyciężenia „wroga” (co w tych wierszach wcale nie jest częste), czy nawet „dobrotliwego” naprowadzania tia istotę rzeczy, jak w wierszu XXXII. Wiemy-portret, aż do potężnego: „karty” (w wierszu LXXX. Wielkie słowa), czy nie mniej mocnego, choć zabarwionego inaczej: „cacka — cacka!!” (XCII. Cacka) i wyniosłego „ostatniego słowa”: