Z czterech regionów ziemi sądeckiej przeniesiono tu najstarsze i najbardziej charakterystyczne dla ludowej architektury z tamtych stron budowle. Wyposażono je w oryginalne sprzęty, w dawne narzędzia rolnicze i zapomniane już przedmioty gospodarstwa domowego, którymi posługiwały się prababki.
Dbający o autentyzm etnografowie urządzili poszczególne zagrody w najrozmaitszy sposób: jest więc uboga chata komornika, jest dom wiejskiego szewca, pochylona chałupka babki-zielarki z ogródkiem, w którym rosną lecznicze rośliny; jest kuźnia, spichrze, są wreszcie zabudowania bogatych gospodarzy z jasnymi izbami, gdzie pękate pierzyny piętrzą się aż po belkowane stropy, rząd świętych obrazów podpiera powałę, a malowane skrzynie wypełniają wyprawne, ręcznie tkane ubiory i bele bielonego na słońcu lnianego płótna.
O każdej z chat przeniesionych do skansenu etnografowie starali się zebrać jak najwięcej wiadomości, przeprowadzając wywiady ze starymi mieszkańcami wsi, w których je zbudowano.
W taki właśnie sposób dwie pracownice parku trafiły do Wierchomli Wielkiej koło Piwnicznej, skąd przeniesiono do Nowego Sącza bogatą łemkowską zagrodę, zbudowaną w połowie ubiegłego stulecia.
Obejście to otaczała w okolicy ponura sława miejsca nawiedzonego. Podobno przed wieloma laty, być może jeszcze w ubiegłym wieku, któryś z właścicieli zginął tragicznie, czy popełnił samobójstwo. Odtąd w chacie słychać było dziwne stukoty i trzaski, czasem dźwięczały szyby, a sprzęty przesuwały się przez izby...
Zagrodę rozebrano i przewieziono do Nowego Sącza. Na podstawie dokładnego wywiadu starano się odtworzyć jak najwierniej wyposażenie łemkowskiej zagrody. Kiedy w izbach stanęło już wszystko na swoim miejscu, chatę zamknięto na klucz. Gdy po kilku dniach pracownicy parku weszli do urządzonego z taką pieczołowitością wnętrza, zobaczyli, że większość mebli jest odsunięta od ścian, a niektóre drobne przedmioty leżą porozrzucane w nieładzie na podłodze.
Czyżby wierchomlański duch przybył tu razem ze swoją chatą i "poprawiał" teraz etnografów?
W jakiś czas potem stróż nocny parku, człowiek wcale nie skory do jakichkolwiek przywidzeń, obchodząc zabytkową wioskę zobaczył na kamiennych schodkach przed tą właśnie chatą skulony ciemny kształt, przypominający zgarbionego człowieka, siedzącego z twarzą ukrytą w dłoniach. Gdy podszedł bliżej usłyszał jakby stłumiony płacz. Zjawa nie odpowiedziała na jego pytania, tylko zniknęła...
Z siedemnastowiecznym modrzewiowym dworkiem szlacheckim, przeniesionym do parku etnograficznego ze wsi Rdzawa koło Bochni, wiąże się również ciekawa i niesamowita opowieść.
Dwór ten pierwotnie należał do dóbr klasztornych - dzierżyli go kanonicy regularni, a największa z komnat służyła im za domową kaplicę. Ściany jej pokrywały wówczas freski namalowane w stylu późnego baroku, a przedstawiające sceny z Nowego Testamentu i żywotów świętych.
Kiedy za czasów cesarza Józefa II zakon rozwiązano i posiadłość przeszła w ręce świeckie, freski zniknęły pod warstwą tynku, a dawna kaplica stała się salonem.
