176/ laboratoria
czerpać dla siebie powód do umartwień i pokuty”. Rzucał siv I na te owrzodzone, gnijące ciula i całował je łapczywie.
„Udowodnił to na przylądku Komoryn, gdzie spotkawszy trędowatej żebraka, ucałował go najpierw, potem przemył mu ropiejące |S wreszcie wypił wodę. którą do tego celu użył i zostawił żebraka *<|ll brym zdrowiu”14.
Przywracał zdrowie chorym poprzez fizyczny kontakt albo jedj dzięki projekcji własnego ciała, muskając ich swoim cieniem.
„Wielu chorych uzdrowił, obejmując ich, wielu innych za pomoc3 własnego cienia. Nie mogąc zająć się wszystkimi, a było ich nieskoft. czenie wielu i rozproszonych w różnych miejscach, miał zwyczaj, niczym I nowy Elizeusz, posyłać do nich dzieci czy to ze swoim kosturem, czyi różańcem [...]. Jego dyscyplina pozostawiona u ł* i randa, właścica gospody, w której niegdyś mieszkał, ileż cudów uczyniła wśród pogan I i chrześcijan! Niczym wielkiej łaski użyczał jej starzec chorym, aby się nią trochę pobiczowali, choroby bowiem, choć krnąbrne i nieposłuszne, już po drugim albo trzecim uderzeniu dyscypliną uciekały] przestraszone”15.
Techniki terapeutycznego patronatu o odległych źródłach ..pogańskich”, rytualne biczowania, ochrzczone na chrześcijańską modłę,! zmuszały do ucieczki najbardziej uparte choroby. „Obrona przed cierpieniem”, którą ofiarowywały religie — pisze o tym Freud wftii-| turze jako źródle cierpień — miała odleglejsze i bardziej polu korzenie, niż podejrzewał to ów badacz głębi.
Jej technika — pisał Freud w związku z obronną funkcją religii - polega na obniżeniu wartości życia i na obłędnym spaczeniu obrażaj prawdziwego świata, a tym samym na założeniu, które prowadzi do zastraszenia inteligencji człowieka. Za tę cenę, przez gwaltoi fiksację psychicznego infantylizmu i ogarnięcie człowieka przez masowy obłęd, udaje się religii uchronić wielu ludzi przed indywidt ną neurozą”16.
Najprawdopodobniej „obraz prawdziwego świata” okazywał się nie do; przyjęcia i tak mało satysfakcjonujący, że skłaniał do poszukiw: z uwagi na inny świat, form egzystencji przeciwnych naturze, obłęd-j nych. Trudno pojąć, dlaczego należy traktować formy uczestnict w zbiorowym obłędzie jako próbę wyjścia z „indywidualnej neu
Funkcjonował on zresztą niemal zawsze jako wentyl bezpieczeństwa, unieszkodliwiający napięcia i społeczne frustracje.
Czyż „sam trup Franciszka nie oznacza już nieustannego cudu?” — zastanawia! się jego pane giry sta Paolo Segneri. Wożony podczas długich podróży morskich, w gorącym, wilgotnym klimacie, „święty depozyt" nie zamierzał ulec rozpadowi ani gniciu.
„Przez cale pól roku trzymali go Portugalczycy w skrzyni z niegaszonym wapnem, aby łatwiej przewieźć jego pozbaw i on e mięsa kości z wyspy Sancian do Malagi. Ale na próżno. Aż do dziś to ciało zmarłe w dziewictwie zachowało się tak piękne, o tak żywym wyglądzie, że każdemu, kto na nie patrzył, zdawało się, iż hrakuje mu tylko mowy. Można hyło wręcz pomyśleć, że nie hrakuje mu mowy, jeśli nie przyjrzałeś mu się uważnie [..
„Czyż nie dał Włochom zadatku obiecanej im wiecznej opieki, kiedy ze swego ciała, jeszcze niezepsutego, oddał im prawą rękę, która ochrzciła tylu bałwochwalców, zniszczyła tyle bałwanów, wskrzesiła tylu zmarłych?
To ręka, ta sama ręka dziś triumfująca spoczywa w Rzymie, u stóp słynnego Kapitolu i tam można ją zobaczyć, dotknąć, wciąż jeszcze całą, jędrną, pulchną”18.
Ewangelizator Indii ^fechodnich miał swojego spokojniejszego sobowtóra w ewangelizatorze Indii Zachodnich. Na dalekim Zachodzie działał ojciec jezuita Pedro Glaver zwany „apostołem Etiopczyków”
(Aethyopum aen;u5)19, ponieważ pełnił swoją misję pośród Murzynów deportowanych jako niewolnicy do Ameryki („Murzynów, czyli Etiopczyków”), działając w kolegium jezuickim w Cartagenie, głównym ośrodku handlu „czarnym mięsem” na wybrzeżu Morza Karaibskiego.
Za życia wydawał się człowiekiem „średniego wzrostu, o szerokiej, lecz mizernej twarzy, z czarną brodą przyprószoną siwizną, dużymi, choć smutnymi oczami, wąskim żółtawym nosem”. Wygląd jego wskazywał na „pokutę i znęcanie się nad własnym ciałem”20. Po śmierci ciało jego przedziwnie rozkwitło.
„Pierwszym niezwykłym cudem był fakt, że twarz, tak blada i mizerna za życia, odżyła po śmierci i zabarwiła się tak pięknym rumieńcem, iz wydawało się, że żyje i spokojnie odpoczywa. Za równie wielki cud uznano miły zapach i obfity pot, który przez długi czas po nim spływał.