Dziwna rzecz: cnotliwy odruch, który włada „ułożonymi” zdjęciami (wypełnionymi przez proste studium) jest odruchem leniwym (przeglądać, szybko i miękko przebiegać wzrokiem, zwalniać i przyspieszać). Wprost przeciwnie, lektura punctum (zdjęcia, można powiedzieć / „naznaczonego”) jest krótka i aktywna zarazem, zwarta w sobie jak drapieżne zwierzę. Zasadzka słownika: mówi się o przekształceniu zdjęcia w trakcie wywoływania [developper], ale to, co działanie chemiczne przekształca, jest już dane, jest to sama istota (zranienia), coś, co już nie może się przekształcić, ale jedynie powtarzać pod przymusem (przymus spojrzenia). To przybliża Fotografię (pewne fotografie) do Haiku. ■
Gdyż zapis Haiku jest także niezmienny: wszystko jest dane od razu, nie wywołując chęci rozwoju, a nawet bez możliwości retorycznego przekształcenia. W obu wypadkach można by, a nawet powinno się mówić o żywym znieruchomieniu: w powiązaniu ze szczegółem (detonatorem) następuje wybuch, widoczny jako gwiazdka na witrynie tekstu lub zdjęcia; ani Haiku, ani Zdjęcie nie pozwalają „marzyć”.