nego miała w swych żyłach krew sławnego Johanna Bernharda Basedowa, założyciela pietystycznego „Philanthropinum” w rodzinnym mieście.
Friedrich Maks, najmłodsze dziecko wieszcza, uczczonego pomnikiem w Dessawie, psuty był przez całe otoczenie. Wmawiano w niego wszelkie talenta, prorokowano wielką przyszłość. I przyszły religioznawca od małego wierzył w posłannictwo, w powołanie do czynów niezwykłych.
Najpierw zabrał się do języków. Do gimnazjalnej łaciny i greki dodał uniwersytecki hebrajski, arabski, sanskryt i perski. W filozofii trwałe ślady pozostawił na nim Schelling. Potem przyszły podróże. Bez grosza jodzie w 1845 roku do Paryża, zwabiony sławą indianisty i iranisty Burnoufa. I wreszcie: dwudziestodwuletni młodzieniec bez środków finansowych podejmuje się za namową Francuza pracy, przerwanej przez śmierć Roscna w 1837 roku — wydania drukiem największej świętości Hindusów, ogromnej Rigwedy.
Pierwsze lata XIX wieku zapisały się bowiem w historii filologii indyjskiej wielkim wydarzeniem. Oto lord angielski William Jones jeszcze u schyłku poprzedniego stulecia zdołał nakłonić braminów indyjskich do podyktowania mu treści przekazywanej do tej pory ustnie Księgi Hymnów, Rigwedy. Sławny zbiór pieśni religijnych, zaklęć i przypowieści stał się dostępny dla dalszych opracowań filologicznych. Egzemplarz Rigwedy z obszernymi objaśnieniami hinduskiego interpretatora Sajanaczarii obudził specjalne zainteresowanie zarówno swym pokaźnym rozmiarem, jak i trudnościami rozszyfrowania tekstu. Zapanowało powszechne przekonanie, że zdradzi on tajemnice początków literatury religijnej Indii, sięgającej XV i XIV wieku p. n. e. Nikt jednak nie miał odwagi podjąć się erudycyjnego, filologicznego wydania tej indyjskiej Biblii, a to ze względu na wymagany od znawcy języka sanskryckiego wielki zasób wiedzy i pracowitości.
Tego śmiałego przedsięwzięcia wydawniczego podjął się Muller i oddal się mu bez reszty. Dzięki poparciu swvch nauczycieli znajduje drogę do profesora Wilsona z Oksfordu, strażnika rękopisu Rigwedy w Bodleian Library. Zasługi ojca zjednują mu ambasad na pruskiego, Bunsena, który nakłania Towarzystwo Wschodnioindyjskie do sfinansowania tej kosztownej imprezy fi-