innym własnej, porywającej wizji numinosum. ,.Ch»y-tus, Muhnmuicd, E*idda zgodnie odż* ;ir. v*ali i od mi » i u-ofcwdreów*, a Luter odrzuca •zewnętrzne cudy * jako kuj;l . kie* »uczki (Oaukcltuunuer), «jnbłka i orzechy dla dzieci*” *-*.
W spisie treści Das Ifeilige widnieją liczne wyłażenia łaciń-Łkr<-, «'ikie j.łlc: iiciestctticum, mirum, netnw. a. <: : tu- Cóż. Bonę robią w tym zwartym, skierowanym na nun. no:um s *ste-Ir.iie? Przecież numi7iosum stanowi wartość i kategorię per te.
tcnr.acm. e/e tstaticum, mirum itd. i- • v.-y>' :>ują t'/ jol o y>jr-fria *slępcze, lecz jako pochodne. Według poskr ior*cfJo z too-fłoga marbmsi.1 •;/.-> i >.vv uzasadnień intuicyjnego
/„znanego podstawowego prawa, że wyobrażenia O/onsteHuryen) /wywołują w świadomości inne podobne wyobrażenia’*, odczucie j świętości wywołuje wyobrażenie wzniosłości, auguatum. Potrzeby
życiowe poprzez schematyzację 13 prowadzą do tworzenia się jesz-I c/.e większych kompleksów asocjacyjnych, łączących kategorię piwietości z pierwszą przyczyną, prapocząikiem, ostatecznym celem. Ale to wszystko nie odbiera kategorii świętości charakteru
npr.orycznego, czystego.
„.iądrem rozważań Otto... pozostaje teoria, że uczucia religijne
/wypadają całkowicie z szeregu naszych pozostałych uczuć i dlatego też tylko drogą przyjęcia specjalnej władzy psychicznej mo-'gu być wyjaśnione” ,ł — chwyta istotę zagadnienia katolicki
krytyk. ~
Ustosunkowanie się współczesnego religioznawcy porównawczego do koncepcji numinosum — świętości wedle Rudolfa Otto— musi być jednoznaczne. Cała strona obiektywna zagadnienia wypad całkowit e poza obręb religioznawstwa naukowego. Bo wypada poza empirię, a jej granice są granicami naukowości . ■ • cic.. dno ci naszych dociekań. Stanowią linię demarkacyj-na wobec czegoś, co nic może być naukowo badane, jak chce ostrożny pozytywizm, są granicami wobec czegoś, co nic istnieje, jak che ■ ■ i. .niejszy od pozytywizmu materializm. Praktycz-
w codzifrtmej laboratoryjnej i archi 1nę bibliotecznej czy
piaty sprowadza się to do wspólnego mianownika nic-jiaikowośc Wszelkie próby urzeczywistniania chociażby tylko V; ' ko-r-fd !o» rgo ? i zedmiotu wierzeń religijnych spo t-
P°k r* U >rgn.
OWc
zało*
ana-,L
»rzc-
swej
>rze-
iJży~
ana-
negoi
z mu
“ 2,: ,n 1 ł ' strony każde ,r» laicki rollgłóznuwcy porów
nawczcgo z bezpardonową odprawą.
do\ r i 'ęp'» nie. Otto n> 5 tu, ol^k idealistycznych wtrę-• ° .nięcia. -’róba „wyobcowania’* z kontekstu psycholo-o uc/uć r igijnych, owrgo sensus nutninis, wygląda
ównie beznadziejnie, jak próba wyobcowania sensus boni czy pulchritudinU. i*o, :'c psychika zwraca się w różny sposób
(io rzeczywistości, nie znaczy wcale i nie może znaczyć, że z.wraon . > iźdym r. zj\v\ innymi włuJzami psychicznymi. Kompletna
Męska psychologii władz feruje wyrok i na psychologię władzy zmysłu religijnego, bo na to wychodzi idea Das Ileilige. Również przemytu metafizyki w postaci ujmowania przeżyć religijnych jako reakcji na realność numinosum (por. Die rmltuortenden llandlunyen des Menschen w sformułowaniu Menschinga) nic zaakceptuje dziś nauka empiryczna.
Natomiast nadal zachowuje wartość psychologiczna próba wniknięcia w świat odczuć człowieka religijnego niezależnie od wyznania, cywilizacji i nastawienia. Światowe powodzenie książki dowodziłoby, żc utalentowany analityk dotknął wspólnej struny religijnej ludzkości. Tego zanegować sią~nic da. A takie wydobycie wspólnych, subiektywnych cech wiary ma ogromno znaczenie nie tylko dla samej fenomenologii rekgii, ale stan >wi przewodnią wskazówkę dla badacza wszystkich religii świata. W pi o wadzenie jako kryterium religijności idei świętości w npcjscc efrrystiano-ęenlryc/ncj idei Boga potraktować należy jako trwały sukces, którego komparatyści nigdy nic zapomną ptio, (ffoderblom, van der Leeuw, Mensching, Eliade). Komparatysta szukający dziś w religiach kopii biblijnego Boga naraziłby się na taką samą śmieszność, jak rasista żądający segregacji rasowej delegatów międzynarodowego kongresu.
Ale nasuwają się i poważne zastrzeżenia. Oto prorocza geneza religii jako pielęgnowania podniosłego, wizjonerskiego odkrycia pewnego aspektu świętości przez założyciela religii, założyciela obdarzonego nadprzeciętnym darem dywinacyjnym, nie może być przyjęła w całej rozciągłości przez religioznawstwo porównawcze, jak by togo życzył sobie mistrz marburski i co zdołał przekazać swemu następcy, Gustavowi Mcnschingowi. Fo pierwsze — ist-