to, iż jakiś lud jest poli- lub monoteistyczny, samo w sobie nic jeszcze nie znaczy; jeśli czci się jedynego Boga w sposób politeistyczny - nie mamy do czynienia z prawdziwym, autentycznym monoteizmem (tamże, 11, VI)43.
Wśród uczonych epoki Oświecenia, którzy zajmowali się religią, uczonym największym i najbardziej wpływowym był niewątpliwie Benjamin Con-stant44. Zresztą należał on tak samo do romantyzmu, jak do Oświecenia, tak samo do wieku XIX, jak i do XVIH. Niespokojny duch, „sola inconstantia constans”, ojciec kontynentalnego liberalizmu, stały był jedynie w swej namiętności do religii, której... nie wyznawał. Ogarnięty jakimś nieokreślonym uczuciem, przez całe życie zajmował się historią religii; wielkie dzieło De la religion przykuwało jego myśl od wczesnej młodości aż po starość. Dzieło to nigdy nie było popularne, ale obydwie wielkie tezy, które w nim przedstawił, wywierały wpływ na całe pokolenia i były, jak powiada E. Scher-merhom, powtarzane na niezliczonych ambonach i uniwersyteckich katedrach, najczęściej właśnie przez tych, którzy nigdy nie słyszeli nazwiska ich autora. Pierwsza z tych tez mówi, że religia jest uczuciem. „Dotychczas brano pod uwagę tylko zewnętrzną stronę religii. Dzieje wewnętrznego uczucia trzeba w całości dopiero opracować i napisać. Dogmaty, dogmatyki, praktyki religijne, obrządki kościelne - to wszystko formy, w które się uczucie wewnętrzne obleka i które z czasem rozbija'' (B. Constant, De la religion, I, s. 13). Będąc romantykiem przez swoje ujęcie religijnego uczucia, był zarazem Constant człowiekiem Oświecenia, jako że historyczne „formy” uważał za względne. Nawet wtedy, gdy zwalczał „religię naturalną”, pozostawał jednak również jej zwolennikiem. Druga jego teza była jeszcze ważniejsza: uczuciejfeligijne nie jest czymś przypadkowym, lecz stanowi „podstawowe prawo natury ludzkiej”. Człowiek jest zwierzęciem religijnym: „pytać człowieka, dlaczego jest religijny, dlaczego jest społeczny, to znaczy pytać go o podstawy jego struktury cielesnej, o jego sposób istnienia” (tamże, 1, 3). Jakkolwiek dla historycznego rozwoju religii mogą również być ważne czynniki niereligijne, to jednak nigdy nie będzie można sprowadzić xeligii do..czegośinnego^ jako taka, należy ona do istoty natury ludzkiej. Tu Constant pozostawał w zgodzie z wielkim Niemcem, którego zapewne znał, ale nie bardzo rozumiał, i do którego nie czuł sympatii, a mianowicie ze Schleiermacherem. Constant wszakże sięgał wzrokiem jeszcze dalej: przeczuwał już coś z tego, co nazywamy dziś pierwiastkiem egzystencjalnym w religii. Religia - jak sądził - nie jest przekonaniem, jest ona raczej zakorzeniona w najgłębszych warstwach ludzkiej natury. Dlatego też Constant nie irytował się powodu nifir dorzeczności w religii, które złościły zarówno de Brossesa, jak i jego przeciwnika, Woltera. „Daleka od tego, żeby być argumentem przeciw religii,
601