Tak 99 aktorzy raimiczm ruszyli w swą wędrówką przez mroki śred-sskett. MnifMoy ich chwilami przelotnie, gdy swymi żartami, żon-Hfl I akrobatycznymi sztuczkami bawią wiejską gawiedź lub nie-'kmapych mieszkańców średniowiecznych zamków, ale ścieżka, po któ-9 kroczą, Jest długa, mroczna i wije h kręto. Minie wiele czasu, za-9 znowu pojawią się przed nami w całej okazałości. W mrokach wieków średnich toną ich grymasy i gestykulacja.
Tu i ówdzie w cali klasztornej postać w czarnych szatach odwraca się aa chwilą od Pisma świętego i teologicznych komentarzy, by zdjąć z ciężkich dębowych pólek rękopis Tąrencjusza, wspominając równocześnie dla spokoju że dobra ładna jest drugą po nabożnośd cnotą, a Teren-
I jaat przecież mistrzem stylu. Czasami czcigodny duchowny lubi pobożna nng|j|jB się ns nieco większą śmiałość i spróbują z zacho
waniem odpowiedniego dystansu naśladować Terencjusza na kilku stronach dramatycznego dialogu. Możemy sobie nawet wyobrazić, jak od czasu do r”«^1 rozlega się w zamkniętych murach klasztoru recytacja tych wierszy dialogu pod akompaniament drżących w rozterce serc ma-lwUdej publiczności. Dwa sprzeczne uczucia w nich walczą: radość, że odważyli się wziąć wPffi w ćwiczeniach tak bardzo przypominających pogsóaftde, i strach, gdyż może się to okazać kolejną pułapką zastawioną przez Szatana.
O nHH recytacjach i naśladowaniu Terencjusza świadczą pochodzące | dziesiątego widm naiwne dramaciki pewnej mniszki z Gandersheim w Hugra Obrała ona sobie imię Hrotswitha czy Roswitha. W celu uniknięcie wszelkich wątpliwości sama wyjaśnia nam, co ją skłoniło do chwycenia za pióro dramatopisarza: pragnęła mianowicie podać swym siostrom poważny i bogobojny temat w postaci, którą rzymski komediopisarz posługiwał dę dla przedstawienia swych dwuznacznych historyjek miłosnych i awanturniczych: