sprzyjających uwarunkowaniach zewnętrznych - mogą się obrócić przeciwko niemu.
Można wskazać pewne tendenq'e w zachowaniu przedstawicieli zawodów pomocowych czyniące ich szczególnie podatnymi na obciążenie i przeciążenie Podczas przebiegu mojej pracy jako fizjoterapeuty sama zadałam sobie pytanie, czy przypadkiem i mnie nie dotyczy pewien rodzaj deformacji
Wypalenie zawodowe nie pojawia się znienacka. Dochodzi się do niego stopniowo, wykonując kilka kroków.
* Pierwszy krok polega na tym, że traci się pewien ustalony poziom równowagi między identyfikacją a dystansem. Chcemy być terapeutą idealnym, a nasze dotychczasowe działania wydają się pełne niedostatków, które chcemy poprawić * W kroku drugim idealistyczne nastawienie obraca się przeciwko terapeucie. Angażujemy się w zbyt dużą różnorodność metod, mnogość terapii, szkół, kształcenia. Wszystko to jednak tym mocniej uświadamia nam naszą niedoskonałość.
* Krokiem trzecim na drodze do wypalenia zawodowego jest nieustanne i nadmierne trudzenie się, aby być wciąż na bieżąco.
* Krok czwarty polega na nadmiernym angażowaniu się i wczuwaniu w sytuaq‘ę podopiecznego, co sprawia, że pomagający nie potrafi już pomagać ale sam wymaga pomocy.
Profesje fachowego pomagania wydają się zatem skazane na zjawisko bumout. Z drugiej jednak strony w zawodach medycznych doszło do pewnych zmian, które można określić mianem transformaq'i. I właśnie ta transformacja ma znaczący wpływ na występowanie syndromu wypalenia zawodowego/deformacji osobowości.
Obecnie obserwujemy zmiany w dotychczasowym sposobie wartościowania. Zmieniły się również relaqe między potrzebami a wartościami oraz cele, do których zmierzają ostatecznie dążenia ludzkie Zauważmy, że osoby pracujące w zawodach medycznych i innych związanych
osobowości? Czy chęć niesienia pomocy nie nabiera stopniowo charakteru przymusu? I czy można się wyzwolić od tzw. syndromu terapeuty? Myślę że w społecznym odczuciu terapeuci są nadal postrzegani jako uważni, refleksyjni, troskliwi Jednak należy pamiętać o tym, że to właśnie z racji wykonywanego zawodu ich psychika jest zagrożona, uwikłana i podatna na obciążenia.
* Krokpiąty ściśle wiąże się z poprzednim, a polega na wyobrażeniu, że jest się niezastąpionym. Jeśli słowo „Nie”nieprzechodzi nam przez usta, konsekwen-qą jest powódź tzw. niekochanych obowiązków.
* Moim zdaniem najbardziej zagrożeni są tacy terapeuci, którzy nie odczuwają swego obciążenia i u których nie występuje informacja zwrotna we właściwy sposób sygnalizująca przeciążenie. W ten sposób robimy szósty krok i znajdujemy się już w samym centrum syndromu bumout.
W trakcie mojq drogi zawodowq byłam żywym przykładem wszystkich powyższych objawów. Musiałam znaleźć i znalazłam w sobie gotowość do pewnych daleko idących zmian oraz do podjęcia nowych wyzwań w całkiem nowym zawodzie - zawodzie nauczyciela. I jakież było moje zdziwienie; gdy uświadomiłam sobię że ta nowa profesja również - choć w inny sposób - związana jest z pomaganiem. Czyżby po wielu latach pracy w zawodzie nauczyciela znów czekała mnie ta sama droga do syndromu wypalenia zawodowego?
z pomaganiem, od zawsze sens swoich działań wiążą z potrzebą pomagania, radością pomagania, z postawieniem sobie celów pozaegoistycznych. Jest to forma afirmaqi żyda. Czy można jednak pogodzić w dzisiqszych czasach taką afirmację żyda i potrzebę pomocy z realnymi warunkami współczesnego skomercjalizowanego świata?
Wbrew pozorom jest to możliwe Co więcej, pozwolę sobie przyjąć tezę że wypalenie zawodowe w profesjach pomagania wcale nie musi być takie oczywiste i nieuchronne Pod tym względem dokonała się wspomniana transformaqa. W naszym kraju została ona pociągnięta przez inną trans-
Maj