Po stu latach z górą, z początkiem naszego stulecia, w czasie remontu dworu zapomniane freski wyjrzały spod nawarstwień kolejnych przemalowań i zachwyciły ówczesną właścicielkę Rdzawy. Chcąc obejrzeć malowidła w całej okazałości kazała delikatnie zdjąć warstwę tynku. I wtedy właśnie w załomie muru znaleziono deszczułkę z wyblakłym napisem: Te malowidła przynoszą nieszczęście.
Już po niedługim czasie posiadacze dworu skłonni byli uwierzyć, że napis mówił prawdę: dla szczęśliwej dotychczas rodziny nadszedł czas wielkich zmartwień.
Być może właśnie dlatego, w kilka lat później freski znów zniknęły pod białą farbą. Zainteresowano się nimi dopiero w latach sześćdziesiątych, kiedy zaczęto restaurować zabytkowy dwór. Być może był to zbieg okoliczności, ale niedługo po przeprowadzeniu prac konserwatorskich w dawnej kaplicy kanoników, profesor czuwający nad renowacją zginął tragicznie. Czyżby fakt ten można było wiązać z ponownym odkryciem złowróżbnych malowideł na ścianach rdzawskiego dworu?
Sądecki park etnograficzny z każdym rokiem stawać się będzie ciekawszy - niedawno do zabytkowej wioski przeniesiono stary kościółek, który dotychczas stał w Cerekwi koło Bochni i równie wiekową cerkiewkę z okolic Sącza.
Warto więc odwiedzić Nowy Sącz, aby poznać dawne budownictwo drewniane z tych okolic, zanikające już zwyczaje regionalne związane z różnymi porami roku i wydarzeniami z życia wsi: poszczególne chaty w skansenie ustrojono tak, jak ongi przybierano je w dzień Wigilii, zapustnych zabaw, wesel, chrzcin, a nawet pogrzebu. Zwiedzając park zwróćcie uwagę na złowróżbne freski w salonie dworku i nawiedzaną łemkowską chatę.
Witam!
Umnie w Krakowie jest pewien zbudowany 20lat temu dom.
Jego właściciele zostali zamordowani lub jakaś dziwna siła ich poprostu tam zabiła... jeden popełnił samobójstwo a na drugiego spadł balkon:|Została tam zbudowana dziwna kapliczka na pamięć ich śmierci...
od tego czasu dom stoi nie ruszony... nikt niemoże go wyburzyć ,nikt niemoże tam wytrzymać więcej niż pare minut.Właściciel działki boi się go sprzedać-robotnicy niemogli go wyburzyć ponieważ coś im niepozwalało tego zrobić poprostu się bali. Nawet ekipa strefy 11 uciekła z tamtąd.
Moi znajomi z osiedla byli tam(a to niebyle jacy ludzie) powiedzieli jedno" ja już tam nigdy wiecej nie pójde..."mówili że widzieli takie rzeczy że ich psychika wysiadała po paru krokach ...Dom ma trzy piętra jeszcze nikomu nie udało się wejść ponad drugie piętro... gdyz na drugim piętrze znajdują sie liczne łąńcuchy i haki na ,których są nabite wypratrposzone zwierzęta które cały czas krwawią-powaga:|
Kiedy mój kumpel podszedł do regału na którym była pewna ksiażka pt" koty wampiry" czy jakoś tak ilustracja na okładce czyli ten kot wampir...zaczął chodzić,ruszać się ożył
-kolega w momencie oszalał uciekł z domu w ułamku sekundy
Drugi kumpel zobaczył kontakt z którego zaczęła cieknąć krew... cały czas:| uciekł... nie mówie już o krzykach z góry;/
W tym domu jest zawsze ciemno w dzień czy w nocy....ja wiem jedno to nie jest bajka tam coś jest,jakaś dusza/sze która/re potrzebują pomocy jeszcze nikomu nieudało się tam posiedzeć dłużej i wysłuchać tego wszystkiego co tam się dzieje-ludzie dostają szajaby, uciekają, wariują, nieśpią... sama się tam wybieram z kamera z noktowziorem ze znajomymi.... co zemnie zostanie to ja nie wiem.
