lak powiedzieć — w całości: szczupłość i cien-kość sylwetki, tak jakby było tylko bardzo niewiele ciała pod spłaszczoną suknią; pomięte jedwabne rękawiczki; trochę śmieszne uczesanie włosów (a przecież przejmujące), ta twarz pomalowana, ale przecież indywidualna, niewinna —coś beznadziejnie nieruchomego i jednocześnie dającego się powodować, otwartego i pociągającego, w tym anielskim ruchu „dobrej woli”. Musiałem wtedy myśleć o Fotografii: gdyż to wszystko mogłem powiedzieć o zdjęciach, które mnie poruszały (z których uczyniłem metodycznie samą Fotografię).
Zdawało mi się, że chwytam pewien łącznik (węzeł) pomiędzy Fotografią, Szaleństwem i czymś jeszcze, czego nazwy dobrze nie znałem. Zacząłem to nazywać: cierpienie z miłości. Czyż nie byłem w końcu zakochany w automacie, jak u Felliniego? Czy nie jest się zakochanym w pewnych zdjęciach? (Przeglądając zdjęcia ze świata Prousta, zakochałem się w Julii Bartet, w diuku Guiche). Ale to określenie nie jest dokładne. Było to coś szerszego niż uczucie zakochania. W miłości wywoływanej przez Fo-
.„grafie (przez pewne zdjęcia) słychać było także inna muzykę, dziwnie już niemodną: Litość.
Podać h,
91 —
» w końcu przebiegłem myślą obrazy, które mnie „nakłuły” (bo takie jest działanie punctum), jalc ten z Murzynką noszącą cienki naszyjnik, w bucikach z paskami. I poprzez każde z tych zdjęć, niezawodnie, pomijając nierealność przedstawionej rzeczy, wkraczałem jak szalony w przedstawienie, w obraz, otaczając swoimi ramionami to, co umarło, co umrze, jak to uczynił Nietzsche, gdy 3 stycznia 1889 rzucił się z płaczem na szyję maltretowanego konia: stał się szalony z powodu Litości.
48
Społeczeństwo zajmuje się ugrzecznianiem Fotografii, ukrócaniem szaleństwa, które bez przerwy grozi wybuchem przed twarzą oglądającego Zdjęcie. 1 społeczeństwo ma do tego dwa środki.
197