Myikt lt nic ja jedno w Pobce iMin mieszane ikakm wobec prc-mlery Hemanicgo nutem t jej legendą, t czerwoną kamizelką, Teofila Gautiera, ze złamanym aleksandrytem, awanturami na widowni i tak dalej. Nam rok 1830 kojarzy się inaczej, ale zbyt łatwe są przeciwstawienia obu rewolucji. Patos relacji Gau-tiera („dala zapisana w naszej przeszłości płomiennymi zgłoskami”) może jednak śmieszyć i dlatego, żc ową rewolucję literacką też skłonni jesteśmy, po cichu, kwitować wzruszeniem ramion. Nie takie śmiałości znamy z polskiego teatru romantycznego. Wychowani w kulturze, w której Dziady są lekturą szkolną, a połowa dramatów Słowackiego do dziś nie może znieść próby sceny, nie jesteśmy w stanie zobaczyć rewolucji w tym, że słowo zostaje „bez ceremonii przeniesione do drugiego wiersza.” To chyba jakaś dziecinada, myśli sobie po cichu Polak. A Francuz poucza, że to język, to wers, to rytm, to cała tradycja francuskiej poezji dramatycznej, za tym słowem Comeille, Radne, pokolenia aktorów, akademie...
Chyba nigdy nie zrozumiemy wagi tej kampanii. Dla polskiego czytelnika nie ma aż tak wielkiej różnicy między Cydem a Hemanim, tyle że Cyd próbę sceny zniesie, jeśli znajdzie się aktor, a Hemaniego raczej nic jużjiie uratuje. O całej reszcie dramatów Victora Hugo można powiedzieć mniej więcej to samo. Biały pióropusz zakurzony z biegiem lat.
Po co dziś wyciągać te starocie?
Dla ogólnej historii kultury nie są one całkiem bez znaczenia. A szczególnie dla kultury polskiej. Właściwie mało znamy w Polsce Victora Hugo. Wiadomo dlaczego. Przekłady, informację, interpretację kultury francuskiej dał nam Boy Żeleński. A w jego akurat Bibliotece nie było miejsca na Yictora Hugo. Ani na Pa-
__MARTą% I
miftntki tut grotu fy.
Ani na mitotwórcaeą projąuN Romantyzm francuski u Boya to przede wszy*tfcjrn A Chateaubriand to Rend} to chyba, aby świadczyć ^ uwielbiana niegdyś proza 5 Tymczasem bez Pamlpniif?*** teaubrianda Proust wygląd* Ch wypadł gotowy niby Alena > 'v'-Zeusa. Bez prozy Michelcta ,*S nie widzimy, gdzie tkwią Bachełarda.
Argumenty Boya są znane: p-wielkiej ideologii, wielkich miętności, rozpaczy, aniołów j ^ nów, przepaści, szamotaniny, rjJr metafizyki mamy we własnej foj turze pod dostatkiem. Więc wał z kultury francuskiej jasną o?! racjonalizm, gust do realizmu. to stanowić przeciwwagę dla poij^' tradycji romantycznej, którą w dziestoleciu przeganiano jak upL w imię nowoczesności.
Dziś żyjemy w czasach ponowy czesnych, co między innymi znacz, także: poracjonalistycznych. Cor» wyraźniej widać podobieństwa dzy krytyką kultury „nowoczesne-pierwszej połowy dwudziestego w*, ku a krytyką kultury racjonalistycznej wieku oświecenia przeprowadź, ną w swoim czasie przez romantyków. Także przez romantyków francuskich, których u Boya zabrakło Wiadomo i u nas, że byli: bez nich j nie pojawiłoby się wiele interesujących zjawisk, które importowaliśmy w drugiej połowie dwudziestego wieku, choćby nadrealizmu, a nie mogłoby ich być, gdyby francuski romantyzm tylko tym różnił się od na- i szego, że wielka w nim była waga miłości, zwłaszcza u Mussetta, i że w bojach o nowy teatr jako sztandar wznoszono czerwoną kamizelkę.
Kilka lat temu przeczytałam wszystkie powieści Victora Hugo po raz I pierwszy od czasów dzieciństwa. Na- I trafiwszy na opis spektaklu w teatrze j Ursusa, zrobiłam notatkę, którą prze- I
alj
fi
ir
I#
si
id ✓
tś
&
sł<
V
rn|
Ut
ni'
#
H'
Al
d
71
ł
j