wiem tylko że cholernie się boje ! fuck !
jak uda nam sie cos zarejestrować to umieszcze linka ale martwie się oto że nic nienagramy!!! :-/
U mnie w mieście był jeden taki dom. Znajomi opowiadali ,że jak tam kiedyś weszli i chcieli się napić to podobno drzwi się zatrzasły i było słychać bardzo głośno krzyki małych dzieci. Drzwi otworzył dopiero jakiś facet z zewnątrz. Inni nie znajacy sie nawzajem ludzie też mówili coś o krzykach dzieci w tym domu. Ciekawość była silniejsza i poszłam tam sama. Spędziłam tam ok. 20min chodząc po pomieszczeniach. Widziałam na ziemi gazety ,materac i porozbijane butelki. Nikogo nie widziałam ,ani nic nie słyszałam wszystko bylo normalnie. Jeśli ktoś ma zdjęcia albo filmik z takiego domu w którym się coś dzieje ,to może zamieści link
Nikt nie mieszka w nim od wielu lat, mimo wszystko wielu ludzi opowiada o dziwnych dźwiękach i osobach jakie w nim zauważyli. Mowa o budynku przy ul. Jankowskiego w Lublinie - Przychodzi do mnie bardzo wiele osób, które pytają się, gdzie jest ten dom, w którym straszy - mówi pan Adam, który mieszka niedaleko domu, o którym mówi się, że jest nawiedzony. - Od tych ludzi dowiedziałem się, że w ogóle coś takiego jest. Domyśliłem się, że chodzi o dom jednego z sąsiadów. Czasami w nocy wychodzę zobaczyć, czy faktycznie coś jest na rzeczy, ale oprócz mojego czarnego kota, nic nie zobaczyłem. - śmieje się pan Adam
Posesja, o której można przeczytać wiele na internetowych forach obejmuje 3 domy
mój wujek kupił sobie dom we wsi bór koło opola lubelskiego . pewnego razu z moimi braćmi spaliśmy na strychu , niema tam nic poza kilkoma starymi gratami , stoi tam pewnie jeszcze przedwojenny wózek dziecięcy . ok 2 w nocy podczas konsumowania piwka usłyszeliśmy jak ten wózek zaczyna się bujać , zupełnie jak by ktoś bujał dziecko . myśleliśmy że to kuna ale bite 30minut oglądaliśmy go z latarkami i z odległości 50cm i totalnie nic tam nie było . potem jeszcze 2 razy słyszeliśmy jak coś skrzypi na strychu i podłoga skrzypiała tak jak by ją ktoś naciskał . nikt się tym za bardzo nie przejął , wywaliliśmy wózek i jest spokój
Na jakimś onetowskim blogu trafiłam całkiem niedawno na oryginalną rzecz - nawiedzony teatr lalek. Znajduje się bodajże w mieście Rabka-Zdrój. Gościówa, która o nim pisała, usłyszała o tym od jakiegoś faceta, który usłyszał to od swojej koleżanki mającej próby chóru w tym teatrze, gdzie jej z kolei opowiedział całą historię jeden z pracowników technicznych. Nie wiem, czy to ten sam pracownik, ale jakiś w każdym razie pracował nad czymś w teatrze już długo po jego zamknięciu na noc. Chyba gdzieś około pierwszej klapnął sobie na widowni żeby odpocząć. I wtedy zobaczył, że na scenie pojawiły się lalki - ale porzuszał nimi ktoś niewidzialny. Lalki zaczęły tańczyć, i wtedy usłyszał wokół siebie na widowni śmiechy i krzyki dzieci.
