136 / Laboratoria
w piersi wielkiego przedstawiciela rodu Barberinich, to odwrócą serce znaleziono u przestępcy skazanego na powieszenie. W Obstr^A tiones67 Isaaca Cattieriego i w innych źródłach przytacza się wiadomy o „pewnym złoczyńcy, skazanym na powieszenie, w ciele któreśj odkryto odwrócone serce”. W złym człowieku tkwiło złe serce. Od. I wrócony kameleon znalazł śmierć w powietrzu, podczas gdy dusza i fol wychodziły przez odbyt („inną drogą znalazły ujście”).
Cuda anatomii potrafiły odmienić nawet miłosne kody. Serce, ulubię, nieć ars anumdi. narząd będący tradycyjnie depozytariuszem ukocha, nego obrazu, może - odmieniając swoją naturę i prawa miłości -się odbiciem tego, kto nosi je w piersi. Był to przypadek pewnej „węgierskiego barona [...], u którego znaleziono w trakcie sekcji kość w sercu z wyrzeźbioną jego podobizną”68. W Europie, chciwie chlo. nącej „doniesienia” o najbardziej nawet nieprawdopodobny h historiach, złaknionej tekstów zawierających obfite relacje o niebywałych zdarzeniach (narodziny potworów, okropne mordy, popełniane na całych rodzinach, zbrodnie w afekcie, okrucieństwa bandytów, zde-
w darze kardynałowi Richelieu71, przytoczona przez Tommasa Bartoli-niego i zrymowana przez Federica Meninniego. Epoka naukowego b-1
pulchretumw innym swoim dziele - Mediana septenlrionalis*. Oczywistym znakiem kolekcjonerskiej gorączki ogarniającej Europę jest
lekcjonerstwa była również złotym wiekiem dla szarlatanów i wyrafinowanych fałszerzy części „nienaturalnych”, twórców fantastycznych potworów, którzy je pomysłowo konstruowali i sprzedawali za wysoką cenę, oszukując kompetentnych i uczonych znawców w rodzaju Ulissa Aldrovandiego. Od mandragory do fałszywego potwora zgłębili mor* skich, znalezionego na pustej plaży, cały ten repertuar przyrodniczych cudowności powstawał w dziwacznych laboratoriach wybujałej inwencji, pod warunkiem wszakże, że przypominał on monstrualną rzeczywistość Był to również złoty wiek ludzi-potworów, mężczyzn i kobiet, którzy » pomocą wymyślnych protez potrafili świetnie imilowuć niewiary
137 / Okrutni dorirkłiwotf
kalectwa, odrażające gangreny, cuchnące, ohydne wrzody, ropiejące rany, cieknące ropnie, zrakowaciałe piersi, lupus, okaleczenia - cały zestaw fałszywych okropności cielesnych, obnoszonych z teatralną wręcz ostentacją po gościńcach. Tania teratofania, którą Ambroise Parę zdemaskował bezlitośnie w Des monstres et prodiges (1573). była triumfem najbardziej wyrafinowanej symulacji. Wędrowne widowiska sceniczne, otwarte teatry, przedstawiające teratologiczne lud?2, dramaturgia budząca fizyczny lęk i instynktowną odrazę, wszystko to zaprojektowane było w laboratorium horroru działającym na usługach cywilizacji głodu. Spedyfikowane lub „skamieniałe” trupy, mitologiczne zwierzęta (jednorożce, bazyliszki, rajskie ptaki), poronione embriony i potworki stanowią obiekt wytrwałych poszukiwań i warte są sowitej zapłaty. Podróżowały one z jednego krańca na drugi całej bogatej Europy, od Pragi do Neapolu, od Bolonii do Florencji, od Paryża do Modeny. od Rzymu do Wenecji.
Człowiek baroku żył w przyrodzie, która jawiła mu się jako podstępna i niepokojąca „macocha”, otwierająca swoje „płodne łono na zabójcze porody”, gdzie wszystko jest zagrożeniem i pokrętnym hieroglifem, gdzie nawet najbardziej pożyteczne insekty okazują się ambiwalentnymi znakami zepsucia („nawet pszczoła o złotych skrzydłach / choć przynosi mi pożywienie pod postacią miodu / to za sprawą wosku nasuwa mi myśl o pogrzebie” - Giuseppe Battista). Miał on do czynienia z przyrodą „czarownicą”, szykującą zasadzki i trucizny, w której nie tylko grzy by stają się roślinnymi emblematami toksyczności, obecnej wszędzie, a szczególnie w ziemi-matce, gdzie gromadzą się trujące wyziewy (zobacz sonet Dymem jest życie... Andrei Perrucciego). ale i gdzie najbardziej niewinne kwiaty skrywać mogą w sobie zabójcze miazmaty. Taka jest historia medica mirabilis73 Wawrzyńca, wrocławskiego biskupa, „zmarłego z powodu zapachu róży”. Historia ta, opisana przez Marcella Donato w De rebus Polonu ni Marcina Kromera, stała się następnie poetycką fabułą wiersza Federica Meninniego.
Riso e del florę la rosa? Ah, no, che in pianti
Sa trasformar de faltrui vita ił riso.
- E porpora de gli orti? Ah, no, che vanli
Ha di pallido far Tostio dun riso.