1!6 Jaiń
wskutek częstego używania i nadużywania całkowicie zwietrzałe, pojawia się na nowo u Hólderlina, w' jego Hymnie do wolności, w całym swoim pierwotnym blasku:
Odkąd ona mnie dźwignęła z prochu, śmiało grzmi mc serce miłujące;
W boskich pocałunkach jej po trochu Żar ogarnia lico mc gorące.
Z czarodziejskich ust jej każda głoska Odrodzony umysł uszlachetnia.
Duchy! Oto ma władczyni boska,
Nicchajże ją pokłon wasz uświetnia.
Łatwo zrozumieć, żc tu idea znowu została przeniesiona w swój pierwotny dramatyczny stan, że otrzymała postać uwolnionej od ciężaru ziemi i tyranii zmysłów animy, która jako psychopompos wskazuje drogę ku Polom Elizejskim.
Pierwszy przypadek, w którym ideę kolekty wną reprezentuje wc śnie jej niepozorny aspekt, zachodzi w każdym razie częściej: „bogini” pojawia się jako czarny kot, a samo bóstwo jako lapis exilis (kamień wygnania). Aby dokonać interpretacji takiego przypadku, potrzebujemy pewnej wiedzy, która ma mniej wspólnego z zoologią czy mineralogią, wfięcej natomiast z faktem historycznego consensus omtńum co do przedmiotu, o który chodzi. Te „mitologiczne” aspekty rzeczy istnieją zawsze, jeśli nawet w danym przypadku pozostają nieświadome. Jeśli np. nic myślimy już o tym, że zieleń jest barwą nadziei i życia, kiedy zastanawiamy się przez chwilę nad tym, czy furtkę od ogrodu mamy pomalować na zielono czy na biało, to i tak symboliczny aspekt zielem występuje tu jako nieświadome sous-eniendu. Tak więc to, co dla życia nieświadomości ma największe znaczenie, zajmuje w świadomości ostatnie miejsce pod względem wartości, i odwrotnie. Już postać cienia należy' do królestwa pozbawionych istoty schematów, nie mówiąc już o animusie i animie, które w ogóle zdają się pojawiać jedynie jako projekcje rzutowane na innych ludzi. Jaźń całkowicie wymyka się ze sfery osobowej i jeśli w ogóle występuje, to jedynie jako religijny mitologcm, a jej symbole sięgają od rzeczy' najwznioślejszych po najniższe. Kto utożsamia się z „dzienną połową” swej egzystencji psychicznej, uzna sny nocy za niebyłe i nieważne, jakkolwiek noc trwa tak samo długo jak dzień, a cała świadomość jawnie opiera się na nieświadomości, ma w niej swe korzenie i co noc w niej gaśnie. Ponadto psychopatologia wie z dostateczną pewnością, jak nieświadomość może oddziaływać na świadomość, i dlatego poświęca nieświadomości uwagę, która laikowi często wydaje się niezrozumiała. Wiadomo mianowicie, że to, co we dnie jest małe, w nocy jest duże, i odwrotnie, i dlatego też wiadomo, że małym rzeczom dnia towarzyszą duże rzeczy nocy, jeśli nawet są niewidoczne.
Wiedza ta jest nieodzownym warunkiem wstępnym wszelkiej integracji, co znaczy, że jakaś treść może jedynie wtedy zostać zintegrowana, kiedy uświadomiony zostanie jej podwójny aspekt i kiedy zostanie on nic tylko uchwycony intelektualnie, iecz także pojęty odpowiednio do jego wartości uczuciowej. Jednakże intelekt i uczucie rzadko kiedy chodzą w parze, per dejinilionem bowiem są sobie niechętne. Uczucie w postaci animy może wystąpić wrogo wobec kogoś, kto utożsamia się z intelektualnym punktem widzenia, i odwrotnie — intelektualny ani mus gwałtownie atakuje emocjonalny punkt widzenia. Kto więc chce dokonać sztuki polegającej na zrealizowaniu się nic tylko intelektualnym, lecz także zgodnym z wartością uczuciową, ten musi — czy chce, czy nie chce — porozumieć się z animusem lub animą, aby przygotować wyższą formę pojednania, coniimctio oppositorum. To zaś jest nieodzownym warunkiem wstępnym osiągnięcia całości.
Jakkolwiek „całość” jest zrazu jedynie abstrakcyjnym po-