Gość, który opowiedział tę historię twierdził, że duchy na widowni to dusze 100 dzieci (ciekawostka - widownia mieści właśnie 100 osób), które zmarły w Rabce w 1847 roku podczas epidemii cholery. A duchy poruszające lalkami to zmarli pracownicy teatru, którzy kontynuują sprawianie radości dzieciom nawet po śmierci
Duchy nawiedziły ostatnio jeden z domów komunalnych w Easington, w Wielkiej Brytanii. Przynajmniej tak twierdzą jego mieszkańcy. Przestraszeni lokatorzy zagrozili wyprowadzką, a urzędnicy... ściągnęli ezgorcystę.
Przedstawiciel rady miasta Easington w hrabstwie Durham potwierdził informację o zatrudnieniu przez miasto parapsychologa. Taką niezwykłą decyzję wymusili mieszkańcy domu komunalnego, niepokojeni przez złośliwego ducha.
Rodzina Fallon, zamieszkująca nawiedzony dom, skarżyła się na dobiegające ze strychu odgłosy wystrzałów, przedmioty latające w powietrzu i nagle trzaskające drzwi. Zawiadomiona policja nie odkryła przyczyny tych zjawisk. Wtedy mieszkańcy zwrócili się do parapsycholożki, Suzanne Hadwin po pomoc, a do rady miejskiej o udział w kosztach.
- Pierwszy raz musieliśmy przedsięwziąć takie środki zaradcze - mówi rzecznik rady. - Najemcy byli skrajnie wyczerpani. Dlatego uznaliśmy, że będzie to jak najbardziej uzasadnione działanie - tłumaczy. Urzędnicy wyłożyli połowę ze 120 funtów wynagrodzenia ekspertki od duchów. Dzięki temu rodzina Fallonów nie musiała się wyprowadzać, a miasto oszczędziło pieniądze, które musiałoby wydać na mieszkanie zastępcze.
Suzanne Hadwin łączy kłopoty udręczonych mieszkańców z morderstwem, które miało miejsce w tym domu przed wielu laty. Parapsycholożka musiała skorzystać z pomocy swojego rosyjskiego przewodnika duchowego i kilku aniołów, aby wypędzić złe moce z nawiedzonej nieruchomości. Radni zapewniają, że rodzina Fallonów odzyskała teraz spokój i nadal zajmuje ten sam dom. Dlatego zdaniem urzędników pieniądze miasta zostały dobrze wydane
Niedawno pojechałam na coś jakby Zieloną Szkołę, miałam pokój z taką jedną Dominiką. Jest moją dobrą kumpelką, ale nie chodzimy do jednej klasy. No i pierwszej nocy opowiadałyśmy sobie straszne historie, wtedy Mika opowiedziała: " Ja mam, a właściwie miałam kiedyś taką figurkę obok telewizora, no i pewnej nocy, ok. 23.00 siedziałam z kuzynką i oglądałyśmy coś w telewizji. Ta figurka stała twarzą do telewizora, potem poszłyśmy po popcorn i figurka stała tyłem głowy do telewizora, a nikogo nie było w domu. Tylko my.". Potem nie pamiętam co mówiła, ale coś wspominała, że ta figurka potem SAMA wyleciała przez okno i się rozbiła. Jak mi nie wierzycie, możecie zapytać mojej koleżanki z reala, nazywa się Nirvana, możecie ją znaleźć na mojej stronce w Qumplach.
