DSC0995

DSC0995



przed pójściem spać postanowiliśmy, śe nastepr\pgo dnia będziemy uciekać bez względu na sytuację, czując. śe inaczej okazja przepadnie.

Po paru godzinach snu, jut o 5-ej rano po apelu i śniadaniu, cala nasza paczka ustawiła sie w miejscu, wyznaczonym dla naszego "komanda" wypychając niewtajemniczonych. Powstał pewien bałagan, który sprowadził Noconia. Gdy zobaczył w szeregu Bratka i tego z "Baszty" zaniemówił i zaczął nam rozbijać nasz zespół, całe szczęście, że we własnym zakresie i bez krzyku, wypchnął Plebana, Bratka i z "Baszty" oraz jeszcze kilku innych. Powstało zamięszanie, bo wypchani wracali na swoje miejsca z kolei odsuwając przyprowadzonych nowych, przeważnie staruszków i pokraki.

Nocon w milczeniu szalał. Całe szczęście, że było jeszcze ciemno, a inne uporządkowane i normalne drużyny zaczęły wychodzić do pracy, przy wyjściu otaczane przez strażników, jak to było w zwyczaju.

Ostatecznie ruszyliśmy i my. Pleban i z "Baszty" nie dołączyli, Bratek Emil i paru szoferów z Samurajewem tak. Bratek z nami to już grubsza sprawa, gdyż był kapo od swojej "Eimer". Dzięki Bogu, że nasz dawny podoficer orientując się co będzie, z wielkim krzykiem pogonił swoją grupę łapiąc w ostatniej chwili jakąś oferme, aby tylko mieć swoje sakramentalne 52 osoby.

My także odjechaliśmy do pracy. Równo 30 więźniów, w tym 8-10 całkowicie nieznanych i raczej fizycznie nam nie odpowiadających. Byli albo za starzy, albo wyniszczeni wieloletnim obozem. Nasz kapo kryminalista - Polak z Sosnowca - był już od dawna wtajemniczony w plany i szedł z nami ręka w rękę. Nasza podróż wyglądała tak. W samej ciężarówce siedzieliśmy my więźniowie, a w przyczepce strażnicy, ma jacy nas na oku. Powrót bywał rozmaity, zależny od stopnia przytomności naszych strażników. Jeśli byli całkowicie "zrobieni" to się przysiadali do nas i razem jeszcze pili z nami w drodze, a przyczep-ka szła całkowicie pusta.

Rano jednak wyjeżdżaliśmy godnie i służbowo.

Tak było i teraz. To pozwoliło nam rozmawiać dość swobodnie. Zdecydowaliśmy się wiać, pozostawiając mniej szczęśliwych od nas w obozie. Była to nasza ostatnia szansa, tym groźniejsza, że jeśli nie wykorzystana to narażająca bardzo poważnie Bratka i być może w następstwie sprowadzająca śledztwo przez Gestapo. Po wczorajszym podnieceniu obóz mógł w dalszym ciągu.komentować i fantazjować o naszym komando, które i tak było solą w oku z racji odżywiania się na miejscu i przepłacania własnych kapo, a więc względnego spokoju i braku bicia oraz innych szykan.

Doskonale to rozumieli/Amy i wyccuwaliśiiy sytuacją. Być może ten bezpodstawny alarm z 4-90 stycznia był pomysłem jakiegoś zazdrośnika, który liczył na rozpędzenie naszej grupy i zajęcie dobrego miejsca. Takie wypadki były dość częste i w obozach zupełnie normalne. Tu każdy myślał tylko o sobie i szedł dosłownie po trupach.

Całą drogg przykładnie śpiewaliśmy z podwójnym zapałem. Praca szła normalnie i bez najmniejszej zmiany. Poiliśmy tylko jak nigdy naszych strażników, co im całkowicie odpowiadało. Były to istotne barany.

Koło godziny 10-tej oficer powiadomił nas, że praca będzie sif przeciągała, gdyż oczekuje nowych transportów. Wprowadziło nas to w doskonały humor. W międzyczasie wszyscy zajęli swoje miejsca do akcji na piętrach i pracowali normalnie. Zabronione nam było pić. Z kolei dowodziłem ja. Wszyscy to uznali, moim zastępcę był automatycznie por. Ostęzyński.

Dziadkowie pracowali w zachwyceniu objadajac się niesamowicie na zapas i niczego nie spodziewając się. Tak dojechaliśmy do południa i małej przerwy dla posiłku kradzionych artykułów. Najniespodziewaniej przyjechała nasza ciężarówka z dworca z robotnikami i oficerem, który nas wszystkich wywołał przed magazyn. Ten oświadczył strażnikom, że na dziś koniec i maję nas ładować na wóz, a sam poszedł rozmawiać z dozorcę, z którym pozostał przed domem.

Sytyacja całkowicie się zmieniła.

Nie mogliśmy ich brać na oczach oficera i nie mogliśmy zaopatrzyć się w koce i rzeczy, które przygotowaliśmy na drogę. Wyglądało na fiasko. Uczułem się dość bezradny.

Strażnicy byli dobrze pijani i bardzo wylewni.

Moja banda zupełnie zdecydowana przy wsiadaniu napierała na robotę. "Tata, robimy na drodze ż w. ciężarówce, tylko trzeba ścięgnęć strażników do środka" - to słyszałem od każdego. Odrazu się zdecydowałem widzęc, że można liczyć na chłopców.

Zaczęliśmy namawiać żołnierzy na przeniesienie się do nas, pokazujęc im parę butelek koniaku. To odrazu poskutkowało.

Załadowaliśmy się wszyscy do wozu, a przyczepka była zupełnie pusta * Kapral zajął miejsce obok szofera i ruszyliśmy do obozu. Z naszej głuszy wyjechaliśmy na prawie zawsze pustą drogę drugiej klasy. Zimno było piekielnie i śnieg leżał wszędzie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
S5001357 Opowiadanie historii ma podwójną funkcję: Po pierwsze jest ono pewnym rytuałem przed pójści
zdjęcie0078 Bez względu na gatunek mięsa w tuszach, półtuszach lub ćwierćtuszach ocenia się następuj
ortografia (9) ZASADY PISOWNI WYRAZÓW Z em -piszemy w wyrazach zapożyczonych. - piszemy bez względu
Untitled Scanned 11 (8) PISOWNIA WYRAZÓW Z em ; en om on! on — piszemy bez względu na wymowę 4
/.niesienie tej formy op, następuje w razie utraty wartości przyrodniczych, ze względu na które ją u
Wg Karty następujące akty bez względu na to czy wypowiedziano wojnę będą uważane za akt napaści: 1.i
?egna?ek3 Ćwicząc wyhhc uytnic warto kierować s»ę następującymi uwagami : -    roe w
zawietrznej pokładzie nadbudówki rufowej na 10 minut przed zmianą wachty. Stają w szeregu w następuj
PPK014 Powinno się także pić dużo wody przed pójściem do łóżka, co - muszę przyznać - sam robię. &am
19321 Zwierzęta przed zimą iNarysuj jazowi Kuiue, a następnie uurysuj na jeyu yizuieuie uwuu,któr
Uczciwek106 2) ochrony przeciwporażeniowej podstawowej (przed bezpośrednim dotykiem) oraz jednego z
IMG29 (4) b)przed osiągnięciem punktu równoważności {PR)    f Następuje jedynie częś

więcej podobnych podstron