winniśmy takie samo poszanowanie, jakiego wymagamy wobec własnych” ,8. Jest to, jak widzimy, dość banalny, ale niewątpliwie szlachetny postulat tolerancji religijnej.
Poza te i tym podobne stwierdzenia nie wychodzi refleksja metodologiczna Glasenappa. Taka bowiem samoobserwacja pracy badawczej przychodzi zazwyczaj znacznie później. Tymczasem, w myśl wywodów uprzednich, uczony tybingeński doszedł do porównawczej historii religii względnie późno, poprzez historię filozofii indyjskiej i historię religii indyjskich.
Nierównie bardziej interesujące są za to jego wywody odnośnie specyfiki wierzeń indyjskich, a zwłaszcza opozycja do tak przytłaczającego religioznawstwo zachodnie monoteistycznego i etycznego chrystianocentryzmu. Pogląd taki jest pouczający dla teologów chrześcijańskich, a także i ateistów europejskich. Pierwszych, aby przekonać, że nie cała kategoria religii wyczerpuje się w pojęciu „chrześcijaństwo”, drugich, aby uprzedzić, że krytyka chrześcijaństwa nie stanowi bynajmnniej krytyki religii in genere.
Weźmy chociażby taki ulubiony temat rozważań Glasenappa-indianisty, jak polemika mimansistów, sankhjistów, a zwłaszcza dżinistów z teistami! Doskonałą lekcją poglądową dla ludzi utożsamiających religię z wiarą w Boga może być następujący passus z obszernej monografii Glasenappa, reasumujący dowody na istnienie Boga ze strony czcicieli Mahawiry:
„Założywszy jednak, że Bóg byłby jedynym i niezależnym sprawcą na świecie, musiałby on, skoro na świecie bez wątpienia dzieje się wiele złego, być także autorem wszelkiego zła. A jeśli tak jest, to Bóg nie jest dobry. Gdyby zaś sam Bóg był dobry, a mimo tego zezwalał na panoszenie się złych, to nie byłby wszechmocny. Skoro się twierdzi, że Bóg stworzył duszę, to trzeba zadać sobie pytanie: dlaczego nie stworzył ich dobrymi, aby je potem za grzechy, które popełniły, nie karać? Jeśli zaś Bóg powołał dusze na świat i pozostawił samym sobie, aby zobaczyć, czy będą postępowały dobrze czy źle, wobec tego nie jest wszechwiedzący, bo gdyby nim był, to wszystko by musiał przewidzieć” 19.
Przepraszam, gdzie my jesteśmy? Czy nie w Europie, czy nie czytamy jakichś tekstów filozoficznych naszego siedemnastowiecznego ateisty Kazimierza Łyszczyńskiego, ocalałych ze stosu?
Nic podobnego, to fragment polemiki arcypobożnych dżinistów z teistycznymi hinduistami, datujący się sprzed średniowiecza europejskiego. Trzeba przyznać, że takie i tym podobne fragmenty naruszają nasze tradycyjne mniemania o tym, czym jest religia, a dotychczasowy ruch ateistyczno-antyreligijny stawiają w jednostronnie antyteistycznym świetle.
Oczywiście w Europie burżuazyjncj, kiedy formował się ruch antyreligijny jako wyraz postępowych sił, przybrał on sobie za miano „ateizm”. Głównym przedmiotem ataku był bowiem osobowo pojmowany Bóg chrześcijański. Wydawało się, że argumentacja skierowana przeciw istnieniu i pozytywnej roli moralnej Boga załatwi sprawę wszelkiej religii w ogóle. Bogatsze w znajomość wszelkich form kultowych stulecie bieżące zapatruje się na kwestio, religii w sposób bardziej skomplikowany. Tradycyjny, dziewiętnastowieczny ateizm nosi w oczach współczesnych religioznawców porównawczych charakter reakcji na panującą w Europie rcligic, tzn. na chrześcijaństwo, a nie na religię w ogóle.
Jedyny w swoim rodzaju jest sposób zżycia się Glasenappa z religiami Indii. Jego więź z hinduizmem czy buddyzmem trudno nazwać inaczej niż krytyczną solidarnością. Omawiając system kastowy mimo bezstronnego uznania jego zalet — dziś zresztą już tylko historycznych, takich jak podtrzymywanie tradycji zawodowych, wykształcenia bogatszych obrzędów — nie zakrywa przed oczyma czytelnika zachodniego jego nieludzkości, nie próbuje alegoryzować jego znaczenia, jak to czyni konwertytka hinduistyczna polskiego pochodzenia, Wanda Dynowska, w pos-łowiu do swojego tłumaczenia Bhagawadgity20. Nie próbuje powoływać się na rzekomo wrodzone niewolnicze cechy siudrów, jak to dziś śmie twierdzić, zgoła w duchu arystotelesowskim, tak skądinąd światły człowiek, jak Sarvepalli Radhakrishnan, prezydent Indii. Nie wierzy w reinkarnację, w prawo kosmicznej zapłaty moralnej popełnionego czynu, w wieczną pulsację świata. A jednak broni wierzeń nadgangesowych. Postawa jego przechodzi często z sojuszu odpornego w zaczepno-odporny. Nie tylko broni hinduizmu, buddyzmu, dżinizmu przed zarozumialstwem i despotyzmem chrześcijaństwa, ale też zaczyna atakowi samo chrześcijaństwo, godząc w jego najczulsze miejsca.
\J Zasługą Glasenappa, którą mu długo będą pamiętać wszyse;