Anka mieszkała w domu jedno rodzinnym , miała fają szkołę i kumpli. Ale pewnego dnia jej tata dostał awans i musieli się przeprowadzić do bloku w innym mieście.Gdy się już wprowadzili Ania poznała kumpli ,ale najfajniejsza była Ula. Mama Ani kazała iść zanieść rzeczy do ich piwnicy. Ula najpierw się dziwnie popatrzyła ,a później zapytała "na pewno chcesz tam iść",gdy Anka powiedziała że ich piwnica to nr.116. Ania w końcu poszła do piwnic szła i szła i nie mogła znaleźć. po nr.80 korytarz zrobił się bardzo szeroki ,a końca nie było widać.Wreszcie zobaczyła numer 116 na starych drewnianych drzwiach. Ale co to ?! nie było żadnego zamka tylko mnóstwo kłódek bez wejścia na kluczyk i pełno grubych stalowych zamków.Przestraszona popatrzyła do środka i w środku była jakaś postać, która maiła czerwone wielki gały , włochatą mordę, blade łapy , a zamiast włosów pełno czarnych węży na łbie ! To coś zobaczyło Ankę rozwaliło drzwi i zaczęło ją gonić.Biegła ,ale traciła siły w nogach ,a to coś ją dogniło.Nie długo po tym obudziła się w swoim pokoju i zapytała się mamy jak dotarła z piwnicy do mieszkania.Mama powiedziała jej , że nigdzie nie była tylko spała w pokoju ok. 3 godz! Anka była w szoku !. Na swojej ręce zobaczyła tylko wyryty krwawy napis w jej skórze ; "Jeszcze cię dopadnę , s***** ! " .Poszła to powiedzieć Uli , jej nowej najlepszej przyjaciółce , która mieszkała po nr 16. Tylko ŻE OSTATNI NUMER MIESZKANIA W JEJ BLOKU TO NR 15. Gdy pytała rodziców i sąsiadów wszyscy
mówili , że nie mieszka tu nikt taki jak ula . Tylko jakaś staruszka opowiedziała Ani , że równo 116 lat temu mieszkała tu jakaś ula , pewnego dnia poszła do jej piwnic nr116 i już nigdy nie wróciła , nie znaleziono również jej ciała
Był sobie pewien chłopiec, który bardzo chciał pieska ... Rodzice nie bardzo zgadzali się z tym żeby jakiś wlochaty kundel szwedał sie po domu ;) No ale że tak synek ładnie poprosił i wkońcu tato sie przełamał i przekonałswoja zone do zakupu psiaczka ,,, No to synek zniecierpiliwiony czekaniem , zaczał czytac gazete ... a w niej było napisane że uciekł z więzienia seryjny morderca zwierzat ... Chłopca nie za bardzo to przejęło .... No ale za chwile przyszła mamusia z ślcznym pusiatkiem w torebce ... chłopiec zaczał sie z nim wspaniale bawić ,,, rodzice w konńcu poszli spac a dziecko zostało samo ... wkoncu piesek był zmeczony i chłopiec pomyślał ze mu sie chce spac ,,, wiec poszedł z nim do łózka xD
Chłopeic spał jak zabity ... lecz poczuł , jakby lizanie po swoim policzku ... hmmm pomyślał chłopeic jescze spiac pewieni to pies etam ,,, nagle chłopeic zbudział sie bo usłyszał jak woda wylewa sie z wanny ... szybko zakrecił kurek i z wody wyłowił karrtke jescze czytelna ... i tam było napisane " ZGADNIJ KTO CIE LIZAŁ " chłopice przerażony pobiegł do swojego łóżka i tam zobaczył dyndajacego na linie rozkrojonego psiaka ... a w łóżku leżał ten morderca ze zdechnietym kotkiem;
W małym miasteczku mieszkała mała jula z rodzicami .Pewnego dnia poszła odwiedzić bardzo starego wójka w domu starców.
Szli przez zaciszne ulice i przez wsie nagle doszli do pięknego różowego domu z ogródkiem
Jula powiedziała : To tu!! Nareszcie . ucieszyła sie bo juz nie musiała iść weszli do domu starców każdy był miły i dobry dawał jej cukierki i czekoladki
I co w tym z adrenaliny???
Rodzice Juli powiedzieli że skoczą do sklepu kupić bułeczki dla tych ludzi.
Wyszli zatrzaskająć drzwi.
Jula wyszła zeby im pomachac ale rodziców już nie było...
Weszła spowrotem do domu .. Niebyło już starców tylko obleśćni kosmici byli włochaci i wyglondali jak jakieś straszne wampiry Mówiły do niej
Chodź tu! Nic ci nie zrobimy łuuuuuu
dziewczynka wybiegła nagle zauważyła że dom jest czarny i mroczny!
