288 CZŁOWIEK I JlłiW .v.vw -
__I-------ga
chimery od teorii naukowej (podział ten umożliwia badanie historycznych
uwarunkowań poznania). Istnieje jednak podział bardziej ukryty i bardziej
fundamentalny - podział samej prawdy. Istotnie, musi istnieć prawda nale*'cli
żąca do porządku przedmiotowego - ta prawda stopniowo się wyłanij^^^^^K W
tworzy, osiąga równowagę i ujawnia poprzez ciało i rudymenty percepcji^p^ą^B fii, 1
zarysowuje się w miarę, jak pryskają złudzenia i historia znosi alienację; ale 1 : i(&
musi również istnieć prawda należąca do porządku dyskursu - prawda
zwalająca mówić o naturze lub historii poznania językiem, który będzie j
prawdziwy. Tymczasem status prawdziwego dyskursu pozostaje dwuznaczaj^^^^^H g^J
Jedno z dwojga: albo znajduje on swe uzasadnienie i model w empirycznej prawdzie, której genezę wrysowuje w naturę i historię — a wówczas otrzy- sil mujemy analizę typu pozytywistycznego (prawda przedmiotu z góry określa prawdę dyskursu, opisującego jej narodziny); albo też prawdziwy dyskurs v| wybiega ku prawdzie, określa jej naturę i historię, zarysowuje ją z góry i pod- 9 sycą na odległość - a wówczas otrzymujemy dyskurs typu eschatologicznego j|| (prawda dyskursu filozoficznego konstytuuje rodzącą się prawdę). W rzeczy- J wistości chodzi tu nie tyle o alternatywę, ile o oscylację wpisaną w każdą analizę, która nadaje wartość temu, co empiryczne, na płaszczyźnie transcen- | dentalnej. Comte i Marks poświadczają, że eschatologia (jako przyszła obiek- fjj tywna prawda dyskursu o człowieku) i pozytywizm (jako prawda dyskursu ■ określanego przez prawdę przedmiotową) są archeologicznie nierozdzielne: jl dyskurs, który chce być jednocześnie empiryczny i krytyczny, musi być od 1 razu pozytywistyczny i eschatologiczny - jego zredukowaną i przyobiecaną* zarazem prawdą okazuje się człowiek. Niepodzielnie rządzi w nim naiwność* przedkrytyczna.
Dlatego myśl współczesna nie mogła nie szukać (przede wszystkim ze 1 względu na ów naiwny dyskurs) takiej dyskursywnej podstawy, która nie 1 będzie ani porządkiem redukcji, ani obietnicy - taki dyskurs utrzymywałby ] na odległość empiryczne i transcendentalne, pozwalając widzieć i jedno, j i drugie; pozwalałby analizować człowieka jako podmiot, to znaczy podsta- j wę poznania empirycznego, sprowadzonego jak najbliżej warunku swej możliwości, i jako bezpośrednio zawartą w tych treściach czystą formę; w sumie taki dyskurs odgrywałby wobec quasi-estetyki i quasi-dialektyki rolę analityki, przez co ugruntowywałby jedną i drugą w teorii podmiotu i pozwoliłby przełożyć obie na trzecie i bezpośrednie pojęcie, gdzie zakorzenia się doświadczenie cielesności i kultury. Tę niezwykle złożoną, przewidzianą z góry i niezbędną funkcję spełniła w myśli współczesnej analiza przeżycia. Istotnie, przeżycie jest tą przestrzenią, gdzie wszystkie treści empiryczne dane są