i jego matkę do cesarza. Ruszyli w drogę i wędrowali przez cały dzień. Wieczorem dotarli do zajazdu należącego do rodu Antiocha. W tym samym czasie, gdy wchodzili do zajazdu, urodził się właśnie Antioch. Matka naszego świętego Nauczyciela udała się więc do matki Antiocha, gdyż bardzo ją miłowała. Wszedłszy do niej, matka Antiocha ją spytała: „Cóż ci jest? Jak się czujesz?” Odpowiedziała jej: — „Tak sobie! Czy wiesz, że wydano zarządzenie zakazujące nam obrzezania, a ja teraz obrzezałam mojego syna i dlatego prowadzą nas społem do króla”. Usłyszawszy to matka Antiocha rzekła jaj: „Współczuję ci, ale jest przecież jakieś wyjście. Jeśli chcesz, to weź mojego syna, który nie jest obrzezany, a ty daj mi twojego chłopca”. Matka naszego świętego Nauczyciela przystała na tę propozycję i uczyniła tak, jak jej poradziła matka Antiocha, a potem udała się w dalszą drogę.
Gdy przybyli do cesarskiej stolicy namiestnik wprowadził ją przed oblicze władcy. Na rozkaz cesarza zbadano zaraz chłopca i stwierdzono, że nie jest obrzezany. Powiadomiony o tym cesarz bardzo się rozgniewał na owego namiestnika i rzekł mu wzburzony: — „Wydałem przecież rozkaz, aby zaprzestać praktyki obrzezania i sprowadzać tu tylko tych, których obrzezano. Tyzaś przyprowadziłeś do mnie chłopca, który jest nieobrzezany. Natychmiast cesarz skazał na śmierć owego namiestnika, a wyrok władcy zaraz wykonano. Natomiast naszego świętego Nauczyciela i jego matkę odesłał cesarz w pokoju do ojczystego kraju. Wracając znowu wstąpił do domu Antiocha, którego matka rzekła: „Święty, który jest błogosławiony uczynił cud dla mnie i dla twego syna za pośrednictwem mojego syna — będą oni przyjaciółmi na tym świecie” (Bet ha-midrasz VI; Tosefta, Aboda Zara 10).
Rabbi Szymon ben Menasja opowiadał o rabbim Szymonie ben Jochaju: — „Piękno, władcza siła, bogactwo, dostojeństwo, mądrość, sędziwy wiek i potomstwo przystoją sprawiedliwym i ozdabiają ich na wieki”. Mędrcy wyliczali te przymioty jako siedem cech, które miały ozdabiać sprawiedliwych. Wszystkie te cechy objawiały się w Rabbim oraz w jego synach i potomkach (Miszna, Pirke Awot 6,8; TJ, Sanhedńn 81,11).
Gdy umarł rabbi Elazar, syn rabbiego Szymona, poszedł Rabbi, aby pocieszyć jego żonę i z nią porozmawiać. Ale ona mu rzekła: — „Czy nauczanie, którym posługiwał się święty, może być wykorzystane do celów świeckich?” On zaś jej odpowiedział: — „Niewątpliwie w Torze twój mąż był bieglejszy ode mnie, przewyższał mnie jej znajomością, jednak w dobrych uczynkach nie był lepszy ode mnie”. Rzekła mu na to: — „Nie wiem, czy przewyższał cię znajomością Tory. Jeśli jednak chodzi o dobre uczynki to wiem, że on sam nakładał na siebie i przyjaciół cierpienia: — „«Miłe są cierpienia» znosił je cierpliwie przez trzynaście lat. Sześć lat cierpiał na kamienie w pęcherzu, a siedem lat znosił cierpliwie straszliwą chorobę ust”.
Stajenny w domu Rabbiego był bogatszy niż perski król Szapur. Kiedy dawał paszę zwierzętom, to ich głos rozlegał się na trzy mile dookoła. Zamierzał więc podawać im paszę w tym czasie, gdy Rabbi wejdzie do ustępu, aby zagłuszały jego jęki i okrzyki bólu, które wtedy wydawał, gdyż bardzo cierpiał. Ale chociaż tak czynił, to jednak bolesny krzyk Rabbiego był silniejszy i głosy zwierząt nie były w stanie go zagłuszyć, tak, że słyszeli go nawet marynarze pływający po morzu.
A jednak cierpienia rabbiego Elazara, syna rabbiego Szymona, choć wielkie, to jednak były mniejsze niż boleści i cierpienia Rabbiego. Albowiem rabbi Elazar, syn rabbiego Szymona, z miłości sam sobie wybrał takie męki, które po pewnym czasie, także z miłości go opuszczały. Natomiast męki i cierpienia Rabbiego spowodowane były robotą, praktyką i czynami i tylko z tego samego powody ustawały.
Spowodowane były robotą, gdyż pewnego razu w Seforis, gdy prowadzono na zabicie cielę, Rabbi siedział przed szkołą Babilończyków i zajmował się studiowaniem Tory. Nagle cielę wyrwało się tym, którzy je prowadzili i uciekło. Uciekając przybiegło do Rabbiego i wsunęło głowę pod poły jego szaty i zabeczało płaczliwie, jakby chciało powiedzieć „Ratuj mnie!” Wtedy Rabbi mu rzekł: — „Idź sobie, odejdź, na to zostałeś stworzony!” Wtedy ci, którzy to widzieli powiedzieli: „Skoro nie raczył się ulitować nad nim, niech spadną na niego cierpienia!”
Ustały z powodu roboty, gdyż pewnego razu jedna z niewolnic służących u Rabbiego zamiatała i sprzątała oraz ozdabiała dom. A właśnie przechodzili tam synowie Huldy i jacyś poganie, ona zaś ich przyjęła i ugościła. Wtedy Rabbi rzekł do niej: — „Wpuść ich i pozwól im odpocząć, gdyż napisano «Jego miłosierdzie jest nad wszystkimi jego dziełami» (Ps. 145,9)”. Wtedy mówili wszyscy dookoła: „Skoro raczył
269