Biegła z 5 km i nagle zauważyła że to ta okolica
Ale domu już niema Na ziemi leżała kartka z napisem
Uciekaj!! Ale nie oglądaj sie !
Jula biegła ale niemiała sił obejżała sie i zobaczyła swoich rodziców czytających kartkę
Wasza córką jest tylko czymś złym niemozecie jej zobaczyc! chciała sie przywitac z nimi ale gdy tylko sie obejżała do tyłu Ktoś ją zabił
Ale ciała nie znaleziono
Podobno dom nadal tam stoi i straszy wiele osób TYlko duchy nie widzą ponownie raz domu....
Pewnego dnia Asia spała była godzina 22 a Asia się obudziła.w pokoju na przeciwko łuzka była szafka z ksiażkami i zeszytami Asi.Asia jak zwykle się nie przejeła ze się obudziła w nocy ale...Po jakis 3 minutach Asie coś nekało straszne ból wiec poszla do kuchni po lekarstwa.Gdy już je wzieła popatrzyła się na jej szafke z ksiązkami i zeszytami.Zobaczyła że nie ma ksiązek od Hemi Fizyki i GEOGRAFI.Asia się nie przejeła i poszła spać.Rano gdy się obudiła do szkoły była godzina 8 rano wiec sie spakowała i poszła.gdy dotarła na lekcje 1 (Matematyka).GDY dzieci oraz pani w 1 momecie się odwróciły do tyłu(oprusz Asi).Na tablicy był temat lekcji w temacie matematyka to klucz do ... pani w tedy otym mówiłą ale Asia nie była cały czas odwrócona. Gdysz po chwili kreda podniosła sie i sama napisała śmierci.Asia się wystarszyła i powiedziała pani o tym lecz gdy sie odwróciła temat zniknoł...Asia wróciła do domu zaczeła slyszeć z łazienki krzyki jej młodszej siostry Justynki. gdy tam poszla zobaczyła nieżywą Justynke i Rodziców.Na ścianie był napis z krwi : TY TEŻ TAK SKOŃCZYSZ!Dziewczynka się przestarszyła i wybiegła z domu do babci która mieszkała w starym domku.tam zobaczyła ze babca ma ciało justynki i stoi z siekierą.Asia zaczeła krzycześ do babci.A babcia wzieła siekiere to kieszeni i zaprowadziła ja na stych gdzie ją zabiła.Ciało A si odlaeziano ale babci już nie na kolszulce był napis z krwi :WY BĘDZIECIE KOLEJNI !
Ubrał się ciepło i wyszedł. Kiedy przechodził obok tzw. ''zaułka śmierci'' błysnęło się, a na niebie ukazała się jasna błyskawica. Chłopak w tym momencie patrzył na zaułek i w czasie błysku zobaczył tam czarną rozmazaną postać o błyszczących oczach, krzywo na niego patrzącą. On sam nie wiedział czy jest to zwierzę czy człowiek.. Coraz częściej się błyskało. Chłopak szedł coraz to szybszym krokiem, ponieważ gdy się odwracał podczas błysku ponownie ukazywała się ta sama postać podążająca za nim. Chłopak pobiegł pospiesznie do domu zadzwonił do drzwi ale jego ojciec oglądał mecz i nie usłyszał dzwonka... Chłopak wystraszył się i ukrył się wraz z psem pod balkonem. Usiadł na ziemi (na suchym skrawku) i po drugiej stronie balkonu siedziała ta sama postać spoglądająca coraz to bardziej nieciekawie.Chłopak wystraszony na zabój pospiesznie wszedł do domu przez okno. Rozebrał się i wysuszył kiedy to przypomniało mu się że zapomniał o psie...
Zostawiając otwarte drzwi wyszedł poszukać psa. Tym razem miał latarkę. Przestraszony przeszedł pospiesznym krokiem obok zaułka śmierci. Szybko jednak się cofnął kiedy zobaczył tam swojego psa. Poświecił latarką a zwierzak miał jak by wyjedzone wnętrzności po których nie było śladu... Jak się domyślacie pies nie żył... Zrozpaczony Michał chciał uciekać ale tak go zamurowało że nie miał odwagi. Nagle usłyszał dziwne jakby tupanie...stąpanie kogoś lub czegoś...
Chłopak powoli obrócił głowę gdy jednak to zrobił tupanie ucichło i zobaczył tajemniczą postać stojącą naprzeciwko niego. Chciał poświecić latarką ale najwidoczniej baterie się wyczerpały... Chłopak pobiegł w głąb zaułka. cały czas słyszał, że zabójca biegnie za nim. Nagle Michał wpadł do jakiegoś kanału lub czegoś podobnego. Upadł z wielkim łomotem na stercie worków. Z jednego wystawała ludzka ręka... Chłopak w panice podniósł się ale niestety zaraz potem potknął się o kolejny worek. Upadł głową obok ołtarzyka. Na nim było ciało jakiegoś mężczyzny. Wnętrzności były wyprute na zewnątrz a oczy jakby wypalone. Chłopak poczuł dziwny chłód na karku. Chciał się odwrócić ale niestety, coś mu wbiło w plecy jakby włócznie. Jego ciało odnaleziono na zajutrz w parku w stawie. Przyczyny jego śmierci nigdy nie wyjaśniono ale podobno zrobił to potwór ciemności. Zamieszkuje on ciemne zaułki, kanały i różne inne podziemne miejsca...Ponoć wyjada wnętrzności swoim ofiarom a następnie pakuje ciała w worki i wrzuca do pobliskich stawów. Więc jeśli kiedykoleiwk zobaczysz niebieski worek po śmieciach pływający w stawie najlepiej będzie jak już nigdy do tego parku nie wrócisz...
Od dawna był nieużywany i zamknięty na cztery kłódki. O tym miejscu krążyły różne legendy, a jedna z nich głosi, że w każdą pełnie o północy pojawia się duch mnicha, który chodzi po cmentarzu i sprawdza czy nikt nie zakłócił spokoju tego świętego miejsca. Gdy tylko zobaczy kogoś chodzącego po jego cmentarzu, zabija go w okrutny sposób. Ciało pochowuje blisko bramy, żeby było przestrogą dla innych osób. Katrina nie wierzyła w tę bajkę i postanowiła na własne oczy sprawdzić co się stanie jak wejdzie na cmentarz. Założyła się z przyjaciółmi, że przejdzie do końca cmentarz i z powrotem. Przy pełni księżyca Katrina ruszyła na podbój cmentarza. Przeszła przez bramę, nie widziała żadnej ścieżki więc postanowiła iść prosto. To był duży błąd. Nic nie widząc Katrina szła po grobach zmarłych żydów, czym bardzo rozzłościła mnicha. Szedł tuż koło niej, lecz ona go nie widziała, wprawdzie czuła kogoś obecność, ale tym się nie przejmowała. Gdy już wracała zdała sobie sprawę, że cmentarz przedtem był mniej zarośnięty. Teraz z trudem zrobiła jeden krok. Czuła, że coś złego się dzieje, ale nie poddawała się szła dalej przed siebie. Była już niedaleko bramy. Już widziała swoich przyjaciół. Pomachała im z wyższością. Chciała im pokazać, że ona się nie boi, że przeszła przez ten okropny cmentarz. Gdy nagle poczuła na swoim karku czyjś oddech, straszny i śmierdzący odór. Odwróciła się. Nikogo nie zobaczyła, ale usłuszała głos. Przerażający i mrożący krew w żyłach głos. Zaczęła uciekać, lecz na nic to się nie zdało. Mnich złapał ją, porwał ją w głąb cmentarza i podciął jej gardło. Z upojną miną patrzył na nią jak umiera. Jej przyjaciele wrócili na drugi dzień i zobaczyli nagrobek ,,Katrina Malczewska'', a pod jej nazwiskiem były słowa w języku żydowskim : "Kaspinata balkiena sloto ahnada, gedfi siutrada venida zaxiu" co oznaczało : "Twa dusza przez wieki będzie błąkać się po cmentarzu i nigdy nie zana spokoju".
Któregoś dnia firma rodziców splajtowała i musieli się przenieść do innego miasteczka Salensvile.Nadia pożegnała się z przyjaciółmi i z żalem w sercu pojechała.Było tam dosyć dziwnie.Wiał porywisty wiatr wszystko wydawało się szare.Naprzeciwko ich domu stało Wesołe miasteczko,od lat nieczynne było wręcz upiorne.Była noc,dziewczynka nie mogła zasnąć,a o północy usłyszała dziecięcy śmiech i piski maszyn.Wyjrzała przez okno i zobaczyła dzieci bawiące się w Wesołym Miasteczku.Następnego dnia o północy,nieświadoma niczego poszła się tam bawić.Gdy weszła nagle dzieci ucichły,a starsza dziewczynka,która miała czerwone oczy powiedziała "Mamy następną ofiarę.Wszystkie dzieci się zaśmiały i rzuciły się na nią rozrywając ją na kawałki.Jadły jej mięso i coraz bardziej ich oczy stawały się czerwone.Rodzice niepokoili się o Nadię,a o północy usłyszeli pisk dzieci i wołanie ich córki "Mamo,tato ja się tu troszkę pobawię".Od staruszki mieszkającej obok nich dowiedzieli się,że gdy miasteczko było czynne pewna dziewczynka spadła z Koła Młyńskiego.Jej niespokojna dusza krążyła po Wesołym Miasteczku,które po tym wpadku zamknięto i nie chcąc sama się tam bawić zabijała dzieci.
Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od cmentarza, a z tylniego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie poczym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"
Ludzie mówili, że w tym domu straszy. Oni się nie przejęli tym. W domu nie było nic prócz jedynego, pustego obrazu. Próbowali go zdjąć na różne sposoby - nie dało się. Wreszcie dali sobie spokój i zaczęli się rozpakowywać. Co kilka nocy z obrazu spływała krew. W tym samym czasie, ktoś z rodziny umierał. W ten sposób umarło już dwoje dzieci - Natala i Bartek. Oboje mieli po 13 lat. Gdy następnym razem obraz zaczął krwawić, Madzia szła do łazienki. Przechodziła koło obrazu. Obraz zwykle był czysty - nic nie było na nim namalowane. Tym razem na obrazie był krwawy napis: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE. Ale ciekawość zżarłą Madzię. Obejrzała się za siebie i...nic już więcej nie zobaczyła. Ktoś a raczej coś wbiło jej kuchenny nóż prosto w serce. Zwłoki Madzi przeniesiono do jej łóżka. Następnego dnia rodzice zaczęli wieżyć w klątwę przeklętego obrazu. Postanowili z pozostałą dwójką dzieci się wyprowadzić. Niestety dom stanął w płomieniach. Nic nie ocalało. Jedynie przeklęty obraz wisiał w powietrzu jakby wisiał na niewidzialnej ścianie. Z jego ram płynął strumień krwi. Na obrazie był tylko krzywy krwawy napis: ŻEGNAJCIE...
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Straszna historiaJansson Tove Straszna HistoriaHistorie straszneeeeeeeStraszne bardzo historieNov 2003 History Africa HL paper 3Historia harcerstwa 1988 1939 planszaHistoria państwa i prawa Polski Testy TabliceHistoria KosmetykówhistoriaGaza w staroegipskich źródłach historycznychwięcej podobnych podstron